W co gracie w weekend? #454: Persona 3 Reload - Episode Aigis
Dziesiątego września tego roku zadebiutował dodatek o Aigis do remake'u Persony 3. Spędziłem z nim trochę ponad dwadzieścia godzin i to głównie on zajmie większą część moich weekendowych planów związanych z grami wideo.
Zacznijmy od tego, że przed premierą Persony 3 Reload twórcy zarzekali się, że sprzedają nam pełny produkt, próbując w ten sposób odpowiedzieć na pytania graczy dotyczące tego, dlaczego w remake'u nie ma możliwości wcielenia się w żeńską główną bohaterkę, tak jak miało to miejsce w Personie 3 Portable?
Oczywiście kłamali. Chcieli trochę zarobić na tym, co było za darmo w Personie 3 FES na PS2. Nigdy specjalnie nie przepadałem za tym dodatkiem. Ostatnio jednak ukończyłem dodatek Dawntrail do Final Fantasy XIV, więc jestem już niejako specjalistą od ogrywania nikomu niepotrzebnych rozszerzeń fabularnych, które obniżają całkowitą notę końcową danego tytułu.
Nie każde rozszerzenie fabularne jest tak dobre jak Shadow of the Erdtree do Elden Ring. Jak inaczej można bowiem nazwać dodatek, który rezygnuje z najważniejszego elementu serii Persona? Wcielamy się tutaj w postać Aigis, która idzie w ślady głównego bohatera Persony 3 i zdobywa zdolność przyzywania dowolnych Person. I tu następuje pierwszy zgrzyt.
Patronujący całemu przedsięwzięciu Igor poucza naszą robotyczną heroinę o tym, że mocne więzi ze znajomymi otworzą przed nami każde drzwi, po czym zaczyna się dodatek, w którym uwaga, nie da się zawierać żadnych więzi społecznościowych, co jest przecież solą ostatnich trzech odsłon serii Persona! W ten oto sposób jesteśmy pozbawieni wszelkich profitów związanych z fuzją nowych Person.
Chociaż zawiązywanie więzi z innymi postaciami w jrpgowym cyklu Atlusa nie jest wymagane do ukończenia gry, to powinno to być celem każdego gracza. Nie dość, że po wymaksowaniu każdej z nich zdobywamy możliwość stworzenia najpotężniejszej Persony danej arkany, to podczas tworzenia każdej innej Persony rozwiniętej arkany otrzymujemy pokaźny bonus doświadczenia, który z automatu awansuje ją o kilka poziomów wzwyż, co pozwala nam często używać Person o poziomie wyższym niż poziom głównego bohatera.
W dodatku o Aigis tego nie ma. Dlatego słowa Igora są po prostu śmieszne w tym kontekście. Dobre dodatki dają zazwyczaj dostęp do nowych miejscówek, zadań, bohaterów i ekwipunku.
Tymczasem poza kilkoma sklepikarzami, u których możemy się zaopatrzyć, jedyną nową postacią w tym rozszerzeniu jest Metis.
Siostra Aigis atakuje jej przyjaciół. Później, gdy zostaje już spacyfikowana, tłumaczy, że przybyła do internatu, w którym rozgrywa się spora część Perosny 3, aby ją uratować.
Szybko okazuje się, że nawet pomimo tego, że Godzina Mroku już nie istnieje, to czas się zatrzymał, a w zasadzie to zapętlił, gdyż po tym jak mija doba, to cały dzień powtarza się od nowa. Bohaterowie utkwili w trzydziestym pierwszym marca i jeśli chcą coś zmieni, to muszą zbadać piaskową otchłań, która wręcz wyrosła pod ich nogami.
Sam ten pomysł jest bardzo ciekawy, ale jego wykonanie już nie bardzo, gdyż poza schodzeniem w dół Episode Aigis jest pozbawiony jakiejkolwiek eksploracji.
Pomysł na Dzień Świstaka w grach wideo nie jest niczym nowym, ale w takich produkcjach jak The Legend of Zelda: Majora's Mask, Steins;Gate, czy Deathloop był on wykonany o niebo lepiej. Każda postać poboczna była podporządkowana prawidłom rządzącym pętlą czasową, na której bazowała akcja tych gier.
W P3REA ogranicza się to jedynie do dwu-trzyminutowych wstawek, stanowiących wspomnienia głównych bohaterów, które pojawiają się raz na piętnaście czy dwadzieścia przebytych wcześniej pięter. Wszystko to dało się na serio zrobić lepiej, a tak gra cofa nas z powrotem do dwudziestego piątego poziomu rozwoju postaci na starcie i od nowa musimy zdobywać doświadczenie, umiejętności i Persony. Niby da się zaimportować nasz sejw z gry głównej, tylko co z tego, jak dodatek zaczynamy z pięcioma tysiącami jenów w kieszeni, a wezwanie Person z maksymalnym poziomem kosztuje po dwieście tysięcy jenów za sztukę.
Przecież gry From Software, Bethesdy, Niohy, Wo Long, Wiedźmin 3, a nawet dowolne MMORPGi pozwalają nam kontynuować rozgrywkę w dodatkach od momentu, gdzie skończyliśmy podstawkę i często jest tak, że zdobywamy w nich zupełnie nowy loot, zdolności i coraz wyższe poziomy. Tak to właśnie powinno wyglądać.
Sami więc chyba rozumiecie, że mam lekko negatywny stosunek do rozszerzenia, którego miało niby nie być, a później twórcy wyskoczyli do graczy z season passem za 160zł, żeby sprzedać za dodatkową kasę kilka piosenek, nowy zestaw strojów i dodatkową historię o Aigis, której tak jak kiedyś nie znosiłem, tak nie zniosę chyba nigdy, bo nienawidzę patrzeć na jej złamane serce i utracone nadzieje.
Siostra Aigis atakuje jej przyjaciół. Później, gdy zostaje już spacyfikowana, tłumaczy, że przybyła do internatu, w którym rozgrywa się spora część Perosny 3, aby ją uratować.
Szybko okazuje się, że nawet pomimo tego, że Godzina Mroku już nie istnieje, to czas się zatrzymał, a w zasadzie to zapętlił, gdyż po tym jak mija doba, to cały dzień powtarza się od nowa. Bohaterowie utkwili w trzydziestym pierwszym marca i jeśli chcą coś zmieni, to muszą zbadać piaskową otchłań, która wręcz wyrosła pod ich nogami.
Sam ten pomysł jest bardzo ciekawy, ale jego wykonanie już nie bardzo, gdyż poza schodzeniem w dół Episode Aigis jest pozbawiony jakiejkolwiek eksploracji.
Pomysł na Dzień Świstaka w grach wideo nie jest niczym nowym, ale w takich produkcjach jak The Legend of Zelda: Majora's Mask, Steins;Gate, czy Deathloop był on wykonany o niebo lepiej. Każda postać poboczna była podporządkowana prawidłom rządzącym pętlą czasową, na której bazowała akcja tych gier.
W P3REA ogranicza się to jedynie do dwu-trzyminutowych wstawek, stanowiących wspomnienia głównych bohaterów, które pojawiają się raz na piętnaście czy dwadzieścia przebytych wcześniej pięter. Wszystko to dało się na serio zrobić lepiej, a tak gra cofa nas z powrotem do dwudziestego piątego poziomu rozwoju postaci na starcie i od nowa musimy zdobywać doświadczenie, umiejętności i Persony. Niby da się zaimportować nasz sejw z gry głównej, tylko co z tego, jak dodatek zaczynamy z pięcioma tysiącami jenów w kieszeni, a wezwanie Person z maksymalnym poziomem kosztuje po dwieście tysięcy jenów za sztukę.
Przecież gry From Software, Bethesdy, Niohy, Wo Long, Wiedźmin 3, a nawet dowolne MMORPGi pozwalają nam kontynuować rozgrywkę w dodatkach od momentu, gdzie skończyliśmy podstawkę i często jest tak, że zdobywamy w nich zupełnie nowy loot, zdolności i coraz wyższe poziomy. Tak to właśnie powinno wyglądać.
Sami więc chyba rozumiecie, że mam lekko negatywny stosunek do rozszerzenia, którego miało niby nie być, a później twórcy wyskoczyli do graczy z season passem za 160zł, żeby sprzedać za dodatkową kasę kilka piosenek, nowy zestaw strojów i dodatkową historię o Aigis, której tak jak kiedyś nie znosiłem, tak nie zniosę chyba nigdy, bo nienawidzę patrzeć na jej złamane serce i utracone nadzieje.
Komentarze
Prześlij komentarz