NES, czyli jak przeżyć dwukrotnie własne dzieciństwo

Witam. Wszyscy ci, którzy zaglądają od czasu do czasu do W co gracie weekend? zapewne pamiętają, że zaplanowałem skończyć przynajmniej jedną grę na każdym posiadanym przeze mnie sprzęcie w tym roku. Po szybkim zaliczeniu konsol Sony i Microsoftu przyszła kolej na sprzęty od Nintendo. I tu wydarzyła się rzecz niezwykła. Po nieudanych próbach zmęczenia Punch Out i Tecmo Bowl na NESie Mini stwierdziłem, że nie będę męczył się z czterdziestoletnimi, niegrywalnymi z punktu widzenia dzisiejszego gracza tytułami. NES to zdecydowanie coś więcej niż te trzydzieści wybranych tytułów przez Nintendo na zminiaturyzowaną wersję ich pierwszej konsoli. 

Na szybko zrobiłem listę tytułów, przy których bawiłem się za dzieciaka na Pegasusie i w mig stałem się znowu dzieckiem.

Przez przypadek odkryłem też stronę RetroAchievements, na której można zdobywać osiągnięcia w niemal każdej klasycznej grze wideo i całkowicie odpłynąłem. Trwa to już miesiąc i mogę już śmiało napisać, że tak dobrze nie bawiłem się od dawna.

W raptem kilka tygodni niemal zrównałem swoje osiągnięcia z RA z tymi ze Steama, GOGa i EGS włącznie, co najlepiej pokazuje, że konsole wciąż są mi bliskie. Więcej, w całym 2025 roku skończyłem już niemal czterdzieści gier dedykowanych NESowi. Jeśli można tak powiedzieć, bo niemal żadna gra z NESa tak na dobrą sprawę się nie kończy. Można ją zapętlić albo po prostu zginąć w którejś z plansz. 

Poza mnóstwem gier dedykowanych na pierwszy sprzęt Nintendo było tam też sporo portów z automatów, a więc produkcji które nie posiadały żadnych opcji sejwowania, a po stracie dwóch lub trzech żyć musieliśmy zaczynać wszystko od nowa. 

Oczywiście są harkdkorowi retrogracze, którzy męczą się przez tydzień z jakimś bezsensownym osiągnięciem w klasyku, którego zdobycie zależy tylko i wyłącznie od szczęścia. Ja nie mam na to czasu. Chciałem sobie tylko przypomnieć gry mojego dzieciństwa. Więcej na ten temat znajdziecie poniżej. 

Super Mario Bros. - Hydraulik, który uratował branżę gier wideo

Calak #261 (#10 RetroAchievements)

Miodność: 10/10

Trudność: Wysoka

Czas: 9 godzin i 39 minut

Super Mario Bros. to jedna z najwybitniejszych gier wideo w historii. Można powiedzieć, że wąsaty hydraulik uganiający się za porwaną księżniczką uratował branżę gier od marazmu, do którego wprowadziło ją Atari na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Przygody pociesznego wąsacza rozeszły się w ponad czterdziestu milionach egzemplarzy, co stanowi rekord nie do pobicia dla wielu dzisiejszych produkcji. 

Mario miał wszystko. Miał sekrety, zróżnicowanych przeciwników, niezapomniane muzyczki, a nawet fanfary na naszą cześć, jak popisaliśmy się przechodząc dobrze jakiś poziom.

Nawet po tych wszystkich dekadach jest to absolutny król dwuwymiarowych platformówek, który doczekał się mnóstwa naśladowców. 

Zdobycie calaka w Super Mario Bros. wymaga od gracza znajomości wszystkich sekretnych miejsc, przejścia gry bez zginięcia, pokonania wszystkich przeciwników jako ognisty Mario, czy załatwienia ich muszlami, zaliczenia przejścia gry bez atakowania wrogów (wyj. boss na końca każdego z ośmiu światów w grze), zatańczenia w chmurach, przejścia świata bez zdobywania monet, zaliczenia pierwszej planszy w czterdzieści sekund czy bez odwracania się w lewo. Bawiłem się przy tym przednio.

Wyjątek stanowią wyzwania ze zdobywaniem określonej ilości monet, które wszystkie zależą od szczęścia. Dostałbym palpitacji serca, gdybym podchodził do nich w trybie hardcore.

Rush n' Attack - Zielony Beret w natarciu

Calak #260 (#9 RA)

Miodność: 9/10

Trudność: Trudna

Czas: 1 godz. 25 minut

Gdy nie istniało jeszcze PlayStation ani Xbox branżę gier wideo tworzyło m.in. Konami, czego przykładem jest niniejszy tytuł. Wcielamy się w nim komandosa, którego celem jest powstrzymanie w pojedynkę (lub z kolegą) wrogiej armii przed odpaleniem bomby jądrowej. Na naszej drodze staną przeróżni przeciwnicy. Począwszy od mięsa armatniego w postaci zwykłych żołdaków, poprzez karateków, psy bojowe, żołnierzy wyposażonych w pistolety, karabiny czy moździerze, aż po wartowników w wieżyczkach strażniczych, działka laserowe, spadochroniarzy, żołnierzy wyposażonych w jetpacki, czy zrzucających na nas granaty z pojazdów latających. 

Uwielbiam ten wojskowy, naszpikowany akcją klimat Rush 'n Attack. Jednak największe wrażenie robi na mnie w tej grze niezapomniana ścieżka dźwiękowa, która doskonale sprawdza się w sześciu planszach przygotowanych dla nas przez Japońskich programistów. Na początku zgrzewa nas do walki, ostrzega przed niebezpieczeństwem przed starciem z bossami, a w ostatnim poziomie po prostu informuje, że cel naszej misji jest na wyciągnięcie ręki, a że jest to piekielnie trudna misja, w której giniemy po każdym trafieniu, to zupełnie inna para kaloszy.   

Pac-Man - Kropko-żerny pogromca duchów od Namco

Calak #259 (#8 RA)

Miodność: 8/10

Trudność: Trudna

Czas: 1 godz. 6 minut

Pac-Man to jedna z legend automatów. Nieustraszony zjadacz kropek powoli dobija do pięćdziesiątki. W branży gier jest z nami dłużej od samego Nintendo, więc nikogo nie powinien dziwić fakt, że zaszczycił swoją obecnością także grotekę NESa, czy FAMICOMa, tak jak w Japonii nazywany jest pierwszy sprzęt do grania zaprezentowany światu przez magików z Kioto. 

Produkcja Namco jest banalna w swoich założeniach. Naszym zadaniem jest tutaj zjedzenie wszystkich kropek znajdujących się na mapie, tudzież wszamanie pokazujących się na od czasu do czasu owoców w celu zwiększenia naszego wyniku. Przeszkadzać nam będą w tym duchy, wobec których jesteśmy bezbronni, no chyba że zjemy jedną z czterech kropek dających nam siłę do ich zjadania. 

O ile długość trwania tego power upa jest jeszcze znośna na początku gry. W dalszych etapach trwa on raptem przez ułamek sekundy, co bardzo szybko doprowadzi naszego głodnego protagonistę do niechybnej śmierci. 

Gdyby nie sukces tej pozycji, to moglibyśmy jedynie pomarzyć o tych wszystkich Talesach, Soul Caliburach, Tekkenach, Ace Combatach itp.  

8bit ADV Steins;Gate - Brama Steina w ośmiu bitach


Miodność: 9/10

Trudność: Może być ciężko bez używania d-mailów

Czas: 5 godzin 

Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że jedną z najlepszych gier na NEsie będzie wydany trzydzieści pięć lat po jego premierze Steins;Gate, to uznałbym, że ktoś ma duże poczucie humoru. Dziś jednak wiem, że to prawda. Ośmiobitowa przygodówka stworzona na Switchu za pomocą emulatora pierwszej konsoli Nintendo to najprawdziwsze złoto. Spotkanie tych wszystkich członków laboratorium gadżetów przyszłości z Akihabary i przesłuchanie najbardziej znanych melodii w NESowej konwencji przyprawiło mi niezłego banana na twarzy.

El Psy Kongroo.  

Donkey Kong - Pierwsza gra wideo z Mario w roli głównej

Calak #258 (#7 RA)

Miodność: 8/10

Trudność: Trudna

Czas: 1 godz. 5 minut

Gier wideo, w których występuje Mario są setki. Pierwszą z nich, w której wziął udział jest jednak Donkey Kong. Od czegoś trzeba było zacząć. To tak zwany jednoekranowy platformer, bo cała akcja gry rozgrywa się w nim na jednym ekranie. Naszym celem jest dotarcie na szczyt w celu uratowania pojmanej dziewczyny, pomijając po drodze wszystkie przeszkody. Cała gra składa się z raptem trzech plansz. Pierwsze trzy pętle są jeszcze do życia. W kolejnych próba uniknięcia sprężyny rzucanej przez Donkey Konga w ostatniej fazie drugiej planszy graniczy niemal z cudem. Można na tym stracić ze dwadzieścia albo trzydzieści żyć. Twórcy nawet się nie ceregieli i specjalnie zaprogramowali tą produkcję tak, żeby gracz miał w niej niewielkie szanse na przeżycie w późniejszych etapach.

Contra - Schwarzenegger i Stallone kontra Obcy 

Calak #257 (#6 RA)

Miodność: 10/10

Trudność: Trudna (bez Spread Gun wręcz koszmarna)

Czas: 6 godz. 25 minut

Co powstanie z połącznia Rambo, Commando i Obcego? Najlepsza strzelanka w historii. Proste. Wystarczy, że tą sprawą zajmie się stare, dobre, nastawione na gry wideo Konami i mamy ultraklasyk gamingowy gotowy. Jestem w szoku, że tak kochana przez graczy gra wideo nie znalazła się na NESie Mini. Trafiła tam co prawda inna część tej serii, ale nie na pewno nie jest to ta najbardziej kultowa część, która w zasadzie przyczyniła się do powstania przeróżnych gatunków strzelanin.

Dziś gry takie jak Contra określa się jako run 'n' gun, bo biegamy w nich i strzelamy. Najbardziej chyba znanym przedstawicielem tego gatunku jest seria Ratchet & Clank. Dla mnie jednak jest to tylko umowne określenie.

Contrę ciężko zaszufladkować. Ta gra od zawsze bawiła się przecież perspektywą. W drugiej i czwartej planszy jest to przecież protoplasta wszelkich strzelanin trzecio-osobowych. Contry nie przejdziemy także bez opanowania licznych segmentów platformowych, których jest tu niemal tyle samo, co czyhających na nas wrogów. W grze jest osiem plansz. Z najlepszą bronią do dyspozycji powinniśmy sobie poradzić z nimi bez problemów. Gorzej jest gdy próbujemy przejść całą grę na jednym życiu, bez używania upgrade'ów, czy niektóre etapy bez zabijania wrogów poza bossem i bez zginięcia. Wtedy czeka nas ultratrudne zadanie.

Nie mogłem sobie jednak odmówić tej przyjemności. Contra to wciąż nieśmiertelny klasyk. Nie wyobrażam sobie groteki NESa bez muzyczek z tej gry.  

Tetris (Nintendo) - Stawianie kloców z Mario, Kongiem i Samus


Calak #256 (#5 RA)

Miodność: 9/10

Trudność: Stale rosnąca wraz z naszymi postępami

Czas: 3 godz. 58 minut

Mój drugi ulubiony Tetris na NESie. Nintendo nie byłoby sobą, gdyby nie dodało do tej klasycznej produkcji o klockach trzech groszy od siebie, i tak przykładowo na ekranach końcowych gry spotkamy tu przykładowo najbardziej znane ich postacie.

Przy zabawie w układanie klocków towarzyszą nam bardzo charakterystyczne rosyjskie melodie. Ta legendarna już gra logiczna z radzieckim rodowodem posiada dwa tryby zabawy.

W pierwszym układamy klocki, aż gra przyspieszy do takiego stopnia, że w końcu popełnimy jakiś błąd przy wyższej prędkości i zaliczymy szybki koniec gry.

W drugim zaś musimy zaś skasować nieuporządkowane linie znajdujące się na dole ekranu. Przed startem gry wybieramy oczywiście prędkość początkową i jedną z trzech dostępnych melodyjek lub brak jakiejkolwiek z nich.

Tetris doczekał się już całej masy wszelakich wersji od swojego prototypu z radzieckiego komputera Elektronika 60. Niezmienny pozostaje jednak fakt, że wciąż bawi miliony graczy na całym świecie i jest jedną z najlepiej sprzedających się serii gier wideo w historii branży, całkiem zasłużenie zresztą, bo gry wideo istnieją przecież po to, aby bawić. 

Mappy - Policyjna mysz kontra wścibskie koty


Calak #255 (#4 RA)

Miodność: 8/10

Trudność: Trudna

Czas: 5 godz. 9 minut

Mappy to przesłodka gra o myszy-policjancie, której zadaniem jest jak najszybsze przechwycenie sprzętu rtv/agd zanim ukradną je panoszące się po domu koty. Pomysł banalny, a wykonanie takie, że Namco ma miejsce w moim sercu od niemal czterdziestu lat. 

Mówi się, że psy są najlepszymi przyjaciółmi człowieka. Zgoda. Jeśli zaś chodzi o myszy policyjne, to ich najlepszym przyjacielem są przeciągi wytwarzające fale uderzeniowe, które koszą wszystkie koty w pobliżu, dzwony, które można na nie zrzucić i balony zdobywane w planszach bonusowych.

Mappy to dla mnie postać kultowa, o którą zresztą Namco pyta graczy w quizach w grach z serii Tales of, podobnie jak melodie stworzone na potrzeby tego klasyka, z których wylewają się potoki nostalgii. 

Pooyan - Dzielne świnki kontra złe wilki

Calak #253 (#2 RA)

Miodność: 8/10

Trudność: Trudna

Czas: 1 godz. 10 minut

Pooyan to kolejny z moich ulubionych klasyków z NESa. Odpowiada zań Konami i firma Hudson Soft. To prosta gra, w której wcielamy się świnkę, która pruje z łuku ile wlezie we wstrętne wilki. W ten sposób chroni swoje dzieci.

Warto tu mieć czujne oko, gdyż wilki szybko mogą wejść na drabinę znajdującą się za nami i zaatakować nas od tyłu albo dostać się na górę i zrzucić na nas ogromny głaz. Początkowe etapy są tu banalne, ale gdy tylko pojawia się specjalny wilki, którego zestrzelenie wymaga ogromnego wysiłku zaczynają się problemy.

Galaga - Kontynuacja Galaxian, która przerosła oryginał

Calak #252 (#1 RA)

Miodność: 8/10

Trudność: Trudna

Czas: 1 godz. 16 minut

Galaga to sequel pierwszej znanej gry na automaty wydanej przez Namco, Galaxiana. O ile pierwowzór nigdy nie zrobił na mnie specjalnie dużego wrażenia, tak za Galagę dałbym się pokroić, a nawet wziąć do niewoli! 

Niby jest to prosta strzelanina kosmiczna, w której walczymy z obcymi owadami, od czasu do czasu zaliczając jakiś etap bonusowy. Wszystko jednak się zmienia, gdy celowo damy pojmać wrogowi jeden z naszych statków. Tracimy w ten sposób jedno życie z automatu. Gdy jednak uda nam się odzyskać nasz schwytany statek, to zamiast jednego możemy używać dwóch naraz! Do dziś jest to jeden z moich ulubionych power upów w grach wideo. Ryzykując naprawdę sporo, możemy zyskać jeszcze więcej. Bez tej hazardowej zagrywki nie uda nam się zresztą zaliczyć perfekcyjnie późniejszych etapów bonusowych, więc jeśli celujemy w jakiś wysoki wynik, to jest to konieczność.

Nie są to oczywiście wszystkie ogrywane przeze mnie gry na NESa w tym roku. Musiałem jednak sobie o nich przypomnieć. Jest wielu graczy, których gry wideo nudzą po jakimś czasie i już nigdy więcej do nich nie wrócą. Sam często powtarzałem przez kilka ostatnich lat, że nie mam już czasu na gry na konsolach Nintendo. Okazuje się, że byłem w ogromnym błędzie. Pokochałem je na nowo. W tym roku przeżyłem swoje dzieciństwo na nowo, i to wcale nie za sprawą Steama, GOGa, EGS, PlayStation czy Xboxa, a za sprawą pierwszych gier wideo, które ukształtowały mnie jako gracza. Część z tych gier nigdy nie wyszło poza Japonię, a inne, jak chociażby ośmiobitowy Steins;Gate wyszło ponad trzydzieści lat po premierze pierwszego gamingowego sprzętu Nintendo.

Na frajdę jaką jest NES nigdy nie jest za późno. 

To chyba mój pierwszy gamingowy reset życia. Szkoda czasu na narzekanie na to, że dzisiejsze gry wideo są do bani. Lepiej coś odpalić. Nie codziennie zdarza się też okazja na to, żeby wbić calaka w Mario i Contrze.

Pozdrawiam wszystkich graczy. Trzymajcie się ciepło.

Komentarze

  1. Siema, fajnie byłoby zobaczyć gameplay w Twoim wykonaniu. Masz niezłego skill'a. Nie myślałeś o nagrywaniu rozgrywki ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jakiej gry na przykład?

      Usuń
    2. Z Hatsune Miku.

      Usuń
    3. Mówisz i masz https://youtu.be/yvyYdPEXHsw?si=by7-F08JaOvC6Ydk

      Usuń
    4. Bardzo dobry gameplay.

      Usuń
  2. Ja bym chętnie zobaczył gameplay z tych trudniejszych wyzwań, które sobie fundujesz. Raczej ze starszych gier, chociażby z tych o których piszesz dziś. Retro i/lub Arcade, tym bardziej, że ciekawi mnie ta opcja z RetroAchievements.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz filmik z Super Mario Bros. 3. Do wyzwań jeszcze nie doszedłem. Dopiero zaczynam przygodę z tym tytułem. Zobaczę jak to później wygląda z trudnością i jak znajdę coś ciekawego, to na pewno się podzielę.

      https://youtu.be/vBjMkA7Znxs?si=IhW7O-A7sONtoJrs

      Usuń
    2. Super, nie wiedziałem że masz swój kanał. Na pewno tam będę zaglądał.

      Usuń
  3. Legenda PPE powraca w wielkim stylu xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak całkiem serio, to jak go kiedyś nie trawiłem na ppe za zachowanie i dramy z innymi, tak teraz wchodzę tu i czytam jego teksty i muszę przyznać, że są na najwyższym poziomie i czyta się je z wielką przyjemnością.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

W co graliście w 2024 roku?

Recenzja gry Wo Long: Fallen Dynasty Complete Edition - Soulslike w klimatach starożytnych Chin