W co gracie w weekend? #477: DOOM The Dark Ages, Clair Obscur, Atelier Yumia i DOOM Eternal
Witam wszystkich graczy. W tym tygodniu debiutuje jedna z najbardziej oczekiwanych przez wielu graczy gra wideo 2025 roku, więc ogrywam DOOM: The Dark Ages. Kontynuuję także zabawę z napoczętymi a nie ukończonymi jeszcze grami. Zainteresowanych zapraszam do dalszej części tekstu.
DOOM:The Dark Ages (XSX, 2025) - Slayer barbarzyńca
Jeśli przejrzeć by na szybko opinie dotyczące najnowszej odsłony serii DOOM, to jest to najlepsza i zarazem najgorsza jego część. W takiej sytuacji najlepiej po prostu samemu sprawdzić tytuł i wyrobić sobie własną opinię na jego temat. W moim odczuciu żadne z tych twierdzeń nie jest prawdziwe.
Za naprawdę zabawne uważam opinie niektórych graczy, którzy próbują nieudolnie zdyskredytować najnowszą strzelnkę id Software pisząc, że nie ma ona nic wspólnego z jej pierwszymi odsłonami. Niektórzy widocznie dalej chcieliby grać w rozpikselowane fpsy z muzyką w formacie MIDI bez możliwości celowania w dół i górę. Tyle, że jesteśmy w 2025 roku, a nie w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Czasy się zmieniają, a gry wideo zmieniają się razem z nimi.
Ani nie jest to najlepszy DOOM, ani gra roku, ani tym bardziej najlepszy FPS roku. Widziałem gdzieś w sieci listę najlepszych pecetowych strzelanin, które mają się ukazać w 2025 roku. Takie zestawienia to strata czasu, gdyż najlepszy fps w tym roku nie wychodzi nawet na komputery.
Muzyka w The Dark Ages jest ok. Po tym jednak jak jeden z menedżerów odpowiedzialnych za nowe DOOMy potraktował kompozytora muzyki do DOOM 2016 i DOOM Eternal ta epicka już nie będzie. Kiedyś Bungie zrobiło tak samo z kompozytorem Halo i od tamtej pory muzyka jest taka sobie.
Największą zmianą w rozgrywce w stosunku do poprzednich odsłon stanowi tu tarcza, dzięki której można kontrować strzały i ataki przeciwników. Jakby autorzy dali głównemu bohaterowi siekierę do rąk to byłby to niemal klon God of War.
Bardzo mnie cieszy, że autorzy zaimplementowali mechaniki z trybu multiplayer z poprzednich części do The Dark Ages i możemy siać pożogę podczas rozgrywki przeistaczając się w potężne demony a nawet dosiąść smoka.
Lubię ten barbarzyński klimat DOOM. Ciekawe czy tylko ja zauważyłem, że ta seria począwszy od rebootu ma wiele mechanik zbieżnych z serią Metroid Prime? Niektórzy bossowie są niemal nie do pokonania, jeśli wpierw nie doprowadzimy do odsłonięcia ich słabych punktów. W nowych odsłonach jest też sporo elementów platformowych, a z pokonanych przeciwników wypada zdrowie, pancerz i amunicja, w zależności od tego jak ich pokonujemy i czego akurat nam potrzeba, żeby przeżyć kolejne starcie z przeważającymi siłami piekielnymi.
W The Dark Ages nie ma trybu multi. Podejrzewam, że zostanie dodany później, jeśli w ogóle. Na razie bawię się w kolejnych planszach kampanii. Jest ich łącznie dwadzieścia dwie. Do końca brakuje mi ich jeszcze kilkanaście, więc za szybko tego tytułu nie przejdę.
Clair Obscur: Expedition 33 - Francuski artyzm ku chwale gatunku jrpg
Najnowszy DOOM to dobra gra. Nie ma jednak u mnie żadnych szans na tytuł gry roku. Wygląda trochę jak gra z taśmy produkcyjnej. Tymczasem dzieło Francuzów mógłbym porównać tylko do niepowtarzalnego i jedynego w swoim rodzaju malowidła, które ktoś zamienił w grę wideo. O tej grze ludzie będą jeszcze długo mówić nie tylko dlatego, że jest to jedna z najlepszych produkcji utrzymanych w klimatach post-apokaliptycznych. Twórcy pomyśleli też o tak prozaicznych sprawach jak to, że wchodząc do kolejnej miejscówki czeka na nas nowy motyw bitewny.
Clair Obscur: Expedition 33 - Francuski artyzm ku chwale gatunku jrpg
Najnowszy DOOM to dobra gra. Nie ma jednak u mnie żadnych szans na tytuł gry roku. Wygląda trochę jak gra z taśmy produkcyjnej. Tymczasem dzieło Francuzów mógłbym porównać tylko do niepowtarzalnego i jedynego w swoim rodzaju malowidła, które ktoś zamienił w grę wideo. O tej grze ludzie będą jeszcze długo mówić nie tylko dlatego, że jest to jedna z najlepszych produkcji utrzymanych w klimatach post-apokaliptycznych. Twórcy pomyśleli też o tak prozaicznych sprawach jak to, że wchodząc do kolejnej miejscówki czeka na nas nowy motyw bitewny.
Zawsze irytowało mnie w jrpgach to, że w zasadzie słuchaliśmy jednej muzyczki podczas walk przez całą grę. Ewentualnie inną muzyczkę miał boss i boss końcowy. Kiedyś wynikało to oczywiście z ograniczeń sprzętowych. W szczególności było to widać w jrpgach ery ośmiobitowej i szensastobitowej. Zmieniło się to dopiero w następnej generacji, ale pamiętajmy, że wszystkie epickie ścieżki dźwiękowe w jrpgach Squaresoftu były wydawane na kilku płytach kompaktowych, ale nawet wtedy nie starczało to w wielu przypadkach na dubbing. Ten ostatni aspekt zmienił się dopiero w czasach PS2, natomiast kolejna generacje zaowocowały jrpgami, które mają mnóstwo dobrej muzyki, mają też dubbing i to często w kilku wersjach językowych.
Dlatego cieszę się, że dziś nawet niezależne studio może zrobić rpga zajmującego koło 50GB, gdzie nagranie muzyki dla każdego nowego lochu to nie problem. Słuchanie jednej i tej samej muzyczki bitewnej w takim Final Fantasy X przez setki godzin to była katorga.
Tereaz wchodzę do jednego lochu i raz mogę posłuchać muzyki, której nie powstydziłby się kompozytor muzyki z Nierów. W kolejnym jest to jakaś frywolna muzyczka, której w Nierach w życiu byśmy nie usłyszeli, a jeszcze w kolejnym to zwykła elektorpierdziawa, która wleci nam uchem podczas jednej walki i wyleci drugim zanim pokonamy przeciwnika, z którym akurat walczymy.
Im dalej w las, tym Clair Obscur jest lepsze. Po pierwszych kilku lochach odblokowują się także miejscówki i aktywności opcjonalne typowe dla tego gatunku. Jest oczywiście arena, opcjonalni przeciwnicy, którzy zmiotą nas z powierzchni ziemi, gdy spotkamy ich pierwszy raz na zbyt niskim poziomie, są też misje typu ktoś się zgubił, więc trzeba go odnaleźć. Nie są one jakoś specjalnie wyszukane, ale warto je zrobić, by zdobyć lepszą broń, nowe pikto czy stroje. Z tymi ostatnimi trzeba jednak uważać, bo o ile można się uśmiać gdy nasza drużyna biega w strojach bagietek, to na przerywnikach chwytających za serce lub go nam łamiące wygląda to po prostu maksymalnie idiotycznie, a fabuła nabierająca po woli rumieńców i zdradzająca nam coraz większe jej sekrety jest tu zdecydowanie najmocniejszym punktem tej pozycji.
To czuć z każdą kolejną godziną gry. Wiem o czym mówię. Nie robił jej Ubisoft, tylko ludzie którzy stamtąd uciekli, bo nudziło ich to jak w wielkiej korporacji zabija się kreatywność.
Atelier Yumia: The Alchemist of Memories & the Envisioned Land (PS5, 2025) - Wszyscy razem
Nie spędziłem jakoś dużo czasu z Yumią w ostatnich dniach.
Nie znaczy to, że nie zrobiłem żadnych postępów w tym jrpgu od studia Gust. Popchnąłem ostro do przodu wątek Lenji i mam już wreszcie całą drużynę. Historia jedynej welleczki w oddziale zwiadowczym, którego jesteśmy częścią jest dosyć smuta, ale jej ogon jest zbyt puszysty, aby wystawić go tak po prostu na pokaz okolicznym stworom. Szybko o tym przekonała się Nina, a inni członkowie drużyny nie stawiali żadnego oporu, więc pełna drużyna głównych bohaterów jest już w komplecie a ja mogę wrócić do dalszej eksploracji świata Aladiss.
Zamierzam oczywiście dalej kontynuować wątek główny. W tym momencie mogę to robić w dwójnasób.
Nie spędziłem jakoś dużo czasu z Yumią w ostatnich dniach.
Nie znaczy to, że nie zrobiłem żadnych postępów w tym jrpgu od studia Gust. Popchnąłem ostro do przodu wątek Lenji i mam już wreszcie całą drużynę. Historia jedynej welleczki w oddziale zwiadowczym, którego jesteśmy częścią jest dosyć smuta, ale jej ogon jest zbyt puszysty, aby wystawić go tak po prostu na pokaz okolicznym stworom. Szybko o tym przekonała się Nina, a inni członkowie drużyny nie stawiali żadnego oporu, więc pełna drużyna głównych bohaterów jest już w komplecie a ja mogę wrócić do dalszej eksploracji świata Aladiss.
Zamierzam oczywiście dalej kontynuować wątek główny. W tym momencie mogę to robić w dwójnasób.
Po pierwsze mogę zająć się jedynym tematem, który wypływa podczas dołączenia Lenji do drużyny.
Po drugie, całe to zbieractwo, łowienie ryb, recepty, synteza, tworzenie mebli i pokonywanie wrogów określonymi umiejętnościami oraz wykonywanie misji pobocznych w danym regionie, a więc szeroko pojęte aktywności pionierskie, zwiększają kolejne progi badawcze danego regionu. Ostatnio siedziałem tak długo w pierwszym z nich, aż zbadałem ponad sześćdziesiąt procent, co odblokowało mi dostęp do nieodkrytej wcześniej jego części. Zamierzam ją sprawdzić. Może spotka mnie tam coś ciekawego? A jeśli nie, to przynajmniej zawalczę z nowymi typami potworów, zbiorę nowe odczynniki alchemiczne i odkryje nowe świątynie oraz punkty charakterystyczne dla danego regionu, które stanowią jednocześnie punkty szybkiej podróży.
Yumia z każdą kolejną godziną scenariusza imponuje mi coraz bardziej, po za tym to straszny słodziak, ma super ekipę, na którą może zawsze liczyć, więc za szybko to się z nimi nie rozstanę.
DOOM Eternal (PS4, 2020) - Into Sandy's City
Praca przy projekcie DOOM Eternal kompozytora Micka Gordona, stosunek zawartości do ceny w porównaniu do najnowszej odsłony, tryb multiplayer, którego się dopiero uczę, nasza baza wypadowa-statek, po której możemy się szwendać albo słuchać kawałków z klasycznych odsłon strzelanin wyprodukowanych przez id Software to elementy obok których nie mogę przejść obojętnie.
Długo się zabierałem do tej pozycji, ale gdy już to się stało, to wsiąkłem jak kamfora.
Tej gry tak w zasadzie to mogłoby wcale nie być, a i tak powtarzałbym jak mantrę, że DOOM Eternal jest przekozacki. Wystarczy posłuchać kilku pierwszych utworów w grze i już wiadomo, że mamy do czynienia z jedną z najlepszych metalowych ścieżek dźwiękowych i piszę to jako ktoś komu taki rodzaj muzyki jest zupełnie obojętny. Pasuje on jednak do krwawej juchy, która nam nieustannie towarzyszy podczas rozgrywki, więc jest mi naprawdę ciężko oderwać się od wydarzeń rozgrywających się na ekranie telewizora.
To jedna z tych produkcji typu ręka, noga, mózg na ścianie. Od wiecznej pożogi, której dostarczamy przeważającym siłom piekielnym, robimy przerwę jedynie gdy szukamy jakichś sekretów lub dalszej drogi w danym poziomie. Poziomy nie są tu tak zawiłe jak w klasycznych odsłonach cyklu, trzeba się jednak sporo nagłowić lub przynajmniej dobrze rozglądać, żeby znaleźć drogę do wszystkich sekretów w danej planszy.
Oczywiście mając żetony pretorskie można je przeznaczyć na ulepszenia pokazujące nam dokładne rozmieszczenie większości z nich, nie pokazują jednak kiedy można je zdobyć, a często jest to wręcz niemożliwe, jeśli nie poczynimy postępów fabularnych. Bardzo podoba mi się to, że pod koniec danej planszy odblokowuje się szybka podróż, znacznie ułatwiająca znajdywanie pominiętych wcześniej fantów. To opcja, której próżno szukać w najnowszej odsłonie DOOM, gdzie musimy rozgrywać poziom od nowa, jeśli coś w którymś pominiemy.
Kapitalnie w tytule id Software prezentują się też starcia z bossami, jeśli na takie natrafimy. Każdy taki jegomość dam się we znaki i wymęczy nas zarówno fizycznie jak i psychicznie, tym bardziej jeśli podczas takiego starcia pojawią się im do pomocy też inne stwory z piekła rodem.
Nie ukrywam tego, że Eternal jest w moim odczuciu zdecydowanie lepszą odsłoną niż The Dark Ages. Wszystkie jednak nowe DOOMy uwielbiam za liczne podobieństwa do serii Metroid Prime, która nie ma sobie równych pod względem elementów przygodowych i platformowych wplątanych do gatunku strzelanin pierwszoosobowych. Kiedyś wystarczyło w strzelankach id po prostu nacelować na cel i strzelać. Teraz, dzięki ulepszeniom broni, oraz temu, że wrogowie mają słabe punkty, trzeba najpierw dobrze przemyśleć jak się do nich zabrać, albo które demony likwidować w pierwszej kolejności.
Powoli zbliżam się do takiego momentu, że będę zmuszony zrezygnować z ogrywania kilku tytułów naraz, jeśli chcę skończyć którykolwiek z nich. Owszem, ukończyłem ostatnio kilka gier, ale też odpaliłem ich chyba ze dwadzieścia w kwietniu i maju, więc nie brzmi to już tak imponująco. Nie zamierzam powtarzać truizmów po innych graczach, że nie mam czasu na granie. Mam czas na granie, co wcale nie znaczy, że w jednej chwili da się przejść wiele gier naraz. Nie da się, bo to fizycznie niemożliwe, a czas nie jest z gumy. No nic, lepiej dać sobie spokój z tymi niepotrzebnymi dywagacjami i coś odpalić.
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego weekendu, nie tylko przy grach wideo. Do następnego razu.
Doom bardzo kusi, ale chyba mi nie pojdzie. Kupilem wersje z 2016 roku na steam na promce wiec kiedys ogram.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie! :)