Contra III, Tetris, Tetris DX i Super C
Witam. W ostatnich dniach musiałem odpocząć od dłuższych gier, które aktualnie ogrywam. Udałem się do krainy nostalgii i wspomnień. Sięgnąłem po kilka klasyków ze sprzętów Nintendo, przy których bawiłem się w najlepsze. Udało mi się nawet je zcalakować, o czym zresztą możecie przeczytać w dalszej części tekstu.Contra III
Platforma: SNES
Rok wydania: 1992
Calak #265 (#14 RetroAchievements)
Miodność: 8/10
Trudność: Koszmarna
Czas: 8 godz. 2 minuty
Szesnastobitowa Contra okazała się dla mnie niemałym wyzwaniem.
Wszystko szło tu jak z płatka, aż do momentu, kiedy trzeba było przejść grę na trudnym poziomie, bez zginięcia i używając tylko podstawowej broni. Nie wiem jak ludzie robią takie rzeczy w trybie hardcore?
Okazało się to wręcz koszmarnym wyzwaniem, tym bardziej, że w stosunku do oryginału jest tu od groma bossów. Niby jest tylko sześć plansz, ale są one zdecydowanie dłuższe niż w poprzednich częściach, a w ostatniej walczymy z kilkoma bossami po kolei, którzy mają jeszcze na dodatek kilka form. Są ludzie, którzy nazywają tą część najlepszą w tym klasycznym cyklu run and gun.
Mnie ona za bardzo wymęczyła. Walka z bossem, gdzie musimy cały czas przeskakiwać z rakiety na rakietę czy z tym w ruchomych piaskach to prawdziwa udręka i cieszę się, że mam to już za sobą.
O ile jestem bardzo zadowolony z grafiki tej gry na SNESie, tak totalnie rozczarowała mnie muzyka, która nie ma startu do tej z Probotectorów na NESie.
Wielka szkoda, że Konami nie potrafi zrobić jakiejś topowej odsłony tej serii na nowsze sprzęty, która skopałaby tyłki wszystkim tym, którzy twierdzą, że gry wideo nie stanowią dla nich żadnego wyzwania. Daruję sobie ogrywanie innych odsłon Contry, które wyszły po tych na NESie/SNESie, bo nie są już tak wychwalane przez graczy, a w moim przeświadczeniu jedynie seria Metal Slug zbliżyła się jakościowo do pierwszych strzelanek Konami.
Tetris
Platforma: Game Boy/Game Boy Color
Rok wydania: 1989 (GB), 1998 (GBC)
Calak: #266 (#15 RetroAchievements)
Miodność: 9/10
Trudność: Średnia
Czas: 1 godz. 58 minut
Calak #265 (#14 RetroAchievements)
Miodność: 8/10
Trudność: Koszmarna
Czas: 8 godz. 2 minuty
Szesnastobitowa Contra okazała się dla mnie niemałym wyzwaniem.
Wszystko szło tu jak z płatka, aż do momentu, kiedy trzeba było przejść grę na trudnym poziomie, bez zginięcia i używając tylko podstawowej broni. Nie wiem jak ludzie robią takie rzeczy w trybie hardcore?
Okazało się to wręcz koszmarnym wyzwaniem, tym bardziej, że w stosunku do oryginału jest tu od groma bossów. Niby jest tylko sześć plansz, ale są one zdecydowanie dłuższe niż w poprzednich częściach, a w ostatniej walczymy z kilkoma bossami po kolei, którzy mają jeszcze na dodatek kilka form. Są ludzie, którzy nazywają tą część najlepszą w tym klasycznym cyklu run and gun.
Mnie ona za bardzo wymęczyła. Walka z bossem, gdzie musimy cały czas przeskakiwać z rakiety na rakietę czy z tym w ruchomych piaskach to prawdziwa udręka i cieszę się, że mam to już za sobą.
O ile jestem bardzo zadowolony z grafiki tej gry na SNESie, tak totalnie rozczarowała mnie muzyka, która nie ma startu do tej z Probotectorów na NESie.
Wielka szkoda, że Konami nie potrafi zrobić jakiejś topowej odsłony tej serii na nowsze sprzęty, która skopałaby tyłki wszystkim tym, którzy twierdzą, że gry wideo nie stanowią dla nich żadnego wyzwania. Daruję sobie ogrywanie innych odsłon Contry, które wyszły po tych na NESie/SNESie, bo nie są już tak wychwalane przez graczy, a w moim przeświadczeniu jedynie seria Metal Slug zbliżyła się jakościowo do pierwszych strzelanek Konami.
Platforma: Game Boy/Game Boy Color
Rok wydania: 1989 (GB), 1998 (GBC)
Calak: #266 (#15 RetroAchievements)
Miodność: 9/10
Trudność: Średnia
Czas: 1 godz. 58 minut
Uwielbiam Tetrisa. Nie cierpię za to gier wideo bez kolorów. Mając jednak w pamięci Kirbiego z Game Boya wiedziałem, że dobra gra sama się obroni i prędzej czy później sięgnę po grę z kolejnej platformy Nintendo.
Te z platform PlayStation i Xboxa już zaliczyłem wcześniej. Teraz przyszedł czas na tytuły ze stajni wąsatego hydraulika. Produkcje Segi zostawiam sobie na później, ale już od dłuższego czasu ostrze sobie na nie zęby.
Musiałem sprawdzić kieszonkowego Tetrisa, bo ten tytuł osiągnął na pierwszym przenośniaku Nintendo wyniki sprzedażowe, o których wiele dzisiejszych gier wideo może co najwyżej pomarzyć. Z tego co pamiętam to ta prosta z pozoru produkcja o stawianiu kloców z radzieckim rodowodem rozeszła się na Game Boyu w ponad trzydziestu milionach egzemplarzy. Jak by na to nie patrzeć, całkiem przyzwoity wynik.
Ten akurat Tetris to po prostu jego przenośna wersja, mająca za bazę Tetrisa z NESa, tyle że bez barw.
Bez barw jest oczywiście tylko jego pierwsza wersja, bo wraz z nadejściem Game Boya w wersji Color jedna z najwspanialszych gier logicznych nabrała rumieńców.
Zapomnijcie o podnoszeniu rozdziałki w reedycjach. Czarno-biała gra, która nagle nabiera kolorów to jest prawdziwy skok jakościowy. Naprawdę fajnie się bawiłem przy tym klasyku.
Oczywiście eksperymentu twórców z perspektywą nigdy mi nie przeszkadzały w Contrach. Więcej, uważam, że były koniecznością w gatunku, który polega przecież tylko i wyłącznie na strzelaniu. Różnorodność w grach wideo jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła. Wszak najlepsze produkcje, to te które czymś się wyróżniają na tle innych.
To tyle na chwilę obecną. Dziękuję za uwagę. Następne platformy Nintendo czekają na sprawdzenie.
Platforma: GameBoy Color
Rok wydania: 1998
Calak #267 (#16 RetroAchievements)
Miodność: 9/10
Trudność: Średnia
Trudność: Średnia
Czas: 8 godz. 31 minut
Prawdziwa uczta nadeszła dopiero później. Tetris DX to nic innego jak dopasowana wersja Tetrisa z Game Boya, z dodatkowymi trybami rozgrywki oraz możliwością odpalenia tytułu na zwykłym Game Boyu. Spróbujcie odpalić grę z PS5 na PS4. Jestem pełen podziwu dla programistów Nintendo, który w zasadzie stworzyli coś na kształt kompatybilności regresywnej, pozwalającej na odpalenie gry stworzonej na całkiem nowe urządzenie na jego wcześniejszej wersji.
Po za trybem Maraton, w którym gramy do momentu, aż zginiemy lub nam się znudzi, możemy się jeszcze sprawdzić w trybie 40 Liniii, w którym naszym celem jest skasowanie czterdziestu linii. Zanim zaczniemy wybieramy prędkość gry, stopień zabudowania oraz muzyczkę lub jej brak. Drugim ciekawym trybem jest Ultra, a więc czasówka, gdzie mamy trzy minuty na skasowanie jak największej ilości linii.
Nowością jest też stworzenie profilu gracza, który pokazuje nam całkowitą liczbę skasowanych linii we wszystkich trybach gry oraz moc, czyli wskaźnik zależny od tego jak nam idzie w poszczególnych sesjach. Im trudniejsze gry i większa ilość tetrisów, tym większa moc.
Możemy także zmierzyć się z przeciwnikiem komputerowym. Niestety nie widać jego poczynań tak jak chociażby w Tetris Tengen na NESie. Działa on bardziej jak przeszkadzajka, która od czasu do czasu zabudowuje za nas dół ekranu i jeśli szybko nie skasujemy tego zbędnego balastu, to bardzo szybko zaliczymy koniec gry.
Wszystkie te nowe tryby rozgrywki, z wyjątkiem Maratonu, są pomyślane jako zabawa na chwilę. Całkiem słusznie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jest to gra wideo na przenośny sprzęt, a przecież nikt by nie chciał, aby rozgrywka pochłonęła go na długi czas, aż to nagle rozładowują się baterie i nie mamy jak zapisać jej postępów.
Po za trybem Maraton, w którym gramy do momentu, aż zginiemy lub nam się znudzi, możemy się jeszcze sprawdzić w trybie 40 Liniii, w którym naszym celem jest skasowanie czterdziestu linii. Zanim zaczniemy wybieramy prędkość gry, stopień zabudowania oraz muzyczkę lub jej brak. Drugim ciekawym trybem jest Ultra, a więc czasówka, gdzie mamy trzy minuty na skasowanie jak największej ilości linii.
Nowością jest też stworzenie profilu gracza, który pokazuje nam całkowitą liczbę skasowanych linii we wszystkich trybach gry oraz moc, czyli wskaźnik zależny od tego jak nam idzie w poszczególnych sesjach. Im trudniejsze gry i większa ilość tetrisów, tym większa moc.
Możemy także zmierzyć się z przeciwnikiem komputerowym. Niestety nie widać jego poczynań tak jak chociażby w Tetris Tengen na NESie. Działa on bardziej jak przeszkadzajka, która od czasu do czasu zabudowuje za nas dół ekranu i jeśli szybko nie skasujemy tego zbędnego balastu, to bardzo szybko zaliczymy koniec gry.
Wszystkie te nowe tryby rozgrywki, z wyjątkiem Maratonu, są pomyślane jako zabawa na chwilę. Całkiem słusznie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jest to gra wideo na przenośny sprzęt, a przecież nikt by nie chciał, aby rozgrywka pochłonęła go na długi czas, aż to nagle rozładowują się baterie i nie mamy jak zapisać jej postępów.
Platforma: NES
Rok wydania: 1990
Calak #278 (#17 RetroAchievements)
Miodność: 9/10
Trudność: Średnia
Czas: 3 godz. 10 minut
Chyba najłatwiejszy calak jaki wbiłem w serii Contra. Kosmicie znów przybyli siać ferment, więc trzeba było im kolejny raz spuścić manto za pomocą Spread Guna. W Super C jest kilka irytujących momentów takich jak schodzenie w dół do bossa, które potrafi zabić przesuwającym się w dół ekranem, ale z drugiej strony jest tu też kilku bossów, których można załatwić w dziesięć sekund, jeśli odpowiednio się ustawimy i mamy akurat pod ręką jakąś lepszą broń. Nowym w dwójce są plansze ukazujące akcję z gry, w których nie można skakać.
Oczywiście eksperymentu twórców z perspektywą nigdy mi nie przeszkadzały w Contrach. Więcej, uważam, że były koniecznością w gatunku, który polega przecież tylko i wyłącznie na strzelaniu. Różnorodność w grach wideo jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła. Wszak najlepsze produkcje, to te które czymś się wyróżniają na tle innych.
To tyle na chwilę obecną. Dziękuję za uwagę. Następne platformy Nintendo czekają na sprawdzenie.
Wow.
OdpowiedzUsuńŁał
UsuńPozamiatał jak zwykle.
Usuń