W co gracie w weekend? #414
Cześć. W lutym z graniem idzie mi dosyć mizernie. Wszystko przez to, że gram w same tasiemce i chce je zaliczyć wszystkie naraz, co jest awykonalne. Mam nadzieję, że chociaż Wam idzie lepiej. Co teraz ogrywam? Nic nowego, czego powoli trochę żałuję, bo na początku roku wyszło już sporo bardzo dobrych gier, a nie mam na nie czasu. Jeśli chcecie sprawdzić w co ostatnio pogrywam, to zapraszam do dalszej części tekstu.
Final Fantasy XIV
W FFXIV małymi kroczkami zmierzam ku platynie, przy okazji bawiąc się innymi aktywnościami pobocznymi.
Poznałem historię Aldena, który stracił ludzką postać. Pomogłem przy prowadzeniu restauracji Ostatnie Męty, gdzie wydawałoby się skazane na zatracenie cywilizacje starały się nie stracić pogody ducha. Osiągnąłem maksymalną na tę chwilę, dwunastą rangę na mojej prywatnej wyspie. Udało mi się nawet upolować 30 potworów rangi S z regionów Endwalker z innymi graczami, co wcale łatwe nie było, bo organizatorzy polowań często przeprowadzali je w późnych godzinach nocnych. Cieszę się, że mam to już za sobą, bo nie muszę siedzieć o czwartej w nocy z telefonem w ręku i wyczekiwać powiadomień o kolejnych łowach.
Próbowałem także swoich sił w raidach Eden na poziomie trudności Savage, na razie z tragicznym skutkiem. Jeden co prawda zaliczyłem, ale w kolejnym było po prostu tragicznie. Staram się także zdobywać do kolekcji kolejne karty potrzebne do karcianki Triple Triad. Zaliczyłem nawet dwa uciążliwe trofea kolekcjonerskie polegające na wydobyciu tysiąca i trzech tysięcy przedmiotów. Zaliczam także kolejne Fate'y, dzięki czemu zdobywam dostęp do nowych przedmiotów u sklepikarzy w regionach Shadowbringers i Endwalker. Na całe szczęście inni gracze mają ten sam pomysł, więc od czasu do czasu robię je wspólnie z innymi osobami, co w znaczący sposób przyśpiesza ich wykonanie.
Moim obecnym celem jest zaliczenie trzystu lochów i awansowanie awatarów głównych bohaterów do dziewięćdziesiątego poziomu. Jeśli się sprężę, to uporam się z tym do miesiąca czasu. Do najrzadszej platyny całego cyklu Final Fantasy brakuje mi już raptem ośmiu trofeów. Chciałbym ją zdobyć przed tym jak na rynek trafi kolejne rozszerzenie fabularne, które zapewne pojawi się w przyszłym roku.
Gears 5
W piątej odsłonie Gears zdobyłem 170 na 181 możliwych osiągnięć. Szkopuł w tym, że ostatnie z nich odblokowałem osiem miesięcy temu. Próbowałem umawiać się na sesje z innymi graczami, ale niezbyt wiele z nich wyszło.
Stwierdziłem więc, że tak dalej być nie może. Może nie zdobędę osiągnięcia Na Poważnie 5.0 Rozdział Drugi wymagającego m.in. zaliczenia wszystkich Ulów na najwyższym poziomie trudności, nie mogę jednak stać w miejscu tak długo.
Obecnie skupiam się nad osiągnięciem za 400 000 000 punktów obrażeń w trybie Hordy i w Ucieczkach. Z początku wydawało mi się to nierealne. W tym momencie brakuje mi już tylko 6% do jego odblokowania.
Stwierdziłem, że to będzie doskonały pretekst do pożegnania się z trybem Hordy. Nawet na niższych poziomach trudności mój Mechanik potrafi wyciągnąć od stu do dwustu tysięcy punktów za falę przy dobrze rozbudowanych fortyfikacjach. Jeśli do mojego meczu dołączają jacyś gracze to ekstra, ale nawet bez nich moje działka strażnicze sieją niezły popłoch w szeregach wroga.
Myślę, że posiedzę na tym jeszcze ze dwa lub trzy tygodnie i zajmę się później Ulami i trybem Kontry.
Monster Hunter World: Iceborne
Tak się jakoś złożyło, że w tym tygodniu sporo czasu spędziłem z Monster Hunterem. Bardzo zależało mi na tym, żeby w końcu osiągnąć setny poziom łowcy. Tak w zasadzie to od platyny dzielą mnie już raptem trzy trofea. Jedno za osiągnięcie wysokiego poziomu badań dla wszystkich potworów. Zostało mi już tylko czternaście z nich. Prędzej czy później uda mi się to zrobić.
Problem jest z dwoma ostatnimi trofeami za wszystkie małe i duże złote korony za potwory. To może mi zająć jeszcze kilka miesięcy lub nawet lat, w przypadku gdyby szczęście nie było po mojej stronie.
Małą koronę otrzymujemy za najmniejszy możliwy okaz danego potwora, dużą zaś za największy. Niestety nie mamy żadnego wpływu na to jak dużego stwora spotkamy. Z relacji innych graczy wiem, że niektórzy z nich musieli ubić to samo monstrum dwieście razy, aby zdobyć upragnioną koronę.
W MHW są co prawda wydarzenia ułatwiające zdobywanie koron. Dotyczą one jednak tylko zwykłych potworów. Przy starszych smokach jedynie co nam pozostaje to modlitwa o cud.
Od czasu zetknięcia się z pierwszą odsłoną Monster Huntera na PSP zawsze marzyłem o wspólnej grze w tą serię z innymi graczami. Teraz będę miał na to okazję, bo za szybko tych koron nie zobaczę. Niby brakuje mi ich już tylko 24, ale zawsze może się tak zdarzyć, że nie zobaczę żadnej nowej przez tydzień...albo i miesiąc.
Bardzo chcę splatynować Worlda w tym roku. Biorę jednak poprawkę na to, że moje dobre chęci mogą się okazać niewystarczające. W takim wypadku będę musiał zadowolić się chociaż ukończeniem dodatku Iceborne, w którym jestem już blisko końca. Warto było go zakupić, bo starcie z lodowym smokiem Velkhaną wyrwało mnie z kapci. I pomyśleć, że Monster Hunter nie miał kiedyś w zasadzie żadnej fabuły. Nie wracajmy już nigdy do tych czasów.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam. Do następnego razu.
Komentarze
Prześlij komentarz