W co gracie w (wielkanocny) weekend? #441: XCOM2 War of the Chosen
Witam wszystkich graczy. Z okazji Świąt Wielkiej Nocy chciałbym życzyć Wam dużo szczęścia, zdrowia i pogody ducha. Dla ludzi, którzy celebrują święta jest to czas, żeby spędzić go z bliskimi i dobrze się najeść. Dla innych to okazja, żeby gdzieś uciec za miasto na kilka dni i odpocząć od codzienności. Dla nas graczy jest to jednak przede wszystkich długi weekend, gdy można pograć trochę dłużej niż zazwyczaj.
Mam nadzieję, że nie próżnujecie i zagrywacie się w najlepsze.
Mi udało się niedawno zcalakować Personę 3 Reload. Długo po tym nie czekałem na to, żeby znaleźć sobie kolejny tytuł do zabawy. Padło nieoczekiwanie na XCOMa 2 w wersji War of the Chosen. Z tym skrzyżowaniem strategii i gry taktycznej bawię się już od dwóch lat, kiedy kolega poprosił mnie o pomoc przy jedynym trofeum sieciowym w grze. Mu wtedy wpadła platyna, mi pierwsze trofeum.
Już wtedy wiedziałem, że czekają na mnie setki godziny grania, więc niespecjalnie forsowałem tempo gry. XCOMa 2 odpalałem od czasu do czasu z doskoku. W ten sposób nazbierało mi się w nim kilkadziesiąt godzin na liczniku, ale dopiero w tym tygodniu całe to kosmiczno-obronne przedsięwzięcie wciągnęło mnie na maksa.
Na pole walki pełne wrogo nastawionych kosmitów i żywych trupów zabrałem pierwsze SPARKi, a więc potężne roboty bojowe, których największym atutem są potężne pociski wybuchowe na wyposażeniu oraz przede wszystkim możliwość przeciążenia naszego zrobotyzowanego kompana, co daje nam możliwość wykonania trzech ataków jeden po drugim w jednej turze. W ten sposób możemy pozbyć się nawet najciężej opancerzonych nieprzyjemniaków.
Dopiero teraz wziąłem się też na poważnie za rozbudowę przekaźników ruchu oporu na całym świecie, co daje nam nie tylko dostęp do nowych kontynentów, premii za kontakt z nimi i dodatkowych zasobów. Bez tego nie odblokujemy dostępu do kluczowych misji fabularnych, których ukończenie jest niezbędne do powstrzymania projektu Awatar, którego istnienie zagraża całej rasie ludzkiej. Muszę się streszczać, bo nie mam zamiaru przegrać wojny z obcym najeźdźcą i zaczynać wszystkiego od nowa.
Już w zasadzie oczyściłem z gruzów Avengera, czyli nasz statek, stanowiący zarazem centrum dowodzenia operacji XCOM i teraz chcę się skupić na jak najszybszym zaliczaniu misji fabularnych.
W tym celu wybudowałem nawet centrum szkoleniowe, które zapewnia stałe profity wszystkim moim żołnierzom, przede wszystkim zwiększając liczbę dostępnego personelu, który mogę zabrać na misje. Postanowiłem skorzystać z tej opcji po piekielnie ciężkiej ostatniej przeprawie z jedynym z wybrańców, która doprowadzała mnie wręcz do szewskiej pasji. Nie dość, że ta wiedźma wyłączała mi żołnierzy atakami swojego miecza, to jeszcze przywoływała sługusów na pomoc, a po jej pokonaniu musiałem jeszcze szybko zniszczyć pobliski artefakt, żeby nie wróciła z martwych. Ta walka była jedną z najtrudniejszych walk, jakie widziałem w tej serii i jestem pewien, że jeszcze długo będzie mi śniła w koszmarach.
Dlatego wolę już nie dmuchać na zimne i dozbroiłem jeszcze swoich żołdaków. Nie straszne mi są teraz żadne sektopody, awatary, żmije i inne obce tałatajstwo.
Pierwsze przejście XCOMa 2 traktuję rozgrzewkowo, zupełnie tak jak było z poprzednią częścią. Prawdziwa zabawa zacznie się dopiero wtedy, gdy zechcę się wziąć za platynowanie tego ślicznego taktycznego szpila. Wtedy wyrwę sobie tych pozostałych kilka włosów z głowy, codziennie będę żałował, że się urodziłem i powtarzał w kółko jak mantrę, że nie ma bardziej bezczelnej i niesprawiedliwej produkcji niż XCOM2. Wszystko jest tu w porządku, gdy korzystamy z setki różnych sejwów, do których zawsze można wrócić, gdy doznamy zbyt wielkich strat w terenie. Zupełnie inaczej wygląda sprawa, gdy gramy na jednym autosejwie w grze, która w perfidny sposób potrafi zabić nam pół drużyny w ciągu jednej tury. Jestem już jednak do tego przyzwyczajony po Enemy Unknown i nic co bezczelne, niesprawiedliwe i wzięte z tyłka w tej serii nie jest mi obce.
To by było na tyle. Do następnego. Postarajcie się jutro nie oblewać waszych ulubionych sprzętów do grania...za bardzo.
Komentarze
Prześlij komentarz