W co gracie w weekend? #453: Fate/stay night REMASTERED
Pamiętam jak jeszcze parę lat temu tak zwani 'entuzjaści gatunku visual novel' twierdzili, że Fate/stay night nigdy nie zostanie oficjalnie wydane na Zachodzie. Zachodni wydawcy gier tego typu wyśmiewali prośby graczy o przetłumaczenie tego klasyka. Szydzili ze swoich potencjalnych klientów. Byli głusi. Woleli wydać u nas jakąś chałturę. Natomiast ja nigdy nie przestałem wierzyć.
Gdy jakiś czas temu w moje ręce trafiła recenzencka kopia Fate/Samurai Remnant od samego początku planowałem napisać recenzję, która będzie jednocześnie prośbą do Tecmo Koei/Type-Moon o wydanie gry, od której zaczęło się uniwersum Fate, obchodzące w tym roku swoje dwudziestolecie.
Dziś Fate to wiele gier wideo, kilka serii anime i kinówek, mangi, figurki i Bóg wie co jeszcze. To jeden z tych cyklów, który dawno temu przekroczył granice medium zwanego powieściami graficznymi.
Jestem niezwykle rad, że dożyłem czasów, gdy zachodni gracze mogą bezproblemowo sięgnąć po największe dzieła życia Nasu. Witch on the Holy Night, Tsukihime i Fate/stay night to już nie tylko marzenia ściętej głowy. Każdy może je sprawdzić, dodajmy każdy kto zna język angielski.
Boli mnie oczywiście fakt, że autor tych opowieści porzucił już gatunek eroge. Nie ucieknie jednak przed faktem, że pomógł zbudować branżę japońskich gier erotycznych, która od ponad dwudziestu lat rządzi tamtejszym rynkiem pecetowym.
Amerykanie z firm Visa/Master Card, którzy nie znoszą konkurencji, próbują uniemożliwić wydawanie takich gier na Zachodzie, blokując płatności kartą, co odbiło się już na wielu japońskich producentach. Nic to im jednak nie pomoże. To naprawdę nie jest wina Japończyków, że od lat tworzą gry dla dorosłych, których fabuła, muzyka, czy bohaterowie zostawiają daleko w tyle gry wideo z segmentu AAA.
Zwykło się mówić, że gatunek visual novel, to nisza, która nikogo, ale właśnie dzięki takim produkcjom jak Fate/stay night gracze zrozumieją, że jest zupełnie inaczej.
Niby znam tą produkcję od podszewki, więc nie powinienem mieć żadnych chęci, żeby doń znów zajrzeć, ale odrestaurowana wersja klasyka Type-Moon sprawiła, że znów zakochałem się w Wojnie o Świętego Graala, Sługach, ich Władcach, mrocznym świecie spowitym magią, w którym ludzie są pokarmem dla nieśmiertelnych istot będących wcieleniem pradawnych bohaterów, czyli tym wszystkim, co sprawiło, że Fate/stay night jest arcydziełem gatunku fantasy od niemal dwóch dekad.
Niby jest to typowo japońska historia z akcją usadowioną w zmyślonym Fuyuki City, ale tak jak sama konstrukcja tego miasta, gdzie Wschód łączy się z Zachodem, tak sama historia opowiada o rzeczach, które dotyczą nas wszystkich. Miłość, braterstwo, rodzina, poświęcenie, dążenie do prawdziwej siły lub bogactwa, czy droga ku bohaterstwu to coś, co towarzyszy czytelnikowi na wszystkich trzech dostępnych w grze ścieżkach fabularnych. Tylko od nas zależy, w którą stronę skierują się bohaterowie tej epickiej sagi.
Gra posiada aż czterdzieści ślepych uliczek, które zakończą się naszą śmiercią lub śmiercią osób, na których nam zależy, więc warto skorzystać z pomocy w Dojo Taigi lub dokładnie prześledzić nasze wybory na mapie fabularnej, z której możemy korzystać w każdej chwili po ukończeniu prologu, żeby uniknąć niechcianego finału.
Bardzo podoba mi się, że w tym remasterze przemodelowano część oryginalnych teł z gry i teraz nawet w formacie 16:9 prezentują się one wybornie, nie mówiąc o muzyce, która doczekała się nowych aranżacji. Raz jest to dodany akord, innym razem skrzypce, których nie było w oryginale, ale to wciąż są to te niezwykle klimatyczne kawałki, które uczyniły z Fate/stay night pozycję niemal legendarną.
Nie mogę się oderwać od tego dobrze odgrzanego kotleta. Dostałem już niemal wszystko to, na co czekałem w 2024 roku. Mam nadzieję, że i Wy umieliście znaleźć gry wideo, które sprawiły Wam wiele frajdy w tym roku. To tyle na dziś. Do następnego razu.
Niby jest to typowo japońska historia z akcją usadowioną w zmyślonym Fuyuki City, ale tak jak sama konstrukcja tego miasta, gdzie Wschód łączy się z Zachodem, tak sama historia opowiada o rzeczach, które dotyczą nas wszystkich. Miłość, braterstwo, rodzina, poświęcenie, dążenie do prawdziwej siły lub bogactwa, czy droga ku bohaterstwu to coś, co towarzyszy czytelnikowi na wszystkich trzech dostępnych w grze ścieżkach fabularnych. Tylko od nas zależy, w którą stronę skierują się bohaterowie tej epickiej sagi.
Gra posiada aż czterdzieści ślepych uliczek, które zakończą się naszą śmiercią lub śmiercią osób, na których nam zależy, więc warto skorzystać z pomocy w Dojo Taigi lub dokładnie prześledzić nasze wybory na mapie fabularnej, z której możemy korzystać w każdej chwili po ukończeniu prologu, żeby uniknąć niechcianego finału.
Bardzo podoba mi się, że w tym remasterze przemodelowano część oryginalnych teł z gry i teraz nawet w formacie 16:9 prezentują się one wybornie, nie mówiąc o muzyce, która doczekała się nowych aranżacji. Raz jest to dodany akord, innym razem skrzypce, których nie było w oryginale, ale to wciąż są to te niezwykle klimatyczne kawałki, które uczyniły z Fate/stay night pozycję niemal legendarną.
Nie mogę się oderwać od tego dobrze odgrzanego kotleta. Dostałem już niemal wszystko to, na co czekałem w 2024 roku. Mam nadzieję, że i Wy umieliście znaleźć gry wideo, które sprawiły Wam wiele frajdy w tym roku. To tyle na dziś. Do następnego razu.
Komentarze
Prześlij komentarz