W co gracie w weekend? #463: Street Fighter 30th Anniversary Collection
Witam wszystkich w Nowym Roku. Pierwsze dni w każdym nowym roku to czas gdy gracze snują swoje wielkie plany. Mówią o tym, w jakie gry zagrają, jakie nowe sprzęty do grania kupią albo też ile platyn czy osiągnięć zdobędą.
Robię oczywiście podobnie. Kilka tytułów już nawet udało mi się ukończyć. Zaliczyłem dwa Hellblade'y. Przeszedłem trzydziesty raz Rsident Evil 3. Ukończyłem wreszcie Gradiusa V i przez chwilę pograłem nawet w ostatnie rzygody Indiany Jones'a. Jest to po części powiązane z moim osobistym postanowieniem na 2025 rok. Chciałbym mianowicie przejść przynajmniej jedną grę na każdej posiadanej przez siebie platformie do grania. Po mocnych pierwszych dwóch tygodniach jest na to szansa. Jak będzie za dwanaście miesięcy dopiero czas pokaże. Równie dobrze wszystko może skończyć się na tym, że przez cały rok będę grał tylko w Nioha.
Wróćmy jednak do dzisiejszego tematu. Jedną z gier wideo, które chciałbym ukończyć w nowym, świeżym jeszcze 2025 roku jest Street Fighter 30th Anniversary Collection, czyli składanka dwunastu różnych odsłon ulicznej serii bijatyk Capcomu. Niespecjalnie interesowałem się tą pozycją przez ostatnie lata. Wiedziałem tylko, że na dniach ma opuścić abonament PlayStation Plus. Zanim to się jednak stanie, postanowiłem, że kupię ją w pudełku i sprawdzę co w trawie piszczy.
Mamy tu oczywiście pierwszego Street Fightera i po kilka odsłon dwójki, Alpy i trójki.
Część z tych gier ma nawet działające tryby sieciowe. Dla mnie jednak jest to przede wszystkim kawał historii o tym jak rodziły się bijatyki. Japończycy są tu pionierami w tym względzie.
W kolekcję oczywiście można pograć, ale możemy też posłuchać muzyki z poszczególnych gier i dowiedzieć się całej masy ciekawych informacji dotyczących nowinek w poszczególnych odsłonach Street Fighterów. Dowiemy się tu kiedy i w jakiej grze debiutowali poszczególni bohaterowie, jak odkryć lub używać sekretnych postaci oraz o zmianach w systemie walki takich jak dodanie opcji walki dwóch takich samych postaci, o super combosach, wyborze preferencji stylu walki, parowaniu i wszystkich innych rzeczach, które fascynują fanów Ulicznego Wojownika od niemal trzech dekad.
Cieszę się, że żółto-niebiescy zdecydowali się na takie wydanie, gdyż Street Fighter to seria przede wszystkim cykl kojarzony z automatami. Ciężko mi sobie wyobrazić gracza, który trzyma wszystkie te stare automaty, żeby sobie pograć w klasyki, więc jedynym wyborem jest tu przeniesienie tych wszystkich tytułów na konsolę, aby cieszyć się nimi w domowym zaciszu.
Emulatory użyte w tym wypadku posiadają kilka filtrów obrazu, więc nawet na najnowszych telewizorach klasyczne Street Fightery wyglądają znośnie. Muzyka mogła by być mniej skompresowana, ale nie ma co wybrzydzać.
To piękna rzecz zobaczyć jak Street Fighter zaczynał od raptem dwóch grywalnych postaci a przy Alphie 3 miał ich już niemal czterdzieści. O każdej z nich można także przeczytać. Fajnie jest móc się dowiedzieć, że taki Evil Ryu czy Karin debiutowali w mandze albo o tym, że Final Fight to gra rozgrywająca się w tym samym uniwersum co Street Fighter i bohaterowie z tego pierwszego cyklu trafiają w końcu do bijatyki Capcomu.
Uwielbiam takie smaczki, a ta składanka to niemal cała historia tego cyklu, bo kończy się dopiero na Street Fighterze V. Niestety nie da się pograć tutaj w odsłony wydane na PS2 i na następnych konsolach Sony. Autorzy widocznie chcieli zaoszczędzić miejsca na dysku lub przygotować kolejne wydawnictwa swoich klasycznych mordobić.
To tyle na razie. Trzymajcie się ciepło. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
Komentarze
Prześlij komentarz