W co gracie w weekend? #475: Oblivion Remastered, FFXIV, Atelier Yumia, Monster Hunter Rise/Sunbreak, Muv-Luv Alternative, Sakura no Uta i Donkey Kong Country


Witam wszystkich graczy. W co gracie w weekend? U mnie, poza jedną nowością i jednym powrotem, w zasadzie bez zmian. Nie ma co przedłużać wstępu. Po więcej zapraszam do dalszej części tekstu.

The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered (2025, XSX) - Remake zwany remasterem

Gdy jakiś czas temu znajomy mówił mi, że Bethesda planuje wydać remake Obliviona, to myślałem, że żartuje. Tymczasem gra wylądowała w eterze niemal bez jakichkolwiek zapowiedzi i jest jedną z największych growych niespodzianek 2025 roku.

Wbrew temu co sugeruje nazwa, nie jest to remaster tylko przebudowana wersja Obliviona na silniku Unreal Engine 5. Odpaliłem też z ciekawości oryginał i różnica w grafice pomiędzy obiema grami jest kolosalna. Czwarta odsłona TES w nowej wersji zajmuje ponad 120GB i to po prostu widać. Tekstury w rozdzielczości 4K swoje ważą, a przecież mówimy tu o świecie gry, który nawet w pierwotnej wersji starczał spokojnie na setki godzin zabawy.

Jest to remake jeden do jednego, a więc taki, który w zasadzie ma wszystko to, co było w pierwszym wydaniu tego kolosalnego rpga nastawionego na eksplorację.
 

Naszym zadaniem jest tutaj odnalezienie ostatniego potomka rodu Septimów, gdyż tylko oni są w stanie powstrzymać zagładę deadryckiej armii z bram tytułowej Otchłani. Oczywiście fabuła w Oblivionie jest, bo jakaś być musi, ale wszyscy którzy kiedykolwiek mieli styczność z rpgami Bethesdy wiedzą, że ich największą zaletą jest niczym nieskrępowana swoboda. Idziemy po prostu tam, gdzie poniosą nas nogi. Do dyspozycji mamy kilka gildii, z których każda ma własne zasady działania oraz związany z nimi wątek fabularny. Często w The Elder Scrolls jest tak, że któraś z tych opcjonalnych aktywności daje znacznie więcej frajdy niż wątek główny. A jeśli to nam nie wystarczy, to czekają na nas elfickie ruiny, jaskinie, lochy, forty oraz misje-rodzynki, na które możemy natrafić podczas eksploracji największych miast Cyrodiil albo gdzieś w dziczy. Mam tu w szczególności na myśli zadania powiązane z deadryckimi bóstwami.

Oblivion to także przepiękna muzyka Jeremy'ego Soule'a i jestem niezwykle rad, że twórcy odświeżonej wersji tego klasyka nie bawili się w jakieś dziwne remiks. To co kiedyś sprawiło, że z miejsca pokochałem ten cesarski region Tamriel wciąż tu jest, nietknięte przez ząb czasu. Podobnie jak system walki i rozwoju postaci. Hub został trochę upodobniony do Skyrima, ale nasz ekwipunek w dalszym ciągu ulega zużyciu i musimy o niego dbać. W dalszym ciągu mamy też klasy postaci, specjalizacje oraz podział na umiejętności główne i poboczne. Te pierwsze musimy rozwijać, jeśli chcemy awansować na wyższy poziom postaci. 


Jedyny mój zarzut względem tej produkcji to to, że twórcy rimejku zmienili kolorystykę. Nie jest już ona taka żywa jak kiedyś, przez co nowy Oblivion stracił trochę ze swojego klimatu high fantasy.

Nie zmienia to jednak faktu, że zdążyłem już odblokować wszystkie najważniejsze frakcje oraz Drżące Wyspy, gdzie ma miejsce jedno z najlepszych rozszerzeń fabularnych w historii elektronicznej rozgrywki, więc spędzę z tą produkcją jeszcze sporo czasu.

Final Fantasy XIV: Dawntrail - Seekers of Eternity (2025, PS5) - Powoli i do przodu

Z moim obecnym, ślamazarnym tempem przechodzenia fabuły najnowszej aktualizacji do Final Fantasy XIV powinienem się nią uporać do końca roku. Jeszcze tylko nie wiem czy do końca tego roku czy następnego? Myślę, że wydawcy Czternastki zupełnie nie będzie to przeszkadzało. Im więcej płacę za abonament, tym dla nich lepiej.

Mógłbym oczywiście odpuścić temu japońskiemu MMORPGowi, skupić się na innych tytułach, ukończyć je i wrócić doń gdy znajdę więcej czasu, ale wyznaję zasadę, że lepiej zrobić godzinny lub nawet pięciominutowy postęp w jakiejś grze niż powtarzać w kółko, że nie ma się czasu na granie.

Jeśli nie będę miał tego czasu, to przestanę grać w ogóle, a nie będę męczył wszystkich dookoła, że go nie mam. 

Po tym co już widziałem, Seekers of Eternity ma wielką szansę być moim ulubionym kawałkiem Dawntrail. Jest to coś, o czym w życiu bym nie pomyślał jeszcze rok temu. Nie ukrywam także, że po tym co jeszcze niedawno wyczyniałem w Monster Hunter Wilds mam ochotę trochę potankować. Ktoś musi dostawać w zęby za całą drużynę a tym głównie się zajmuję w Final Fantasy XIV, czasami na spółkę z innymi tankami. 

Mam teraz okazję wrócić do Selection Nine, jednej z moich ulubionych miejscówek najnowszego rozszerzenia Czternastki, z czego oczywiście skrzętnie korzystam, tym bardziej, że zwiedzam je w doborowym towarzystwie. 

Atelier Yumia: The Alchemist of Memories & the Envisioned Land (PS5, 2025) - Śpiąca Isla

Moja przygoda z Yumią i jej towarzyszami zaprowadziła mnie do Sivash, kolejnego ogromnego regionu Aladiss, w którym rozgrywa się akcja tego japońskiego rpga, którego autorem jest studio Gust. Zamieszkuje go uszata rasa welleków. O ile ludzie traktują alchemię jako temat tabu, tak wśród mieszkańców Sivash jest ona wręcz zakazana. 

Gdyby nie przychylność niektórych członków zamieszkującego ten region plemienia główna bohaterka i jej kompani nie mieliby tu co robić, a my nie mielibyśmy żadnej gry i możliwości poznawania nowych towarzyszy.


Poza rodzeństwem Von Duerer w ekipie Yumii jest jeszcze łasy na skarby samotnik Rutger oraz hojnie obdarzona przez naturę Nina, także członkini zespołu badawczego, która jest jednak na tyle doświadczona, że często wyrusza na misje w pojedynkę. Drużynie jako łącznik pomaga jeszcze jedna nieśmiała welleczka, która niebawem dołączy do ekipy.

Najpierw jednak trzeba uporać się z problemami tutejszych mieszkańców.


Z punktu widzenia samej rozgrywki nie odkrywamy tu koła na nowo. W dalszym ciągu dostarczamy okolicznej ludności brakujących materiałów, przygotowujemy łóżka i krzesła dla członków naszego oddziału, w tym także dla tych, którzy nigdy nie wysypiają, bo muszą cerować porwane ubrania towarzyszy należących do drużyny Yumii. Chodzimy na wspólne łowy. Dostajemy bęcki od potworów, próbując ratować przypadkowo spotkane osoby. Przygotowujemy też lekarstwa dla potrzebujących oraz staramy się o to, aby nasi najbliżsi sojusznicy mieli ekwipunek nadający się do codzienne użytku.

Wszystko to jest częścią wielu innych gier fabularnych. 


To co jednak najbardziej podoba mi się w nowym regionie Atelier Yumii, to jego pochmurna stylistyka. Już na pierwszy rzut oka widać, że wydarzyło się tu coś grubego, a ja jako gracz chcę dowiedzieć się co to dokładnie było. Rasa welleków ma też swoje tajemnice, których oczywiście nie zdradzę. Ich wiedza, przesądy, zwyczaje czy gościnność to bardzo dobry motor napędowy fabuły nowego Ateliera. Wraz z poznawaniem nowych skrawków tej przesyconej alchemią historii jest ona coraz bardziej ciekawa i wciągająca.

Mi na razie ta produkcja bardzo się podoba i zamierzam ją w dalszym ciągu kontynuować, szczególnie, że nowy region, który powoli odkrywam niemal całkowicie różni się od poprzedniego. Z początku myślałem, że przez całą grę będziemy mieli to samo, tymczasem Japończycy bardzo postarali się o to, aby poszczególne części Aladiss czymś się wyróżniały. Jeśli gameplay się nie zmienia, to przynajmniej niech zmienia się wygląd świata gry albo jego historia.

Autorzy dbają też o rozwój Yumii i stale aktualizują swoje najnowsze dzieło, więc jeśli ktoś ma ochotę pododawać serduszka zdjęciom swoich ulubionych bohaterów tej produkcji w trybie fotograficznym to do dzieła.

Monster Hunter Rise/Sunbreak (PS5, 2023) - Anomalie

Platynowanie Monster Hunter Wilds było jeno chwilową odskocznią od calakowania Monster Hunter Rise/Sunbreak. Ten drugi proces jest o wiele bardziej czasochłonny, żmudny i męczący, więc muszę robić odeń przerwy od czasu do czasu.

W tym tygodniu wróciłem do anomalii i zadań z sojusznikami. Chcę też pokonać tysiąc wielkich potworów. Z początku wydaje się to karkołomnym przedsięwzięciem. Chcę się z tym uporać najpóźniej do końca przyszłego roku. Wtedy na rynku może już być rozszerzenia do MH Wilds, do którego na pewno zechcę wrócić. Myślę, że pokonując po trzy potwory dziennie powinienem się z tym wyrobić w ustalonych przeze mnie ramach czasowych.


Ogrywanie dwóch wielkich produkcji z cyklu Monster Hunter jest na razie poza moim zasięgiem, więc postaram się zaliczać je jedna po drugiej. Droga przede mną daleka. 

Wciąż potrzebuję koło tysiąca pięciuset monet anomalii, czyli czeka mnie jeszcze przynajmniej sześćdziesiąt-siedemdziesiąt potyczek z zarażonymi stworami. Byłoby łatwiej, gdybym miał materiały wymagane do zwiększenia posiadanej broni. Jak to w produkcjach z tej serii bywa ich lista mi się wyświetla przy konkretnych wzmocnieniach. Za Chiny jednak nie wiem które potwory musiałbym pokonać, żeby je zdobyć.

Samych zaś potworów nie pokonałem nawet trzystu. Jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie, zanim to wszystko ogarnę. Może być oczywiście też tak, że się tym znudzę na jakimś etapie i nigdy tego nie dokończę. 

Czas pokaże jaki będzie efekt końcowy tego wszystkiego.

Muv-Luv Alternative (PC, 2017) - Yuuko wyleguje się na Słońcu

Nie pograłem zbyt wiele w Muv-Luv Alternative podczas przerwy wielkanocnej. Tak w zasadzie to jeszcze kilka dni temu myślałem, że już nigdy weń nie zagram. Gra odmówiła mi posłuszeństwa i nie chciała się uruchomić. Taki to już urok grania na PC. Raz coś działa, a później samo z siebie przestaje działać a gracz nie ma zielonego pojęcia dlaczego tak się dzieje. Myślałem już, że kilka godzin spędzone z tą powieścią wizualną utrzymaną w klimatach wojskowych poszło się kochać. Na całe szczęście ponowna instalacja gry rozwiązała mój problem i launcher, który ni stąd, ni zowąd przestał działać, znów się uruchomił. 

Nie będę pisał, że na pewno ukończę Alternative, bo gdy problem zacznie się powtarzać co kilka kolejnych godzin gry, to sobie po prostu ją odpuszczę.


Sam z siebie oczywiście nigdy tego nie zrobię. Za bardzo podoba mi się w raju, to znaczy w wojsku. Nie po to szkoliłem się na żołnierza, żeby po prostu zwyczajnie odpuścić oddział pełen kociaków zahartowanych w boju żołnierzy, z którymi można spędzić wiele upojnych chwil wyruszyć w ciężki bój, którego stawką będzie przetrwanie. Nie po to jadłem węże, mokłem w ulewie i znosiłem ostrzał z pokaźnych rozmiarów działa, żeby to wszystko tak po prostu przepadło, tym bardziej, że Alternative powoli przechodzi w fazę wydarzeń, których próżno szukać w poprzedniej odsłonie Muv-Luv zatytułowanej Unlimited.

Sakura no Uta (PC, 2015) - Nowi członkowie klubu sztuki

Dzieje się w klubie sztuki z Sakury no Uta. Makoto jak zwykle zmusza Naoyę do gotowania jej jedzenia, i to pomimo, że ten wcale nie jest jego członkiem. Ubiera go także w smoking a jego kumpla, Kei, w ciuchy dla dziewczyn i tak przebranych wysyła w celu roznoszenia broszur zachęcających do przyłączenia się do klubu. Główny bohater nie może jej odmówić, skoro i tak spędza tam dosłownie każdą wolną chwilę w szkole, gotując to na co ma ochotę. Kei nie może jej się sprzeciwić nawet gdyby chciał, szczególnie po tym jak przez swoją nieuwagę zniszczył jedno z klubowych popiersi, wycenianych na 100 000 jenów.


Nayoa jest synem znanego malarza, więc dziewczyny lecą nań jak ćmy do światła. Jedną z nich jest pierwszoklasistka Yuumi, która ma dosyć oschły stosunek do protagonisty. Nic dziwnego, że ów bierze ją za kogoś, kto nie wie co to dobre maniery. Jak się później okazuje, całe wysiłki chłopaków idą na marne, gdyż wszystkie zrekrutowane przez nich dziewczyny koniec końców nie dołączają do klubu sztuki. Wyjątkiem jest tu Yuumi, która stwierdza, że w sumie dobrze się stało, bo i tak wszystkie leciały na jego kasę ze spadku, a później jakby ją już ją zdobyły, to by go zamordowały. Nie ukrywam, że ten moment mocno mnie rozbawił. 


Zupełnie jak ten, gdy wyskoczył z tekstem do swojej wychowawczyni, Ai, że teraz dokona na niej aktu napastowania seksualnego, po czym złapał ją w ramiona i czym prędzej pognał na zbliżający się pociąg do szkoły, na który w inny sposób nigdy by nie zdążyli, a jak wiadomo spóźnienie się do szkoły jest w kulturze japońskiej czymś o wiele bardziej nieprzyzwoitym niż spanie pod jednym dachem z nauczycielką. Tyle przynajmniej można wywnioskować z tej historii, z historii z przepiękną muzyką, o czym już zresztą wspominałem na łamach W co gracie w weekend?


Ostatnią członkinią klubu sztuki, w którym rozgrywa się lwia część Sakury jest przyjaciółka z dzieciństwa Naoyi, Rin. Początkowo protagonista wciska jej kit, że Kei przebrany za dziewczynę to tak naprawdę jego młodsza siostra Keiko, a naiwna dziewczyna wszystko to łyka jak młody pelikan, ale gdy dołącza do szkolnego kółka skupiającego wszystkich głównych bohaterów tej opowieści skąpanej w kwiatach wiśni, to jego kłamstwo wychodzi na jaw, co prowadzi do kolejnych śmiesznych wydarzeń. Tylko Kei, który wychodzi na zboczeńca lubiącego damskie fatałaszki, się w tej sytuacji nie śmieje, no ale kto by się przejmował zdaniem idioty, który zalał mieszkanie protagoniście, niejako zmuszając go przymusowej przeprowadzki i spania po jednym dachem z nim i jego dwiema siostrami, z których jedna z nich jest jego wychowawczynią.

Ludzie błędnie identyfikują gry z gatunku visual novel za prymitywne filmy porno. W obu mediach jest golizna, no i w zasadzie na tym kończą się podobieństwa między tymi formami ekspresji. Nie przypominam sobie, żeby w filmach pornograficznych bohaterowie rozprawiali o znaczeniu twórczości pisarzy takich jak chociażby Oscar Wilde. Tymczasem tak właśnie jest w Sakura no Uta i za takie dygresje uwielbiam gatunek eroge. Niejednokrotnie są to historie pełne ciekawych bohaterów, którzy często mają jakieś tajemnice i nieraz trzeba się sporo naczytać, by w pełni poznać i zrozumieć kierujące nimi motywacje.

Donkey Kong Country (SNES, 1994) - Zimowe Kongi

Brrrr! Zimno tu. Łatwo się poślizgnąć na lodzie i spaść w przepaść. Słyszałem, że są tu jakieś niebieskie balony. W życiu żadnego nie widziałem. To pewnie jakieś bujdy na resorach. Jedyne w co wierzę to w banany i litery KONG rozsiane po lodowcu, w którym śnieg pada hen daleko jak okiem sięgnąć. Wszędzie wokół latają jakieś sępy, po których trzeba skakać, żeby dostać się do trudno dostępnych beczek. Z tych zaś ostatnich można wystrzelić się w powietrze, do kolejnej beczki, albo spaść w przepaść, jeśli źle obliczymy moment strzału i beczka nie ustawi się pod takim kątem jak powinna.

Niech mnie ktoś stąd zabierze! Jedynym ukojeniem od tej wiecznej zmarzliny jest kojąca melodia i mój bratanek, na którego można liczyć w każdej sytuacji, nawet jeśli po okolicy kręcą się malutkie wygłodniałe krokodyle, które z chęcią pokąsałyby nam łydki. Do pasa raczej nam nie sięgną ze względu na swą mikrą posturę.

To by było na tyle. Do następnego razu.

Komentarze

  1. Bardzo dobry wpis. Im częściej czytam u Ciebie o Finalu 14, tym bardziej mam ochotę go wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam w szczególności dodatki do FFXIV, które nieraz są lepsze od głównych odsłon tej serii

      Usuń
  2. W Obliviona całkiem fajnie mi się grało, choć nie wiem, czy kiedykolwiek znalazłbym czas na jego ponowne przejście w wersji odświeżonej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne to Exophase. Od czasu do czasu wchodzę na Twój profil w celu szukania inspiracji w co zagrać. Jeszcze gdyby okładki starych gier skalowały się prawidłowo, a nie ucinały w połowie, to by było idealnie. Na filmwebie i ppe jest ten sam problem. OCD cierpi, ale trzeba z tym żyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobili te okładki w czasach PS3. Wtedy wszystko było już w formacie 16:9. Każda grafika. Natomiast te starsze nigdy takie nie były. Mogliby umieścić całą grafikę w takim oknie 16:9, ale widocznie im się i paskudnie to wygląda.

      Usuń
  4. Btw. Squaresofter, czytasz jeszcze Szmatławca?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie zacząłem, więc nie mógłbym skończyć. Widziałem na oczy raptem parę numerów, ale to było wieki temu.

      Ja nie czytam, bo nie muszę. Sam piszę.

      Usuń
  5. Coś długo nie ma nowego wpisu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

NES, czyli jak przeżyć dwukrotnie własne dzieciństwo

W co gracie w weekend? #480: Mario Kart World, Jack Jeanne, Soul Hackers, Monster Hunter 3U, Radiant Historia, Trauma Center SO, F-Zero GX, Golden Sun, Pokemon Gold PL, Ogre Battle 64, Pokemon Red PL, Super Mario World i Final Fantasy PL

W co gracie w weekend?#472: FFXIV, Atelier Yumia, Ever17, Monster Hunter Wilds, Steins;Gate 0 PL, Sakura no Uta, Steins;Gate PL, Toradora P!, Donkey Kong Country, Super Mario Bros. 2 PL, Popeye i Antarctic Adventure