Pierwsze wrażenia z gry Nobunaga's Ambition: Awakening Complete Edition
Od tamtej chwili minęło już sporo czasu. Dziś kolejne odsłony cyklu autorstwa KOEI TECMO są dostępne na niemal każdej platformie służącej do grania w gry wideo. Nie inaczej jest z Nobunaga's Ambition Awakening w wersji kompletnej, którą można ograć na PS5 i Switchu 2 od końcówki zeszłego tygodnia.
Jest to produkcja kierowana dla miłośników zarządzania. Liczba dostępnych opcji w tym tytule jest tu ogromna, więc jak ktoś jest nieobeznany z tym cyklem, powinien najpierw zajrzeć do scenariusza treningowego, który krok po kroku tłumaczy podstawowe założenia rozgrywki. To z niego dowiemy się m.in. tego jak przydzielać kolejne włości naszym stronnikom, jak rozwijać poszczególne rejony, jakie budynki mamy dostępne do budowy, jak zacieśniać relacje z naszymi sąsiadami, albo jak na nich napadać, żeby zwiększyć wpływy terytorialne.
Tego jest naprawdę dużo i z początku nasza głowa może od tego spuchnąć.
Dla mnie jednak jest to przede wszystkim historia człowieka, którego marzenie całkowicie zmieniło historię Japonii na ponad dwieście lat.
Do wyboru mamy tu dostępnych wiele scenariuszy do rozegrania, w których możemy prześledzić niemal całe życie Nobunagi Ody. Dla wielu Japończyków jest on zwykłym mordercą, któremu nie robiło różnicy czy morduje swoich oponentów czy bezbronne kobiety lub dzieci, albo mają go za zwykłego bezbożnika, dla którego nie ma żadnej świętości. Wszyscy oni mają oczywiście rację.
Nie zmienia to jednak faktu, że nawet gdyby ktoś taki jak Nobunaga nigdy się nie urodził, to przecież i tak współcześni mu daimyo, ich klany, najbliższe rodziny, lennicy, stronnicy i wrogowie dalej walczyliby ze sobą o wpływy, nie zważając na nic, co akurat działo się wokół. Robili tak przed jego narodzinami. Robili tak po jego śmierci. To jednak jego ambicja właśnie sprawiła, że po tych wszystkich walkach, często krwawych, bratobójczych i barbarzyńskich Japonia stała się innym krajem. Choć on sam nigdy tego nie doczekał, to stał się motorem napędowym zjednoczenia całego kraju i ponad dwustuletnich rządów szogunatu Tokugawy.
W Awakening możemy więc prześledzić niemal wszystkie najważniejsze potyczki, które stoczył Nobunaga, ale dostępne w grze scenariusze pozwalają na znacznie więcej. Do rozegrania mamy tutaj także scenariusze z czasów, gdy Nobunaga Oda nie miał jeszcze żadnej władzy oraz kilka zmyślonych, które nie mają nic wspólnego z prawdą historyczną. Poszczególne scenariusze starają się trzymać tej ostatniej, ale działania które podejmujemy już niekoniecznie muszą.
Tak w zasadzie to tylko od nas zależy czy w najnowszej odsłonie Nobunaga's Ambition będziemy działać jako wprawny dyplomata, nawiązujący przyjacielskie stosunki sąsiedzkie i zawierać małżeństwa o czysto politycznym charakterze, czy skupimy się na napadaniu na zamki w sąsiedzkich krainach, na sabotażach lub sianiu niepokoju pomiędzy naszymi wrogami, aby nie współpracowali między sobą, gdy dojdzie do większego starcia na polu bitwy.
Nie jest to tytuł przeznaczony dla miłośników wodotrysków graficznych. Najważniejsze nasze decyzje zapadają tu w setkach tabelek i okienek, które wyświetlają się na ekranie w miarę naszych postępów w grze. Nie sposób jednak odmówić głębi Awakening oraz serca, które jego autorzy włożyli w produkcję tego japońskiego symulatora historycznego.
Jest tu od groma opcji strategicznych, ekonomicznych czy politycznych, a na mnie największe wrażenie i tak robi przepiękna muzyka, która dostosowuje się tego co dzieje się akurat na ekranie telewizora oraz przede wszystkim wydarzenia i pomniejsze wydarzenia zwane plotkami.
Jest tu od groma opcji strategicznych, ekonomicznych czy politycznych, a na mnie największe wrażenie i tak robi przepiękna muzyka, która dostosowuje się tego co dzieje się akurat na ekranie telewizora oraz przede wszystkim wydarzenia i pomniejsze wydarzenia zwane plotkami.
To bardzo ważne, żeby wczuć się w klimat ogrywanej gry wideo, a w Nobunaga's Ambition Awakening nic nie buduje tego lepiej od najważniejszych wydarzeń w poszczególnych scenariuszach, które ukazują losy najważniejszych postaci historycznych okresu Sengoku. Gdyby nie to, produkcja Koei Tecmo byłaby po prostu zbitkiem kolejnych misji, a tak mamy tu bardzo wciągającą historię o ludziach z marzeniami i ambicjami, które jeśli nie miały na celu zmian w ich życiu czy rodzinie, to wpływały na przyszłość całej feudalnej Japonii.
Do tej strategii podchodziłem z dużą dozą niepewności. Bałem się tego, że nie przypadnie mi do gustu. Dziś mogę napisać, że kilka godzin absolutnie nie wystarczy nikomu, żeby poznać wszystkie jej sekrety. To zabawa przynajmniej na kilkadziesiąt albo i więcej godzin.
Jedyne moje zarzuty do tego tytułu to to, że trofea wyświetlały mi się po japońsku na profilu i musiałem zmienić język w konsoli na amerykański, żeby zrozumieć o co w nich chodzi. Tytuł z tak ogromną ilością bohaterów powinien też mieć pełen dubbing. Wtedy te wszystkie scenki fabularne miałyby o wiele więcej uroku.
Nie są to jednak tak rażące kwestie, aby zniechęcić mnie przed dalszą zabawą z Awakening. Wręcz przeciwnie, po sprawdzeniu tej produkcji mam wielką ochotę obadać także starsze pozycje tej serii.
Komentarze
Prześlij komentarz