W co gracie w weekend? #488: Asymetryczny tryb multiplayer na przykładzie gry DOOM Eternal
Witam wszystkich graczy. Dziś chciałbym poruszyć na łamach W co gracie w weekend? temat asymetrycznego trybu multiplayer. Za przykład posłuży mi tu FPS od id Software zatytułowany DOOM Eternal.
Oczywiście znajdą się fani piekielnej strzelanki wydawanej przez Bethesdę, którzy stwierdzą, że multi w tej serii jest niepotrzebne, nigdy w nie nie grali, że grają tylko w singla itp. Bez względu na ich opinie w reboocie z 2016 i Eternal nie da się zdobyć platyny bez starć z innymi graczami.
W tym ostatnim można oczywiście zrobić ustawkę i wbić wszystkie wymagane do platyny trofea sieciowe w meczach prywatnych. Za dobrze jednak bawiłem się w DOOM z 2016 roku, żeby bawić się w takie rzeczy. Multiplayer w tamtej grze bardzo mi się podobał.
Dwie wrogo nastawione ku sobie frakcje walczące między sobą o supremację na polu walki...i możliwość przeistoczenia się w jednego z demonów, którzy dają się we znaki graczom od niemal trzech dekad, żeby siać jeszcze większą pożogę. Dla mnie bomba. Na tej samej zasadzie bazował tryb sieciowy Bioshock 2, w którym mogliśmy wcielić się w Big Daddy'ego oraz ten z Titanfall, w którym gracze walczyli ze sobą o możliwość kontroli nad potężnym mechem.
Uważam, że to bardzo uczciwe tryby rywalizacji, gdzie dostęp do najpotężniejszej broni na całym placu boju ma po prostu najszybszy i obdarzony największym szczęściem gracz.
Zupełnie inaczej wygląda sprawa z trybem online w DOOM Eternal, który jest tak zwanym asymetrycznym trybem multiplayer. Co to oznacza? Już w samych założeniach różni on się tym, po której stronie się opowiemy. W serii DOOM dzielny Slayer walczy z demonami z piekła rodem, czyli mamy dokładnie dwa wybory. W przypadku tej pierwszej opcji gracz staje na przeciwko dwóch innych graczy. Grając jako demon mamy sojusznika i mierzymy się z samotnym łowcą.
Proste, co nie?
Rozgrywka w obu przypadkach różni się od siebie diametralnie.
Jako Slayer mamy dostęp do jednej z ośmiu broni plus BMG9000, jeśli mecz trwa dłużej niż trzy rundy i wybierzemy ją jako jedno z potężnych usprawnień. Na polu walki nie ma ani amunicji, ani zdrowia, ani pancerza.
Amunicję możemy zdobyć tylko przepiłowując piłą wrogie demony. Nie działa to ani na demony sterowane przez graczy, ani na przyzwane przez nich potężne demoniczne sługi. Przepiłować można tylko te najsłabsze. Jeśli pod ręką nie mamy akurat takiego demona, to jedynym sposobem na pozyskanie dodatkowych pocisków jest ewentualnie zabicie innego gracza, co jest niezwykle ciężkie, jeśli mamy pusto w magazynku ulubionej pukawki.
Oczywiście w takiej niekorzystnej sytuacji jest jeszcze opcja korzystania z pozostałych broni, jeśli mamy jeszcze amunicję do którejś i tu zaczynają się schody. DOOM Eternal zapamiętuje tylko dwie ostatnie bronie, których używaliśmy. Pozostałe wybiera za nas, poczynając od najsłabszej strzelby. Jeśli więc w ferworze walki skończy nam się amunicja do karabinu plazmowego, a chcemy akurat skorzystać z wyrzutni rakiet to czeka nas przykra niespodzianka. Na PC wystarczy wcisnąć klawisz przyporządkowany konkretnej giwerze. Na konsoli musimy otworzyć menu kołowe i ją wybrać. Podczas tego manewru nie za bardzo możemy się ruszać. Jeśli w pobliżu są inni gracze i ich sługusy jest to równoznaczne z naszym szybkim zgonem. Te kilka kluczowych sekund niemal całkowicie psuje balans rozgrywki, gdyż demoniczni gracze nie muszą wybierać swojej broni. Mają też do nich nieskończoną ilość amunicji.
Żeby Slayer trochę pożył musi dbać nie tylko o swoje zdrowie, które zdobywamy ciosamy chwały wykonywanymi na ogłuszonych demonach bliskich śmierci, ale również i o pancerz. Ten na szczęście można zdobyć na każdym podpalonym wrogu.
Do wygrania rundy w trybie BATTLEMODE jako pogromca sił piekielnych niezbędne jest pokonanie dwóch graczy-demonów w ciągu kilku-kilkunastu sekund. W przeciwnym razie ostatnio zabity gracz szybko się odrodzi i mamy przechlapane....albo możliwość nabijania szybkich killi w celu zdobycia trofeum za zabicie dwustu graczy.
Nieraz miałem przez to problemy, więc jeśli udawało mi się wygrywać (bardzo rzadko) jako pogromca armii piekielnych, to zazwyczaj wtedy, gdy tak mocno przycisnąłem drużynę przeciwną, że jeden z graczy zrezygnował, i kończyłem walkę jeden na jeden (plus chmara demonów). Uważam, że tylko w takim przypadku tryb sieciowy DOOM Eternal jest w miarę sprawiedliwy.
Zupełnie inaczej sprawa wygląda wtedy gdy gramy jako jeden z wybranych demonów. Demony mogą korzystać z pomocy, wzywając sługi. Nigdy nie kończy im się amunicja, a utracone zdrowie uzupełniają dzięki specjalnie przygotowanym obszarom. Co więcej, potrafią także zastawiać na Slayera pułapki obniżające mu zdrowie i pancerz. Wejście w jedną taką pułapkę gracz jeszcze przeżyje. Dwie użyte po sobie zabiją go od razu.
Demony różnią się oczywiście wytrzymałością, zwrotnością i umiejętnościami. Nie mogą korzystać z wyskoczni i portali tak jak Slayer, ale co to dla takiego Upiora, który w rękach sprawnego gracza może latać po całej arenie i jest niemal nnie do trafienia. Są też demony, które mogą zabić z bliska gracza swoimi ostrzami i nie potrwa to dłużej niż trzy sekundy. Mi najlepiej grało się najbardziej wytrzymałym i niestety najbardziej ociężałym Antropokubem, wyposażonym w potężne wyrzutnie rakietowe oraz miotacze ognia. Ta ostatnia broń jest idealna do osłabiania Slayera z bliska, dzięki czemu drugi gracz-demon może bardzo szybko go dobić.
I w tym jest pies pogrzebany. Granie jako demon jest tu świetnie zrealizowane. To tak naprawdę usprawnienie pomysłów z DOOM 2016. Gracze singleplayer mogą sobie powtarzać banały, że nie tykają multi. Mają do tego prawo. Nie zmienimy jednak tego, że pewne mechaniki z trybów sieciowych DOOMów trafiły już do singla i wcielenie się w takiego Upiora, który gnębi graczy już od ponad trzydziestu lat i masakrowanie piekielnej armii jest bardziej rajcowne niż robienie tego za pomocą najlepszych giwer jakie zna ta seria.
Szkoda tylko, że autorzy nie zbalansowali lepiej trybu BATTLEMODE, tak żeby był on rajcowny dla obu stron barykady. Dla mnie był, ale tylko po jednej ze stron. Rankingi sieciowe zresztą potwierdzają moje słowa, gdyż czołowi gracze łatwiej robią dłuższe serie wygranych po stronie demonów.
To tyle ode mnie. Dziękuję za uwagę.
Komentarze
Prześlij komentarz