Marvel's Spider-Man (Platyna #129)
Marvel's Spider Man
Długo zabierałem się do tej produkcji. Odpaliłem ją dopiero wtedy, gdy Sony zapowiedziało jej usunięcie z Plusa. Cieszę się, że w końcu znalazłem nań czasu, bo nie spodziewałem się tego, ze zagram kiedyś w tak dobrą grę o Spider-Manie, którego fanem jestem m.in. dzięki kreskówce z lat dziewięćdziesiątych.
Fabuła to zdecydowanie najjaśniejszy punkt tego openworlda. Nie jest jakaś specjalnie wyszukana, ale Peter jako młody naukowiec wypadł znakomicie. Autorzy specjalnie zrobili zeń jajogłowego, żeby wykorzystać to przy niektórych minigierkach.
Sama rozgrywka to mikst eksploracji Manhattanu przy użyciu jego pajęczyn oraz walka w stylu tej znanej z przygód Batmana od Rocksteady. Bujanie się po Nowym Jorku jeszcze nigdy nie było tak fajne. Ostatnio tak dobrze bawiłem się tam z Ayą Breą w Parasite Eve dwie dekady temu.
Bardzo cieszę się, że tak dobrze przygotowano starcia z arcyzłoczyńcami, którym Pajęczak zawsze wchodzi w drogę.
Samego protagonistę na tle innych superbohaterów wyróżnia zdecydowanie jego poczucie humoru. Nie układa mu się w pracy. Nie układa mu się w życiu uczuciowym. W pewnym momencie zostaje też wyrzucony z obskurnego mieszkania, bo nie płaci za czynsz, ale wszystkie te niepowodzenia zawsze kwituje w przezabawny sposób. Jego misją jest przecież pilnowanie tego, aby w sąsiedztwie był spokój i ludziom żyło się dobrze. Pewnie dlatego od niemal ośmiu dekad kocha go miliony ludzi. To zwykły młodzian, który przez przypadek stał się superbohaterem. Jedyną osobą w całej grze, która sypie lepszymi tekstami od niego jest tego największy hejter, J. Jonah Jameson. Przy niektórych jego pociskach kierowanych pod adresem protagonisty można popłakać się ze śmiechu. Szkoda, że nie możemy go spotkać w samej grze.
Niestety aktywności poboczne w grze bawią tylko przez chwilę. Powtarzanie w kółko tych samych wydarzeń w każdej dzielnicy szybko nuży i tak w zasadzie z wyjątkiem kilku dosłownie misji pobocznych, rozwijaniem bardzo pomocnych gadżetów i zdobywaniem kolejnych strojów Spider-Mana w produkcji Sony jest niewiele do roboty. Sprawę ratują trochę trzy dodatkowe rozszerzenia fabularne, ale nie należą one do zbyt długich.
Jak to w grach Sony bywa do calaka trzeba przejść grę minimum dwa razy, ale nawet na najtrudniejszym poziomie trudności, mając te wszystkie zebrane fanty do dyspozycji, była to tylko formalność. Mogłem przynajmniej sprawdzić dzięki temu oryginalny dubbing. Lubię obie wersje językowe. Nasza nie ustrzegła się jednak błędów i niezwykle irytujące są momenty, gdy postać mówi po polsku, żeby zaraz skończyć zdanie po angielsku.
Bardzo fajnie, że tytuł można spokojnie zcalakować bez żadnych poradników.
Podsumowując, Spider-Man od twórców Spyro i Ratcheta prezentuje się na PS4 wybornie i już nie mogę się doczekać kontynuacji jego przygód.
Komentarze
Prześlij komentarz