Red Faction (Platyna #131)

#RedFaction

Platyna #131

Calak #199 (#161 PSN)
Miód: 8/10
Trudność: Średnia
Czas: 49 godzin/ 4 dni
Bardzo długo zastanawiałem się czy w ogóle odpalać Red Faction? Sony zamierza go usunąć z biblioteki Plusa w przyszłym miesiącu, więc biłem się z myślami czy dorzucać kolejny tytuł do kupki wstydu?

Po czterech przejściach Red Faction wymaganych do platyny mogę powiedzieć, że ta gra może i ma paskudną grafikę z perspektywy dzisiejszego gracza, ale pokazuje także jakim syfem stał się dzisiaj gatunek fps. Tu nie ma żadnego zbierania głupich znajdziek. Jest za to nieziemski klimat. Akcja tej opowieści dzieje się na Marsie, więc nie mógłby być zresztą ziemski 😉
Wcielamy się tu w rolę niejakiego Parkera, który był szkolony tylko w jednym celu. Ukrócić tyranię mega-korporacji Ultor, która eksploatuje tutejszych górników aż do ich śmierci.
Nieludzkie eksperymenty, mordowanie bezbronnych ludzi, których zwłoki leżą na ulicach to tutaj chleb powszedni.

Eos, szefowa ruchu oporu o nazwie Czerwona Frakcja mówi dość, a naszym zadaniem jest wprowadzić w czyn jej ideały. Pomoże nam w tym śmiercionośny arsenał z moim ulubionym Rail Driverem na czele, a więc energetycznym karabinem snajperskim, pozwalającym na strzelanie do wrogów przez ściany. Żeby tego było mało, do dyspozycji mamy jeszcze kilka pojazdów, w tym nawet łodzie podwodne.
Red Faction jak mało który dzisiejszy fps daje radość ze strzelania. Jeśli przymkniemy oko na jego archaizmy, to mamy do czynienia z tytułem, który łączy w sobie klimat Half-Life i Pamięci Absolutnej, czyli iście wybuchową mieszankę.

W Red Faction bez problemu możemy wbić 40 trofeów w ciągu dnia. Później zaczynają się schody, bo jak już wspominałem trzeba go ukończyć cztery razy, w tym na niemożliwym poziomie trudności, gdzie każdy przeciwnik może zabić nas jednym lub dwoma strzałami. Bez rozsądnego szafowania sejwami nie mamy tu żadnych szans. Nie to jest jednak największym wyzwaniem. Jest nim przejście tego klasyka bez żadnych ofiar cywilnych. Wyklucza to w zasadzie używanie wybuchowej broni podczas rozgrywki. Bezbronni mieszkańcy Marsa lubią też sami wbiegać nam pod lufę broni, gdy prowadzimy akurat wymianę ognia, więc musimy mieć oczy dookoła głowy, żeby temu podołać.
Mi się udało i absolutnie nie żałuję kolejnych odwiedzin Marsa. Rewolucyjne zapędy są mi w smak. Bawiłem się przednio z tą produkcją, tak jak zresztą z wieloma innymi od THQ

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja gry Wo Long: Fallen Dynasty Complete Edition - Soulslike w klimatach starożytnych Chin

W co gracie w weekend? #205

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty