Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty

Cześć. Jeden kolega mówił mi niedawno, żebym sprawdził ostatnią produkcję Team Ninja, bo chciałby się dowiedzieć tego, czy warto ją kupić. Postanowiłem wyjść naprzeciw jego prośbie i wypowiedzieć się w kilku słowach na ten temat.

1.Kupuj gry Tecmo Koei. Będziesz wielki

Możemy oczywiście wyjść z założenia, że kupowanie gier wideo bez polskiej wersji językowej mija się z celem. Przemysł gamingowy jest jednakże zbyt skomplikowany, aby tą sprawę tak upraszczać. Jeszcze dwadzieścia lat temu mogłem najwyżej pomarzyć o tym, aby takie serie jak Ninja Gaiden, Dead or Alive, czy Project Zero trafiały do szerszej publiki, szczególnie, że tytuły Team Ninja były wtedy dostępne jedynie na Xboxie. 

Przez ten czas dużo się jednak zmieniło. Gracze, którzy wspierali produkcje wydawane przez Tecmo Koei rozbili w zasadzie bank. Bez ich wsparcia takie tytuły jak Nioh mogłyby się nigdy nie ukazać. Tymczasem nie dość, że się ukazały, to ukazały się w polskiej wersji językowej. Team Ninja na tym nie poprzestało. Później wyszedł Wo Long właśnie, a za dwa miesiące na rynek trafi Rise of the Ronin, kolejna produkcja w klimatach samurajskich, oczywiście w polskiej wersji językowej.

Każdego developera trzeba wspierać, szczególnie tych zaś, którzy są w gazie i wydają nowe marki, by walczyć o nasze portfele z innymi producentami gier wideo.

2.Trzy Królestwa

Tym, co pierwsze rzuca się w oczy po odpaleniu Wo Longa, to klimat starożytnych Chiń, którym fascynują się japońscy twórcy tego widowiskowego rpga akcji. Epoka Trzech Królestw doczekała się wielu growych adaptacji. Dlatego nikogo nie powinno tutaj dziwić, że już na samym początku zostajemy wciągnięci w intrygę rozgrywającą się w pradawnych Chinach, gdzie najważniejsze naówczas chińskie rody były zmuszone walczyć z przemożnymi eunuchami, posiadającymi w swoich rękach coraz większą władzę. Na tej walce najbardziej cierpieli zwykli ludzi. Na ich barkach spoczywały coraz bardziej druzgoczące podatki, które doprowadziły do Powstania Żółtych Turbanów. Dzięki produkcji Team Ninja możemy przenieść się w przeszłość o 1800 lat i doświadczyć na własnej skórze tragizmu tamtych wydarzeń. 

3.Chińskie sztuki walki

Choć sami twórcy wspominają o tym, że do powstania Wo Long: Fallen Dynasty zainspirowały ich takie produkcje jak Bloodborne, nie da się nie wspomnieć też o dwóch innych pozycjach, których ducha możemy tu znaleźć.

Po pierwsze Sekiro. Mam tu w szczególności na myśli mechanikę zbijania ciosów wyprowadzanych przez naszych wrogów. Przede wszystkim widać to jednak w zabijaniu nieświadomych adwersarzy, skakanie na nich z góry, wskakiwanie na przeszkody terenowe itp.

Drugą zaś grą, o której chciałbym wspomnieć jest klasyk BioWare zatytułowany Jade Empire. Grałem w życiu w wiele rpgów z typowym dla nich settingiem. Średniowieczne zamki, smoki, miecze i magia. Tymczasem w kanadyjskiej produkcji mogliśmy poczuć się jak mieszkaniec starożytnych Chin, gdzie ludzie wyznają różne punkty widzenia na świat, a w razie sporów wyjaśniają swoje różnice za pomocą efektownych sztuk walki. Gdy zobaczyłem jak moja bohaterka wykonuje uniki, to od razu skojarzyło mi się to z tym właśnie tytułem. 

4.Japońsko-chiński flagowiec

Ten właśnie pradawny chiński klimat robi w Wo Long całą robotę. Za punkty kontrolne robią tu flagi, które musimy wetknąć najpierw w ziemię. To nasze przyczółki na polach bitew, na których przyjdzie nam walczyć. To tu możemy odpocząć po ciężkich wojennych znojach. Tu uzupełnimy zużyte napoje, podniesiemy swój poziom postaci, czy wyekwipujemy się w interesujące nas zaklęcia. 

Ważnym elementem gry jest tak zwane morale, a więc tak w zasadzie dodatkowe poziomy postaci decydujące o naszej sile. Nie zabierzemy ich do innych misji, za to wypracowanie jak najwyższego poziomu tej statystyki jest kluczowe do najtrudniejszych walk, jakie przyjdzie nam stoczyć w danej misji, z bossami w szczególności. Po naszej śmierci ta statystyka ulega wyzerowaniu. Żeby wrócić do ostatniego poziomu musimy pokonać przeciwnika, który nas zabił, no chyba, ze używamy wspomnianych wcześniej flag, które zapewniają nam określony poziom hartu, którego nie jest w stanie zmniejszyć nawet nasza śmierć. Warto rozglądać się więc za dodatkowymi flagami, które zapewniają nam przewagę w starciach z hordą przeciwników.

5.Płynność kontra rozdzielczość

Autorzy dają graczom do wyboru podczas gry płynność rozgrywki lub wyższą rozdzielczość. Niby nic wielkiego, ale nawet w najlepszych produkcjach From Software często jesteśmy zmuszeni grać poniżej trzydziestu klatek. Wybrałem pierwszą opcję, a i tak uważam że ten japoński rpg akcji prezentuje się bardzo dobrze. Po oprawie widać, że była tworzona z myślą o najnowszych konsolach. Animacje cięć, kontry, eksplozje i inne czary prezentują się naprawdę bardzo dobrze na ekranie.

Swoje wrażenia opisałem po dziesięciu pierwszych godzinach rozgrywki. Grałem sam oraz z innymi graczami. Jeśli ktoś dalej jest nieprzekonany, to zawsze może sprawdzić demo lub podstawkę w Gamepassie. Sam jestem zadowolony z tej pozycji. Mam nadzieję, że uda mi się ją ukończyć przed premierą Ronina. Postaram się napisać później recenzję Fallen Dynasty, ale muszę najpierw przejść wątek główny i przyjrzeć się szerzej dostępnym rozszerzeniom fabularnym.

Dziękuję za uwagę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja gry Wo Long: Fallen Dynasty Complete Edition - Soulslike w klimatach starożytnych Chin

W co gracie w weekend? #205