Wirtualny profil gracza zamiast zeszytu w kratkę

Trzynaście lat temu wpadłem na pomysł prowadzenia zeszytu, do którego wpisywałbym ukończone gry wideo. Było to w czasach, gdy mieliśmy już strony w sieci, na których mogliśmy chwalić się zdobytymi przez nas trofeami i osiągnięciami. Dotyczyło to wtedy jedynie takich konsol jak PS3 i X360.

Wii ani żadna późniejsza konsola Nintendo nigdy nie doczekała się profilów, na których widniałyby osiągnięcia. Zamiast tego miała wbudowaną funkcję zliczającą czas spędzony z każdą uruchomioną tam aplikacją. Z jednej strony było to rozwiązanie bardzo dobre, a z drugiej bardzo złe, bo jeśli gracz chciał sprawdzić przykładowo ile czasu spędził z danym tytułem kilka lat wcześniej musiał przewertować cały konsolowy kalendarz.

Podobnej funkcji co konsole Sony i Microsoft doczekał się też Steam, gdzie mogliśmy sprawdzić osiągnięcia dotyczące ogrywanych przez nas gier. Jednak PC to coś więcej niż Steam.

Jeśli mówimy o starszych sprzętach do grania albo grach pecetowych nie podpiętych do systemu Valve, to nie było żadnego sposobu na to, aby rejestrować ogrywane przez nas gry.

Wpadłem więc na pomysł prowadzenia stosownego zeszytu. Początkowo wpisywałem tam tylko nowo ukończone przez siebie tytuły. Z biegiem czasu sporo się zmieniło w tym temacie. Jestem osobą, która często wraca do ukończonych wcześniej gier wideo, jeśli tylko mam na to czas, i nawet jeśli chcę sprawdzić coś zupełnie nowego, to i tak z wielką chęcią sięgam po starocie, aby ponownie w nie pograć. Gracze, którzy grają w remastery lub remake'i robią zresztą podobnie.

Nowe produkcje może i zachwycają wspaniałą grafiką, ale często mają gorsze ścieżki dźwiękowe od staroci, nie mówiąc o fabule, czy o rozwiązaniach systemowych, które częstokroć są usuwane z późniejszych odsłonach danej serii lub wręcz upraszczane dla nowej generacji graczy. Dziesięć czy dwadzieścia lat temu wychodziły także tytuły, które już nigdy nie doczekają się kontynuacji czy remastera. Nie dlatego, że były złe. Mogły się nie sprzedać. Pracujący nad nimi ludzie mogli porzucić branżę a studia zajmujące się tymi klasykami przestały istnieć.

Odnotowywałem więc w swoim kajecie klasyki z PSone, N64, DC, PS2 czy PSP lub NDS. Na świecie są tacy gracze, dla których istnieją tylko trofea i osiągnięcia. Na całe szczęście do nich nie należę. Gry wideo zaczęły się dla mnie wieki temu, gdy Microsoft i Sony nie produkowały jeszcze konsol, mogliśmy w nie zagrać na automatach, a z Nintendo walczyła Sega.

Wiele gier, które powstały w tamtych czasach do dziś są bliskie mojemu sercu. Ukształtowały mnie jako gracza. Nie mogłem tak po prostu o nich zapomnieć.

Podczas gdy wielu graczy kłóciło się ze sobą o to, czy trofea są lepsze od osiągnięć i vice versa, ja przyglądałem się temu z boku i pukałem się w czoło. Byli też posiadacze konsol Nintendo, którzy twierdzili, że obie te rzeczy są niepotrzebne. Wtedy pukałem się w czoło jeszcze bardziej. 

Nie istnieje lepszy sposób na sprawdzenie siebie lub innych graczy jak trofea i osiągnięcia. Dzięki nim możemy szybko sprawdzić kiedy ktoś grał w dany tytuł, czy go skończył albo czy ogrywa gnioty, żeby szybko nabić platyny czy wynik gracza. 

Wybór między takimi stronami jak PSN Profiles lub TrueAchievements jednak nigdy mnie satysfakcjonował. Zawsze byłem graczem, który gra na wszystkim co się da, dlatego cieszę się, że są takie strony jak Exophase, gdzie można trzymać wszystkie nasze profile gracza w jednym miejscu. 

Problem pojawia się w sytuacji, gdy jakaś gra wideo nie ma trofeów i osiągnięć, a wierzcie mi są takie nawet na najnowszych sprzętach Sony i Microsoftu. Na całe szczęście moderacja tej strony zajmuje się też dodawaniem takich gier. Te, które są już w bazie można dodać samemu, wpisując ręcznie kiedy ostatnio w nie graliśmy i jak długo.

Uznałem, że trzeba zająć się tym tematem szerzej. Gdy inni gracze bawią się w najlepsze z najnowszymi grami 2024 roku, ja wolałem dodawać do profilu na Exophase gry wideo ze starszych sprzętów. W ten sposób sprawdziłem ponad sto pięćdziesiąt gier. Niektórych z nich nie widziałem na oczy blisko dwadzieścia lat. Część z nich to klasyki nad klasykami. Inne to moja ujma na honorze gracza, bo wiem, że z braku czasu lub umiejętności nigdy ich nie ukończę. 

Dodawanie tych tytułów było dla mnie świetną okazją na sprawdzenie tego, które moje konsole jeszcze żyją oraz do posprzątania coraz większej kupki wstydu w jaskini gracza. Powiedziałbym, że to był taki twardy reset, który pokazał mi gdzie stoję w życiu z grami wideo.  

Nie są to oczywiście wszystkie gry wideo, w które kiedykolwiek grałem, dlatego też, gdy znajdę jeszcze trochę czasu, to nie omieszkam uzupełnić swojej groteki. Ciężko byłoby pokazać każdej zainteresowanej osobie zeszyt z ogrywanymi przez nas grami wideo. Strony takie jak Exophase nadają się do tego o wiele wiele bardziej.

Dziękuję za uwagę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja gry Wo Long: Fallen Dynasty Complete Edition - Soulslike w klimatach starożytnych Chin

W co gracie w weekend? #205

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty