W co gracie w weekend? #499: Chcesz S.T.A.R.S.? Dostaniesz S.T.A.R.S. (trzydziesty ósmy raz)

Na początku bieżącego roku ukończyłem oryginalną wersję Resident Evil 3 trzydziesty raz. Wielu graczy ma swoje ulubione gry, do których wraca z wielką chęcią. Historia Jill Valentine, jej ucieczka z opanowanego przez plagę nieumarłych Raccoon City i nieustanna walka z jej prześladowcą, Nemesisem, to coś co bawi mnie nieprzerwanie od ponad dwudziestu pięciu lat.
Pierwowzór ukazał się jeszcze w tamtym wieku. Lubię odświeżanie starszych gier. Uważam jednak, że remake Resident Evil 3 w niewielkim stopniu oddał ducha oryginału. Wycięto zeń zbyt dużo zawartości, nie dodając w zasadzie nic w zamian. Widać jak na dłoni, że tą produkcją nie zajmowało się główne studio Capcomu i był on robiony po łebkach.
Tym bardziej więc wracałem do wersji z 1999 roku, gdzie każdy dodatkowy strój możemy odblokować poprzez grę, mamy tu dostępne wszystkie miejscówki, wszystkich bossów, wszystkie mechaniki i ten posępny soundtrack, który doskonale buduje nastrój zaszczucia protagonistki.
Wszystko co dobre kiedyś się jednak musi skończyć. Uznałem, że Resident Evil 3 należy zostawić w pamięci jako piękne wspomnienie i ruszyć do przodu z innymi tematami growymi.
Dziś mamy listopad, 2025 roku niemal się już skończył i z wielką radością mogę napisać, że nic nie wyszło z moich planów.
Autorzy Resident Evil 3 wraz ze wsparciem Sony udostępnili niedawno ten klasyk gatunku survival horror na PS4 i PS5. Posiadacze abonamentu PlayStation Plus Premium mogą go ograć w ramach usługi. Nie zapomniano także o graczach, którzy kupili kiedyś klasyczne Residenty na PS3 w sekcji klasyków PSone. Tak właśnie je ogrywałem. W cyfrze nic nie ginie (jeśli developer i wydawca tak postanowią).
Gdy tak ogrywałem przygody Jill kolejny raz uznałem, że nieustraszona policjantka z oddziału S.T.A.R.S. z Raccoon City zasługuje na więcej. To wstyd, że w takim remake'u Resident Evil 3 można zdobyć platynę, a wersja klasyczna nie posiada trofeów ani na PSN, ani nie posiada osiągnięć na GOGu.
Tu sprawę w ręce wzięli fani oryginału i dodali 119 osiągnięć w wersji Resident Evil 3 na RetroAchievements. Pierwszych sto to bułka z masłem. Wystarczy przejść tytuł na każdy możliwy sposób, podjąć każdy możliwy wybór w grze, zdobyć każdą broń, wytworzyć najrzadsze typy amunicji, zabić wszystkich przeciwników w konkretnych miejscach lub od nich uciec, no i oczywiście zobaczyć dwa różne zakończenia gry.
Problemy zaczęły się, gdy musiałem przejść ten tytuł bez używania przedmiotów leczniczych lub pokonać Nemesisa w każdym możliwym starciu, tak aby zostawił po sobie wszystkie unikalne przedmioty bez używania żadnych broni specjalnych z nieskończoną ilością amunicji. Zdobycie Rangi A beż używania żadnych bonusów też do łatwych rzeczy nie należy.
Koniec końców udało mi się i mogłem zabrać się za dwa największe wyzwania w tym klasyku Capcomu, a więc za przejście gry tylko nożem oraz za przejście gry podczas jednej sesji, używając tylko pistoletów.
To pierwsze zrobiłem już kiedyś w remake'u Resident Evil. Dziś jestem już za stary na takie akcje, więc musiałem posiłkować się pomocą z wczytywaniem stanów gry. Zupełnie jednak mi to nie przeszkadza. Chciałem mieć jakieś dodatkowe wyzwania, przechodząc kolejny raz najczęściej kończoną przeze mnie grę wideo w życiu.
Resident Evil 3 z PlayStation to jedna z moich ulubionych pozycji i nawet po tylu latach wciąż potrafi bawić mnie na sposoby, o jakich nigdy nie przyszłoby mi do głowy.
Moje 'definitywne rozstanie się' z trójką skończyło się na tym, że ukończyłem ją jeszcze siedmiokrotnie, w tym trzy razy w ciągu ostatniego tygodnia. W weekend halloweenowy zawsze gram w jakieś tytuły z potworami, więc inaczej być nie mogło.
Tak się rozpędziłem z tą produkcja w ostatnich dniach, że pokonałem w niej dwa największe wyzwania, o których pisałem przed chwilą, zrobiłem absolutnie wszystko w trybie Mercenaries, a więc przeszedłem go każdą postacią, zdobyłem w niej najwyższą ocenę, uratowałem wszystkich bohaterów w potrzasku, znalazłem wszystkie sekretne bonusy czasowe, pokonałem wszystkich Nemsisów w jednej partii, no i oczywiście wykupiłem wszystko w sklepie.
W ten weekend z najstraszniejszym stworem, który wylazł z laboratoriów Umbrelli, mierzę się już trzydziesty ósmy raz. Do upragnionego calaka brakuje mi już tylko pięć ostatnich kartek w Epilogu. Resident Evil 3 z używaniem wszystkich dodatkowych giwer to pestka, którą spokojnie można przejść poniżej dwóch godzin, więc długo to już nie powinno potrwać.
Nie pokonał mnie żaden żywy trup, oszalały dobermann i inne plugastwa. Nie pokonał mnie też uszkodzony Windows, który trwale odłączył się od sieci i musiałem zainstalować go od nowa, tracąc wszystkie postępy w klasyku Capcomu. Musiałem zaczynać wszystko od zera.
Nikt mnie nie powstrzyma. To moja ostatnia ucieczka, a później, jak wbiję już upragnionego calaka, to pewnie ucieknę znowu.
Ukończyłem pierwszą wersję Resident Evil 3 na niemal każdym sprzęcie do grania. Nie znaczy to, że nie pojawi się on w przyszłości na nowych.
Moja sympatia do tej produkcji będzie trwać póki jestem graczem. Życzę Wam, abyście i Wy znaleźli taką grę, do której zawsze będziecie mogli wrócić. To lepsze niż powtarzanie w kółko, że nie mamy czasu na granie, że branża zeszła na psy, że nie ma w co grać itd.
Zawsze znajdzie się coś do grania, jeśli znajdziemy wpierw grę, w której odpowiada nam klimat, rozgrywka czy bonusy, jeśli jakieś w niej są. Capcom jest mistrzem replayability a klasyczny Resident Evil 3 jest jej doskonałym przykładem, dlatego zawsze znajdzie się jakiś pasjonat, który podejmie rękawicę Nemesisa i spróbuje go pokonać (lub przed nim uciec).








"To lepsze niż powtarzanie w kółko, że nie mamy czasu na granie, że branża zeszła na psy, że nie ma w co grać itd." Święte słowa.
OdpowiedzUsuń