W co gracie w weekend? #415

Weekend jeszcze się nie skończył. Jeśli spisaliście go już na straty, to polecam lepiej wykorzystywać czas wolny. Wpisu miało początkowo nie być, bo jedną z bliską mi osób spotkało nieszczęście i byłem lekko poddenerwowany, ale przecież nie ma co się dąsać do końca życia. Jutro będzie przecież nowy dzień, a nawet tydzień i może spotka nas coś dobrego? Oby.

Poza tym nie mogłem sobie odmówić pochwalenia się przed Wami paroma rzeczami. Długo nie będę się rozpisywał.

1. Tak jak zapowiadałem zdobyłem w końcu osiągnięcie w Gears 5 za 400 000 000 punktów obrażeń w trybie Hordy i Ucieczki. To moje pierwsze osiągnięcie w piątej odsłonie zębatej serii Microsoftu od ponad pół roku. Od teraz skupiam się głównie za zabójstwach i asystach w trybie Kontry oraz na masterowaniu ostatnich osiemnastu Uli.

2.Monster Hunter World: Iceborne zaliczony! Zabierałem się za dodatek do Worlda jak do jeża, no ależ ileż można dreptać w jednym miejscu? Naprawdę spodobało mi się to rozszerzenie i na pewno jeszcze doń wrócę, tym bardziej, że po jego ukończeniu odblokowuje się nowy obszar z mechanikami nieobecnymi w podstawowej wersji gry. Polowań na potwory nigdy dość, tym bardziej, jeśli robimy to z innymi graczami.

3.Po dłuższej przerwie wróciłem do kolekcji Master Chief'a i znów mogłem mierzyć się z czasówkami i przy próbach bicia rekordów punktowych w ulubionych planszach z tego legendarnego cyklu. W tym molochu, w którym do zdobycia jest łącznie aż 700 osiągnięć jeszcze dużo przede mną. 156 osiągnięć do końca. Prawdopodobnie wszystkich nigdy nie zdobędę, ale postaram się jeszcze jakieś zdobyć, tym bardziej, że owa skradanka obchodzi w przyszłym roku swoje dziesięciolecie.

4.Na koniec zostawiłem sobie tytuł, który nieźle potrafi mi zajść za skórę idiotyzmami twórców, a z drugiej strony nie potrafię zbyt długo bez niego wytrzymać. Mowa oczywiście o Final Fantasy XIV, w którym zdobyłem w ten weekend jedno z czterech najgorszych trofeów wymaganych do jednej z najrzadszych platyn na PSNie, a więc stworzenie 8000 przedmiotów kolekcjonerskich i ich natychmiastowe wyrzucenie, bo większość to bezwartościowe śmieci. Żeby się do tego odpowiednio przygotować kupiłem na Rynku ponad 2000 kryształów i chyba ze 4000 komponentów stanowiących bazę do wytwarzania wymaganych przedmiotów. Kosztowało mnie to ponad 3 500 000 gilów, a więc niemal całe moje oszczędności, które zdobywałem od sierpnia ubiegłego roku. Warto było. Jeszcze tylko trzy podobnie porąbane trofea i najrzadsza platyna w cyklu Final Fantasy na PSNie o wartości 0,1% będzie moja!

Pozdrawiam wszystkich graczy. Nigdy nie traćcie zajawki do Waszego hobby i nie mam tu bynajmniej na myśli tylko i wyłącznie gier wideo.  

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty

W co graliście w 2023 roku?

O tym dlaczego warto mieć konsolę Xbox Series X