O tym dlaczego warto mieć konsolę Xbox Series X

 

Cześć. W tym tygodniu postanowiłem zakupić najnowszą konsolę Microsoftu. Kilku znajomych pytało skąd wzięła się taka decyzja, więc postanowiłem wypowiedzieć się szerzej na ten temat.

Po pierwsze zrobiłem tak z nudy. Tą jak wiadomo najlepiej rozwiać jakąś nową zabawką. PlayStation 5 nowe już nigdy nie będzie. Dostanie najwyżej wersję Pro i tyle. Świszczące kondensatory nie bawią mnie już tak jak kiedyś.

Kolejnym powodem jaki przychodzi mi na myśl jest to, że posiadany przeze mnie Xbox One S od dawna dusi się, gdy ogrywam na nim Gears 5. Zdarzały się chwile, gdy naprawdę szlag mnie trafiał, gdy po dwóch godzinach tłuczenia w Hordę konsola postanowiła mi się zawiesić, albo wywalić mnie do menu głównego i wszystko trzeba było zaczynać od nowa. Z początku wydawało mi się, że ten sprzęt jest po prostu za słaby na ten tytuł. Po tym jak w tamtym roku siadł mi dysk twardy w PS4 Pro zacząłem przypuszczać nawet, że to może być też wina powoli umierającego dysku. Po zobaczeniu na YouTube, że jego wymiana nie sprowadza się do odkręcenia jednej śrubki z tyłu tak jak w PS4 Pro, uznałem, że nie będzie warto wymieniać dysku w tak zacofanym sprzęcie. Lepiej kupić nowy sprzęt zanim wydarzy się coś podobnego.


Kusiło mnie też, żeby sprawdzić jak prezentują się produkcje pisane z myślą o najnowszym sprzęcie Amerykanów. Strumieniowanie takiego Starfielda na Xboxie One S przypominało rozmemłaną i rozpikselowaną papkę, której powoli zaczynałem mieć dość. Jestem graczem, dla którego bardzo istotny jest sam komfort grania, więc gdy mam taką możliwość, to staram się grać w najwygodniejszy możliwy sposób. 

Nie spodziewałem się jednak, że po odpaleniu dobrze mi znanych tytułów z poprzednich konsol marki Xbox przeżyję ciężki szok. Chociaż nie każda gra z Xboxa i Xboxa 360 działa na nowszych sprzętach Microsoftu, to te które znajdują się na liście wstecznej kompatybilności wyglądają jak darmowe remastery HD. 


Sprawdziłem sporo produkcji z dwóch pierwszych Xboxów na Xboxie One S, ale w życiu nie wyglądały one tak dobrze jak na Xbox Series X, który wyświetla je w oprawie ostrej jak żyleta. Zawsze uważałem, że na poprzedniej generacji gry w rozdzielczości 4K były nie tak ostre jak powinny być, więc gdy zobaczyłem takie Gears of War 3 na XSX, to zbierałem szczękę z ziemi. 

Sony za remastery pierwszych części Uncharted kazało sobie płacić jak za nowe pozycje. U amerykańskiej konkurencji moc konsoli pozwala na bezproblemowe dopakowanie grafiki pierwotnego wydania danej produkcji i to całkowicie za darmo.

Do tej pory byłem przyzwyczajony do tego, że gdy odpalam grę we wstecznej kompatybilności, to wygląda ona tak samo jak na sprzęcie poprzedniej generacji. Tak było z PS2, Wii, NDSem czy 3DSem. Spójrzcie na to jak wszystko zmieniło się od momentu, gdy Microsoft wkroczył na rynek konsol do gier.


Kiedyś wyśmiewany za dodanie do konsoli dysku twardego i wyprodukowanie peceta udającego konsolę, dziś pozwala na strumieniowanie swoich najnowszych pozycji każdemu, kogo nie stać na ich najnowszy sprzęt albo na potężnego pieca i udostępnia swoje nowości w Gamepassie w dniu premiery, bez względu na to, jakie one by nie były. Dzięki ich abonamentowi można zagrać też w gry Atlusa w ten sposób.

Ich konsole pozwalają też na odpalanie z płyty gier z szóstej i siódmej generacji, czego nie zobaczycie na sprzęcie konkurencji. Ile gier z PS3 odpaliliście na PS4? Ile z posiadanych przez was tytułów z Wii i WiiU działa na Switchu?


Jasne. Możemy szydzić z Amerykanów, że Sony i Nintendo wciąż mają najlepsze gry na rynku, ale po wykupieniu paru studiów kilka marek pozostanie z nimi na bardzo długo. Gamepass już nie jest tak beznadziejną usługą jak startujący kiedyś jako konkurencja dla Plusa Games with Gold. Znam graczy, którzy nigdy nie spojrzeliby w kierunku Xboxa, ale jeśli na amerykański sprzęt w dalszym ciągu będą trafiać najlepsze japońskie produkcje i będzie można je ograć w abonamencie w dniu premiery, to Sony dużo na tym straci. Do tego nie będzie potrzebna ani Bethesda, ani Activision.


Nie zamierzam się tutaj wypowiadać na temat gier dostępnych na amerykańską platformę, bo jeśli ktoś nie kupił kiedyś ich sprzętu, żeby pograć z kumplami w Gears of War, czy Halo lub w Forzę, albo żeby zobaczyć jakimi petardami było Otogi, Ninja Gaiden Black, Lost Odyssey lub Alan Wake, to tym bardziej nie zrobi tego teraz.

Trzeba jednak być ślepym, żeby nie widzieć tego, że Microsoft z gamingowego kopciuszka staje się potentatem przynajmniej w kwestiach technicznych i okołogrowych na konsolach. 

Gdy pierwszy raz odpalałem Gears 5 na śmiesznym telewizorze Panasonica, który miał marne 720p, to miałem pourywane końcówki ekranu. Ta strzelanka nie robiła na mnie zbyt wielkiego wrażenia. Gdy zobaczyłem ją w 1080p na PC na ustawieniach ultra, to na mojej twarzy pojawiło się wielkie wow. Po zakupie nowego telewizora wyglądało to jeszcze lepiej, a po zagraniu w Gears 5 na XSX czuję się jakbym zagrał w nextgenową wersję tej gry.


Sony za poprawę rozdzielczości w kilkuletniej grze każe sobie płacić 300zł, a Nintendo robi tak w przypadku wydawania tytułów, w których grafika jest na poziomie X360/PS3.

Więc gdy ktoś pyta dlaczego kupiłem Xboxa, to odpowiadam: Zrobiłem tak, bo nie chcę czekać, aż jakaś zacofana firma wprowadzi dysk twardy i czat głosowy do swojej nowej konsoli trzydzieści lat po konkurencji. Nie oczekuję, że nowe gry Microsoftu zrobią mi laskę, tak jak chcieliby tego inny gracze. 

Jeśli obecność Amerykanów ma być jak wieczny wrzodem na dupie Sony, to zawsze będę im w tym pomagał, tym bardziej, że mogę odpalić ich starsze tytuły na płytach na ich najnowszych sprzętach. Te od Sony i Nintendo nadają się najwyżej na przycisk od papieru. 

Bez Microsoftu Sony nie dodałoby nowych progów Plusa. Konkurencja potrafi zdziałać cuda, co jest z pożytkiem dla wszystkich. Gracz cierpiący na bogactwo urodzaju to przecież najlepszy z możliwych graczy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty

W co graliście w 2023 roku?