W co gracie w weekend? #436: Ratchet & Clank razy dziesięć


Czołem załoga. Co tam ogrywacie nowego? Podczas gdy gracze przekrzykują się od niedawna co jest najlepszą grą 2023 roku a co tą grą być nie powinno ja w dalszym ciągu realizuję swój gamingowy plan na 2023 rok. Po wielokrotnym zaliczeniu dziewięciu gier z serii Ratchet & Clank i zdobyciu w nich siedmiu platyn, wreszcie mogę zabrać się za najnowsze przygody kosmicznego duetu, który jest z graczami od czasu PS2.

O samym tytule wiem jeszcze niewiele, bo dopiero go zacząłem, ale możecie być pewni, że to właśnie on będzie zaprzątał moje myśli w najbliższych dniach. Przeskakiwanie między wymiarami w biegu prezentuje się całkiem fajnie. Czas znowu skopać zadek Nefariousowi. Nigdy mi się to chyba nie znudzi.

Przez lata było mi smutno, że nawet po ukończeniu sześciu platformówek spod szyldu Ratchet & Clank nie mam w nich ani jednej platyny. Postanowiłem coś z tym zrobić. Przez ostatnie pół roku odkrywałem na nowo przygody nieustraszonego lombaksa i jego robotycznego kompana. Zwiedziłem niezliczoną ilość planet. Zebrałem miliony śrubek. Podróżowałem w czasie. Grałem w gry wideo, w których głównym bohaterem był Kapitan Qwark. Pokonałem tysiące wrogów na arenach. Latałem paralotnią. Walczyłem z demonami. Hakowałem zamki w poszukiwaniu skarbów. Wyczyściłem wszystkie galaktyki w poszukiwaniu złotych śrubek. Siałem strach w sercach wrogów za pomocą arsenału, z którego pomocą można by spokojnie zrównać z ziemią niejedną planetę. Stoczyłem niezliczoną ilość kosmicznych bitew. Przecierałem oczy ze zdumienia nad oprawą graficzną w odświeżonej wersji pierwszej gry z tej legendarnej serii i zgrzytałem zębami przy zmianach, które mi się w nich nie podobały. Mam tu w szczególności na myśli nijaką muzykę w nowej wersji i pewne zmiany fabularne.

To już jednak tylko przeszłość. W końcu jestem z Ratchetem i Clankiem na czasie. Boję się o to, że za kilka dni platformówki Insomniac staną się dla mnie jedynie miłym wspomnieniem i przynajmniej do następnej generacji konsol nie zobaczę już więcej bohaterów będących synonimem wszystkiego tego, co najlepsze w nazwie PlayStation.

Tak jednak musiało się stać. Jeśli się już za coś bierzemy, to trzeba sprawy doprowadzić do finału. W przeciwnym razie nie warto nawet doń podchodzić.

W przededniu Nowego Roku chciałem Wam oznajmić, że dawno nie bawiłem się tak dobrze z grami wideo. Smucę się na samą myśl, że w 2024 roku nie będzie już tak dobrze. Takie duety nie rosną na drzewach. Insomniac dbał o swoje dzieło przeszło dwie dekady.

Tym razem jednak nie robię już żadnych planów. Nic nie zapowiadam. Nie piszę, że czekam na jakieś gry, choć nie ukrywam, że z chęcią zobaczyłbym remake Tsukihime. Powieści wizualne wciąż mnie jeszcze bawią i nie zamierzam im jeszcze odpuszczać. 

Jak nie znajdę sobie jakiegoś cyklu do ogrywania, to będę grał w gry po omacku, tak jak się trafią. Może w ten sposób coś mnie zaskoczy? Jak przejdę najnowszego Ratcheta, to spróbuję wrócić do Iceborne'a i Nioha 2. Na więcej tytułów czasu już raczej nie znajdę w 2023 roku. 

Jeśli Wy macie jakieś postanowienia, to realizujcie się. Cokolwiek Was uszczęśliwia. Jeszcze tylko święta i mamy Nowy Rok. Nie zapomnijcie tylko od czasu do czasu odpalić ulubionych gier.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty

W co graliście w 2023 roku?

O tym dlaczego warto mieć konsolę Xbox Series X