W co gracie w weekend? #437

Cześć. Tym razem zajmuję się na poważnie produkcją zatytułowaną Nioh 2 Remastered, w której powoli zbliżam się do wielkiego finału. Po więcej na ten temat zapraszam do dalszej części tekstu.


Długo zbierałem się do tego, żeby w końcu znaleźć czas na to, żeby na poważnie przysiąść do Nioha 2.
Były jakieś Ratchety, Monster Huntery, Residenty. Sami wiecie jak to jest. Powodów na to, żeby nie grać w rpga od Team Ninja miałem setki. Dopiero gdy jeden z graczy uświadomił mi, że od pół roku nic robię nic tylko sesje na PSN Profiles w poszukiwaniu graczy do wspólnej zabawy w kooperacji, dotarło do mnie, że tak dalej być nie może.

Siadłem na dłużej do tego japońskiego tytułu i jestem bodaj pięć misji fabularnych do końca.
To na pewno ma związek z tym, że Nioh 2 szczególnie w drugiej części historii po prostu mi się o wiele bardziej podoba niż na początku. Gdy do gry akcji wkracza Nobunaga i zaczyna się końcowy proces zjednoczenia Japonii, to dzieje się naprawdę wiele.

Mocno też ograniczyłem wspólne eskapady z innymi graczami, więc z miejsca miałem więcej czasu na zrobienie istotnych postępów w wątku głównym. 

Były momenty gdy naprawdę wątpiłem w ten tytuł. Niektóre miejscówki w misjach opcjonalnych są wprost wyjęte z pierwszej części. Nie napracowali się programiści. Myślę sobie. Zawsze gdy tak jednak było, później wkraczałem do nowej miejscówki fabularnej i szybko zapominałem o swoich narzekaniach.


Tak samo było także z polem ryżowym, na którym możemy znaleźć się w późniejszej części gry. Niby nic specjalnego, ale od razu urzekło mnie swoim pięknym zachodem Słońca. Krajobraz psuły tylko panoszące się w okolicy potwory, więc czym prędzej się nimi zająłem. Wioska klanu Sohaya urzekła mnie zaś przepiękną muzyką.

W międzyczasie kąpię się w gorących źródłach, szukam kodam, ulepszam ekwipunek, rozwijam postać w ten sposób, aby mogła korzystać z większej ilości pancerzy i duchów opiekuńczych. Umieram. Powstaję z umarłych. Znów umieram. Zbieram kolejne rdzenie dusz. Oczyszczam świat ze splugawionych ciemnością krain yokai. Zaglądam też do domu herbacianego. Obserwuję jak radzi sobie nasz klan i gdy tylko mam okazję staram się brać udział w jego chwale, czy to poprzez obdarowywanie zaprzyjaźnionego herbacianego mistrza przedmiotami, których akurat potrzebuje, albo dając mu do wyceny przedmioty herbaciane, zostawiane od czasu do czasu przez przeciwników. Te najlepsze zostawiam dla siebie i zabieram jako dekoracje do własnej chaty. Reszta leci na sprzedaż. 

Chwałę można wymieniać na przedmioty powszechnego użytku, nowe gesty i zwoje do chaty, a nawet za skórki postaci, które spotykamy podczas poznawania historii w grze.

W Niohu 2 mam jeszcze sporo do zrobienia, ale jeśli będę wykonywał chociaż jedno zadanie główne dziennie, to pewnie skończę tą opowieść niedługo. Później planuję sprawdzić dodatki fabularne albo zupełnie coś innego.

Pozdrawiam wszystkich. Do następnego razu.

Komentarze

  1. Do Nioha Nigdy nie startowałem, gry typu soulsów nie są dla mnie, wolę takie łatwiejsze bijatyki, jak te z Kratosem. I tutaj dochodzimy do dwóch części God of War z PSP które ostatnio ukończyłem, Ducha Sparty akurat dzisiaj miałem okazję zakończyć. Ale że mam totalny niedosyt, to już wiem że zabiorę się za ponowne przechodzenie tych dwóch odsłon, ale na trudniejszym poziomie, żeby było większe wyzwanie. Bo na najłatwiejszym nie czułem wręcz żadnego wyzwania, wszyscy padali szybko jak muchy. Nie jestem Hardkorem, nie wymiatam w grach tak jak ty, zobaczymy, jak mi się spodoba, to zrobię trzecie podejście na poziomie najtrudniejszym , a co mi tam, zawsze raz mogę spróbować. Ale to dopiero po przejściu innej podobnej bijatyki, jak Dante Inferno, też wersja na PSP, tak żeby się Bóg Wojny mi od razu nie znudził. Gry oczywiście ogrywam na komórce przez emu i sparowanym padem od PS4, gra się niemal jak na oryginalnej konsolce, do tego 4X do jakości :).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty

W co graliście w 2023 roku?

O tym dlaczego warto mieć konsolę Xbox Series X