Minirecenzja Crash Team Racing

Do przekształcenia mojego wpisu z bloga na minirecenzję klasyka z pierwszego PlayStation pt.Crash Team Racing przekonał mnie Zdun. Po trylogii Crash Bandicoot z PSone, CTR stał się moim ostatnim przystankiem do lepszego poznania jednej z najlepszej serii w historii gier wideo. Chciałem również mieć jakieś porównanie z Mario Kart 64 z N64.


Do niedawna stawiałem znak równości między Mario Kart 64 i CTR. Dziś, po ukończeniu trybu Przygody dla jednego gracza, którego nie ma w MK64, uważam CTR za lepszy tytuł, powiem więcej, uważam go za najlepszego Crasha, zaraz obok Crasha 3.
Choć gra cierpi na syndrom nie tego power upa co trzeba, to ma historię, w której kosmita Nitros Oxide rzuca wyzwanie całej Ziemi. Wyścigi rozgrywające się w produkcji Naughty Dog mają wyłonić najszybszego przedstawiciela planety. Wybraniec zmierzy się z nim w wyścigu, którego stawką jest los wszystkich mieszkańców Ziemi i jej wolność. Crash, jego siostra, a nawet bossowie z poprzednich części tego cyklu podejmują rękawicę rzuconą w ich stronę.


Łapy precz od Ziemi, kosmiczna wywłoko.

CTR jest podzielony na cztery ogromne rejony: słoneczną plażę, ruiny, teren pokryty śniegiem i skuty lodem oraz na cytadelę. W każdym z nich jest po cztery plansze, w których możemy się ścigać oraz jedna dodatkowa, gdzie zbieramy kryształy na czas. Nagrodą za zwycięstwa w wyścigach są trofea, niezbędne do odblokowania kolejnych torów. Po ukończeniu czterech wyścigów na pierwszym miejscu w jednym z czterech rejonów, stajemy do starcia z bossem. Są to najbardziej złośliwi przeciwnicy z wszystkich, z jakimi przyjdzie nam się mierzyć. Najlepszą taktyką na nich jest złapanie rakiet, trzymanie się za nimi do końca ostatniego okrążenia i odpalenie tych rakiet pod koniec wyścigu. W taki sposób nie zdążą się pozbierać ze wstrząsu po uderzeniu a my bezpiecznie miniemy linię mety na prowadzeniu. Za pokonanie bossa otrzymujemy klucz, umożliwiający nam dostanie się do kolejnego z czterech wielkich rejonów.
Możemy też wziąć udział w Wyzwaniu CTR i Wyzwaniu, którego celem jest zdobycie reliktu.
Pierwsze z nich polega na zebraniu trzech liter C, T i R, ukrytych na danym poziomie i wygranie wyścigu. Niektóre z nich są perfidnie pochowane i byłem w niezłym szoku, ze do zebrania jednej litery potrzebna była maska Aku Aku, dzięki której rozsunęła się zamknięta ściana, po czym otworzył się skrót. Za ukończenie tego typu wyzwania otrzymujemy żeton CTR. Zdobycie ich odpowiedniej ilości da nam możliwość wzięcia udziału w jednym z pięciu pucharów w Dolinie Klejnotów. Za zwycięstwo w każdym pucharze zdobywamy klejnot.
Drugie z wymienionych wyzwań polega na przejechaniu trasy poniżej określonego czasu. Pomogą nam w tym skrzynki zatrzymujące jego upływ na sekundę, dwie lub trzy, które są rozsiane wzdłuż danego toru.
Na wielką uwagę zasługuje zróżnicowanie torów w CTR. Są w miarę płaskie tory wyścigowe, szosowe, jest trasa w ruinach i na pustyni, gdzie pozdrawiają nas wszędobylskie kaktusy oraz plansze śnieżne, gdzie przeszkadzają nam foki a wpadnięcie w poślizg na lodzie ma zazwyczaj opłakane skutki. Jest też laboratorium z gigantyczną wyskocznią, z której poszybujemy niczym ptak. Są także tory pagórkowate, pełne błota, do którego lepiej nie wjeżdżać.
Power upy też zostały dobrze przemyślane. Przyśpieszenie, spowolnienie czasu, chmura zmieniająca power up przeciwnikowi, skrzynki tnt, wybuchające po krótkim czasie, skrzynki nitro, których lepiej unikać, wiązka energetyczna, kosząca wszystkich na trasie, rakiety samonaprowadzające, butelki z kwasem, bomby, kuliste osłony, którymi możemy strzelać we wrogów, czy maska Aku Aku, dająca całkowitą niewrażliwość, pełniąca funkcję taranu na rywali oraz dająca lekkie przyśpieszenie. Jest w czym wybierać. Szkoda tylko, że ich losowe pojawianie się doprowadza czasem do złości. Dostawanie bomb zamiast przyśpieszenia, gdy musimy odrabiać straty strasznie irytuje, podobnie jak to, że nawet nasza bezbłędna jazda nigdy nie pozwoli nam uciec od przeciwników.

Spokojnie, bez paniki. Żeby zrzucić z głowy skrzynkę z tnt zanim wybuchnie, wystarczy podskoczyć kartem parę razy do góry.

Grafika w CRT to najwyższy poziom na PSone, ale tak jest w każdej grze od Naughty Dog.
Muzyka jest frywolna i doskonale pasuje do klimatu gry, w której Crash zamiast trenować na torze do walki o los planety, wygrzewa się po prostu na trawie.

Darmowy multiplayer na konsoli Sony? Gimby nie znajo.

Oprócz trybu Przygody, w CTR znajdziemy także: czasówki, gdzie powalczymy o najlepszy czas na torze, tryb versus, gdzie zmierzymy się z innymi graczami oraz tryb zręcznościowy. Tutaj możemy wziąć udział w pojedynczym wyścigu lub w jednym z czterech pucharów (po cztery wyścigi każdy) na jednym z trzech dostępnych poziomów trudności. Do pucharu przystępujemy samemu lub z innym graczem i dopiero wtedy CTR lśni w całej okazałości. Zemszczenie się na kimś, od kogo zbieramy cięgi w MK64, czy wygranie pucharu po strzeleniu rakietą w drugiego gracza na ostatniej prostej przed metą trzeciego okrążenia w czwartym wyścigu to chwile, na które czeka się przez całe życie.

Plusy:

  • tryb Przygody
  • oprawa audiowizualna
  • różnorodność tras i power upów
  • wyzwania
  • tryb multiplayer
Minusy:

  • losowość generowanych power upów
  • nie da się uciec przeciwnikom, bez względu na to, jak dobrze jedziemy

Ocena: 10

Komentarze

  1. Dziesiątki, jak nie setki godzin spędzonych z tą grą. Mnóstwo wspomnień. Nieśmiertelny tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając tą recenzję, przypominają mi się dobre chwile spędzone przy Crash Nitro Kart - gra, która ma prawie te same elementy co jej poprzednik (tryb przygody, czasówki, zebranie trzech liter na trasie, kosmita jako główny przeciwnik, itp.).

    CTR to na pewno świetna gra, która muszę koniecznie nadrobić. W sumie niedawno ją kupiłem poprzez PSN, więc w niedalekiej przyszłości się za nią zabiorę.

    P.S. Kiedyś ten tekst skomentowałem na PPE, ale jak go tu też skomentuje, to się chyba nic nie stanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz pozostało Ci już tylko zagrać w ten klasyk.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzja gry Wo Long: Fallen Dynasty Complete Edition - Soulslike w klimatach starożytnych Chin

W co gracie w weekend? #205

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty