Niebiesko mi
Cześć. Dzisiaj będzie w kilku słowach o tym jak skończyłem cały gaming. 2025 to rok, w którym pojawiło się do tej wiele wspaniałych gier wideo. Miałem to szczęście, że kilka z nich nawet widziałem. Ich ogrywanie jednak nie było moim priorytetem.
Na początku roku wpadłem bowiem na szalony plan, aby skończyć przynajmniej jedną grę na każdej posiadanej przeze mnie platformie do gier. Z biegiem czasu poszerzyłem to zamierzenie o sprzęty, których nie trzymałem w rękach.
W ten sposób ograłem gry wideo na wszystkich konsolach marki Xbox, PlayStation i Nintendo. Na koniec zostawiłem sobie Segę. Skupię się zatem na klasykach od niebieskich, bo to dzięki nim udało mi się zrealizować moje noworoczne postanowienie.
Wcześniej byłem już ograłem Chu Chu Rocket na Dreamcaście, więc daruję sobie ten temat. Skupię się na innych sprawach.
Panzer Dragoon (Sega Saturn #1, 1995) - Jak wytresować smoka
Przez większość 2025 roku ogrywałem Sakurę Taisen z Segi Saturn. Pewnego dnia olśniło mnie jednak, że jeszcze trochę czasu minie zanim ją skończę, więc uznałem, że należy zająć się czymś krótszym.
Padło na Panzer Dragoon. To klasyczny railshooter, w którym wcielamy się w pilota w smoka i ruszamy w bój z wrogą armią. Nasz wierzchowiec potrafi atakować zwykłymi pociskami oraz namierzać i strzelać we wszystkie cele wokół za pomocą rakiet. Ta druga opcja jest wolniejsza od pierwszej, gdyż sam proces namierzania trochę trwa, jednak jak już dojdzie co do czego, to jest rozwiązanie bardziej precyzyjne i o wiele bardzie śmiercionośne.
Strzelanina na szynach oznacza, że nie mamy w niej pełnej kontroli nad kierowaną przez nas jednostką. Nasz smok doleci sam do wyznaczonego celu. Możemy jednak mu w tym pomóc, unikając wrogich ataków po drodze.
Zdecydowanie pomoże nam w tym możliwość obracania się o dziewięćdziesiąt stopni w dowolnym kierunku. Przeciwnicy atakują nas z każdej strony, więc musimy reagować natychmiastowo na ich zaczepki, jeśli myślimy o tym, by dotrwać do kolejnego etapu.
Tych ostatnich w grze znajduje się sześć, jeśli gramy na normalnym poziomie trudności lub cztery, jeśli gramy na łatwym.
Panzer Dragoon z Segi Saturn jest dostępny jako bonus do odblokowania w Xboxowej Panzer Dragoon Orcie i to właśnie w ten sposób ogrywałem swoją pierwszą ukończoną grę na Saturnie. Z tego też powodu nie są tu dostępne wszystkie bonusy z oryginału. Tytuł nie posiada również żadnej opcji zapisywania stanu gry podczas misji lub po ich ukończeniu, więc trzeba go przechodzić za jednym zamachem.
Od premiery oryginału minęło już trzy dekady. Klasyk Segi zdążył się już nawet doczekać remake'u w tym czasie.
Altered Beast (Sega Mega Drive #16, 1990) - Okiełznaj bestię w sobie
Od dawna nie skończyłem żadnej gry z Mega Drive'a. Ostatni raz miało to miejsce kilka lat temu podczas platynowania składanki Sega Mega Drive Ultimate Collection na PS3. Już wtedy ubodło mnie to, że do jej zdobycia nie trzeba przejść przynajmniej raz każdej z dostępnych tam gier.
Nie zmienia to faktu, że jest to prawdziwa skarbnica niebieskich klasyków i emulator na płycie Blu-ray, szczególnie, że w tamtych czasach Sega niespecjalnie nosiła się jeszcze z zamiarem wypuszczenia na rynek wersji Mini Mega Drive'a. Niebiescy zmienili zdanie dopiero po ogromnym sukcesie NESa i SNESa w wersjach Mini od Nintendo.
Przez długi czas w tym roku bawiłem się z Shining in the Darkness. Tytuł muszę jednak chwilowo odpuścić, po tym jak się w nim zaciąłem.
Postanowiłem zająć się czymś krótszym, a mianowicie produkcją zatytułowaną Altered Beast. Wcielamy się w niej w greckiego herosa, któremu Zeus zleca uratowanie swojej córki Ateny z rąk przebrzydłego Neffa.
To byłoby chodzone mordobicie jak setki innych, gdyby nie jeden mały szczegół, którzy wyróżnia je na tle innych przedstawicieli tego gatunku. Mam tu na myśli transformacje głównego bohatera w tytułowe bestie. W każdej z pięciu dostępnych plansz możemy zdobyć trzy specjalne kule mocy, dzięki którym możemy przemienić się w potężne stwory. Każdy z nich posiada znacznie silniejsze ciosy a oprócz tego dodatkowe umiejętności, bez których ciężko będzie pokonać bossa czekającego na nas na końcu każdego etapu.
Sega była kiedyś mistrzem w grach na automaty i ich niemal doskonałych konwersji na swoje konsole. Altered Beast, Streets of Rage, Golden Axe i Sonic to tytuły które powinien znać każdy obecny lub przyszły fan niebieskich.
Out Run (Sega Master System #2, 1987) - Drinki, palmy, gorące laski i szybkie fury
Jedna z najlepszych wyścigówek z lat osiemdziesiątych debiutowała najpierw na automatach. Sega oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nie spróbowała przeportować swojego kolejnego wielkiego hitu na konsole.
Port rzecz jasna ustępuję wersji oryginalnej, ale jak na ośmiobitową grę wyścigową wygląda całkiem dobrze a już na pewno wypada bardzo dobrze na tle konkurencyjnych gier wyścigowych dostępnych chociażby na NESie.
Out Run zasłynął przede wszystkim ze słonecznego klimatu, możliwości wyboru jednej z trzech piosenek zanim wsiądziemy do naszej superszybkiej fury oraz z możliwości wyboru jednej ze ścieżek prowadzących do celu.
Aby doń dotrzeć musimy docisnąć gaz do dechy ile nam fabryka dała, omijać ruch uliczny oraz uważać na to, żeby nie przyfasolić w jakąś przeszkodę koło szosy,
Grałem w niejeden wyścig w swoim życiu, ale to właśnie Out Run jest w dalszym ciągu jednym z moich ulubionych. Magical Sound Shower lecące z głośnika samochodowego radia i liczy się tylko jak najszybszy i możliwie najczystszy przejazd. Jak raz się nie uda, to zawsze można pojechać inną trasą i w końcu może uda się wygrać z czasem i dojechać do mety?
Fantasy Zone (Arcade #1, 1986) - Opa Opa, pierwsza maskotka Segi
Na tle innych shoot 'em upów z tamtego okresu Fantasy Zone wyróżnia to, że możemy latać w grze w lewo i w prawo ekranu. Pomaga to uciec w bezpieczne miejsce przed zbyt dużą ilością przeciwników, oczywiście jeśli nie rozbijemy się najpierw o naszych adwersarzy, którzy tam właśnie na nas czekają.
Gulkave (SG-1000 #2, 1986) - Konkurencja dla Gradiusa
I tym oto sposobem dotarliśmy do gry wideo z pierwszej wyprodukowanej konsoli Segi. Gulkave to odpowiedź Segi i Compile na Gradiusa ze NESa. Nie ukrywam tego, że niniejsza pozycja zrobiła na mnie wielkie wrażenie pod względem grafiki, jeśli mówimy oczywiście o shmupach sprzed czterdziestu lat.
Jak to w takich grach bywa, lecimy tu w prawo ekranu, pokonujemy wrogów, zdobywamy power-upy a co kilka poziomów czeka na nas boss pod postacią fortecy. Poziomów w grze jest trzydzieści a naszym celem jest pokonanie wszystkich ośmiu fortec.
Nasz statek ma barierę, która jest w stanie wytrzymać kilka uderzeń zanim zostaniemy całkowicie zniszczeni. Możemy ją częściowo odzyskać, zbierając kolejne power upy. I tu pojawia się problem, gdyż nie każde wzmocnienie strzelania jest tak dobre jak poprzednie lub te, którego aktualnie używamy.
W Gulkave nie ma też jednego uniwersalnego power-upa, który nadawałby się do każdej sytuacji. Nawet najszersza wiązka, która jest w stanie trafiać wrogów pojawiających się na połowie ekranu potrafi być zbyt słaba na pojedynczym, ale bardzo wytrzymałym wrogu.
Nie sprawdza się także, gdy w okolicy pojawiają się niezwykle niebezpieczni wrogowie, którzy przyklejają się do nas jak tylko w nich strzelimy. W takiej sytuacji jedyne co można zrobić, to przestać strzelać w ogóle, aż przestaną się pojawiać. Innym rozwiązaniem jest używanie bardziej skupionych wiązek ognia statku, co też wcale nie jest idealnym rozwiązaniem, gdyż nie da się takim typem broni ustrzelić wroga, który pojawia się na samej górze/dole ekranu.
Sam zaś kierowany przez nas statek porusza się w niektórych sytuacjach zbyt wolno, aby nie dać się trafić wrogiej hordzie, która jest zbyt wytrzymała, aby ją ustrzelić i trzeba ją ominąć.
Dlatego też zupełnie nie dziwi mnie to, że shoot 'em upy, które trafiły na rynek później mają przykładowo przyśpieszenie jako jeden z power-upów albo mają mniej, ale za to o wiele bardziej zróżnicowanych etapów. Gulkave jest zbyt długim tytułem i w ostatnich etapach jedyne czym potrafi zaskoczyć to inna konfiguracja przeciwników, których już wcześniej widzieliśmy.
To by było na tyle. Czuję się tak jakbym właśnie skończył cały gaming. Nie planuję w kolejnych latach robić podobnych przeglądów, no chyba że ktoś planuje przyszłości wydać jakieś Atari, Amigę lub Commadore Mini.
Do końca 2025 pozostało jeszcze kilka miesięcy, ale już nic nie zmieni tego, że najlepiej bawiłem się w nim ze starymi, niegrywalnymi z punktu widzenia dzisiejszego gracza tytułami. Warto było zobaczyć od czego zaczynało Nintendo, Sega, PlayStation i Xbox.
Dziękuję za uwagę.
Komentarze
Prześlij komentarz