W co gracie w weekend? #421

Witam wszystkich. Życzę Wam dużo zdrowia. Bez tego nie ma szans na to, żeby poświęcić się jakiemukolwiek z naszych zainteresowań. Sam się o tym niedawno przekonałem. Dbajcie o siebie. W ten weekend gram przede wszystkim w Final Fantasy XIV: Endwalker, do którego wróciłem za sprawą kolejnej aktualizacji zatytułowanej The Dark Throne oraz w Monster Hunter World: Iceborne.

Final Fantasy XIV: Endwalker - The Dark Throne

[Pozycja nr 15 na kupce wstydu]

Dla miłośników Final Fantasy IV to istna bomba. Wreszcie mamy możliwość zmierzyć się z Golbezem i poznać lepiej jego machinacje. Z początku myślałem, że wraz z najnowszym patchem zbliżymy się do zakończenia historii Zero. Nic bardziej mylnego. 

Do tego jeszcze daleka droga. Zupełnie mi to nie przeszkadza. Przeszkadza mi za to, że co trzy miesiące otrzymujemy raptem kilka nowych misji fabularnych, które możemy ukończyć w mgnieniu oka. To oczekiwanie na coś nowego mnie dobija, dlatego nie mogę się doczekać premiery FFXVI. Po niej Yoshi-P wróci do swojego matecznika i może przygotuje jakieś większe rozszerzenie fabularne, którego nie będzie dało się ukończyć w dzień lub dwa?

Z rzeczy dodatkowych Raid Pandaemonium doczekał się swoich ostatnich faz. Nawet nie chcę pisać o tym, ile razy zginąłem w ostatnich z nich, bo to wstyd. Wcale się nie dziwię, że w jednej z nich healerowi znudziło się ciągłe ożywianie mnie i po prostu mnie olał, skupiając się na utrzymaniu przy życiu pozostałych członków naszej drużyny.

W najnowszej aktualizacji  otrzymaliśmy także nowy szlak dla rybaków, ale nie jestem jeszcze nań gotów. Muszę wrócić do tej profesji, szukając przy okazji nowych kart do minigry Triple Triad oraz ucząc mojego Błękitnego Maga nowych zaklęć. Levelowanie awatarów mam na szczęście za sobą.

Od przyszłego tygodnia zamierzam też podejść na poważnie do tematu trofeów za potyczki na najwyższych poziomach trudności. Stworzyłem nawet w tym celu drugą postać (na serwerach amerykańskich), w razie gdyby nie udało mi się ich zaliczyć z Europejczykami. W tym miesiącu okaże się czy mam szansę na drugiego calaka w Czternastce? Jeśli nie, to prawdopodobnie rzucę ten tytuł w kąt na wiele miesięcy. 

Monster Hunter World: Iceborne

[Pozycja nr 41 na kupce wstydu]

W Iceborne staram się robić mnóstwo rzeczy naraz. Cykam fotki dla badacza lynianów. Łapię stwory rangi mistrzowskiej. Bije inne w celu zdobycia ich rzadkich składników do wykucia najrzadszego oręża. Pomagam innym graczom w starciach z przerośniętymi gadami. W wolnym czasie staram się także od czasu do czasu złapać jakieś rzadkie stworzenie, co wcale łatwe nie jest bez posiadania zdolności pomocniczych ułatwiających ich pojawienie się w świecie gry. Robiłem w tym celu nawet jakieś misje opcjonalne dla kucharki, aby uzyskać dostęp do nowych potraw. Chyba jednak zrobiłem ich za mało, bo wcale ich nie widzę na liście w kantynie.

Niespecjalnie mi to zresztą przeszkadza, bo rpg Capcomu jest olbrzymi i zawsze jest w nim co robić. Wszystko to i tak robię po drodze, bo najbardziej zależy mi na wbiciu setnej rangi mistrzowskiej i walce z niszczycielskim Nergigantem, co jest furtką do wielu innych rzeczy takich jak chociażby zdjęcie blokady do wielu zadań wysokiego poziomu, czyli starć z najtrudniejszymi stworami.

Jeśli po drodze wpadnie mi jakieś trofeum, to przynajmniej wiem, że robię jakieś postępy, a o to przecież w tym wszystkim chodzi. Nie lubię poczucia dreptania w miejscu bez celu i wydaję mi się, że nie jestem w tym odosobniony.

Mam też cichą nadzieję, że tym razem uda się zrobić ze znajomymi ustawkę w Halo. Tydzień temu czułem się fatalnie i musiałem odwołać nasze wspólne granie. Oby tym razem się udało. Pozdrawiam i do następnego razu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty

W co graliście w 2023 roku?

O tym dlaczego warto mieć konsolę Xbox Series X