W co gracie w weekend? #424: Gears 5 oraz Ratchet & Clank 2 HD

Cześć. Moje niedawne przygody z grami wideo można podsumować bardzo krótko: Z Nieba do Piekła w jednej chwili. Po więcej szczegółów zapraszam do dalszej części tekstu. 

Gears 5 - Wszystkie Ule na Geniuszu zaliczone! 

Ci z Was, którzy czytali poprzednie odcinki W co gracie w weekend? wiedzą zapewne, że z Gears 5 bawię się już od jakiegoś czasu. Trwa to już tak długo, że zastanawiałem się w ogóle czy to ma jakiś sens? Jeden z moich znajomych graczy pytał się mnie nie tak dawno po co w ogóle gram jeszcze w ten tytuł? Dziś mógłbym odpowiedzieć, że gram, bo w przeciwieństwie do ostatnich gier Sony calak w Gears 5 wymaga jakichś umiejętności. Samo przejście gry na najniższym poziomie trudności i zebranie wszystkich śmieci z mapy nie wystarczy.

W przeciwieństwie do gier Sony Gears 5 ma też tryb kooperacji oraz rywalizacji z innymi graczami, które spokojnie wystarczą na kilka miesięcy albo i lat. Calak w Gears 5 jest nie tylko koszmarnie czasochłonny i monotonny, jest też po prostu trudny, bo wymaga przejścia kampanii na najwyższym poziomie trudności oraz zaliczenia wszystkich map hordy i uli na najwyższym poziomie trudności. O ile pierwsze dwa pierwsze tryby są trochę łatwiejsze za względu na pewne sztuczki, których można użyć, tak w ulach bez dobrej ekipy nie ma nawet co marzyć o ich ukończeniu na najwyższym poziomie trudności.

Próbowałem każdej możliwej metody, z robieniem dziesiątek ustawek włącznie. Jednak przez ten cały czas zrozumiałem, że skoro dołączają do nich gracze, którzy nawet nie raczą się w nich pojawić, a dodatkowo część z nich robi to nagminnie, to trzeba poblokować takich niekompetentnych graczy i spróbować swoich sił z graczami, którzy przede wszystkim grają w strzelanką The Coalition, kimkolwiek by oni nie byli.

Po kolejnym wystawieniu mnie do wiatru przez jednego z takich graczy mojemu koledze zrobiło się chyba mnie żal, bo zaoferował swoją pomoc. Brakowało nam trzeciego gracza do tanga, więc zaprosił swojego kolegę i jakoś udało nam się zrobić dwa kolejne ule na Geniuszu. Jednak dopiero to, co wydarzyło się później kompletnie mnie zaskoczyło. Gdy kolega kolegi pożegnał się z nami i udał się gdzie indziej dołączył do nas jakiś przypadkowy gracz. Byłem w szoku, że dzięki jego pomocy udało nam się zaliczyć kolejny ul. Była już późna godzina. Mój kolega udał się na konieczny odpoczynek. 

Stwierdziłem, że muszę podziękować nieznajomemu za jego świetną postawę w ulach, na co on odpisał, że ma patent na wszystkie ule, poza jednym, którego po prostu nie lubi. Pomyślałem sobie, że skoro tak kozaczy, to sprawdzę czy mówi prawdę. 

W ten oto sposób rozpoczęła się bardzo długa noc, podczas której nieraz zbierałem szczękę z podłogi. Wyobraźcie sobie, że w Gears 5 jest łącznie trzydzieści dwa ule. Potrzebowałem ponad trzech lat, żeby zaliczyć połowę z nich. Tamtej pamiętnej nocy zrobiliśmy drugą brakującą połowę w raptem kilka godzin. Mój kompan wiedział wszystko o każdym z nich. Jakiej klasy mam użyć, gdzie się ustawić i kiedy odpalić zdolność specjalną.

Dotarło do mnie, że przez te wszystkie lata szukałem pomocy w złym miejscu. Łowcom osiągnięć wcale nie zależy na tym, by ci pomóc. Zależy im na osiągnięciach. Cześć z nich pewnie myśli, że Na Poważnie 5.0 Rozdział 2 jest jak każde inne osiągnięcie. Nie jest. Nigdy go nie zdobędziesz, jeśli nie oddasz tej grze całego serca...i nie zrobisz sobie postaci z dobrymi kartami. Mi to zajęło kilka lat. W tej jednej chwili mogłem wreszcie się wykazać.

I tu zaczynają się schody, bo po zmasterowaniu wszystkich uli i osiągnięciu pięćdziesiątego wyzerowania wspomniane osiągnięcie ugrzęzło na dziewięciu ośmiu procentach. Zdenerwowało mnie to do takiego stopnia, że nie chciałem nic publikować w tamtym tygodniu. Koledzy doradzili mi, żebym powtórzył część hord. Robiłem je głównie na młodzikach. Po wykonaniu dowolnej hordy w tym trybie wskaźnik postępu osiągnięcia rośnie, ale nie są ona odznaczone w statystykach. Gra pokazuje tylko hordy zaliczone na dwunastu i pięćdziesięciu falach. Postanowiłem wrócić do tych hord i po zrobieniu jednej z nich wskaźnik wzrósł do dziewięćdziesięciu dziewięciu procent. Nie wiem, której hordy gra mi nie zaliczyła, ale brakuje mi ich raptem siedemnaście albo osiemnaście w statystykach, więc za jakiś miesiąc będę albo bardzo szczęśliwy, albo odpuszczę sobie piąte Gearsy całkowicie. Trzymajcie za mnie kciuki. 

Ratchet & Clank 2 HD - Kontynuacja niemal idealna


Jakiś czas temu przebąkiwałem coś o tym, że chcę przelecieć sobie całą serię Ratchet & Clank. Nie zamierzam jednak odpalać nowych części bez przypomnienia sobie tych pierwszych i zaliczenia kilku zaległych z poprzednich konsol Sony. O moich wrażeniach z pierwszej części przygód nieustraszonego lombaksa i jego uroczego robota mogliście już przeczytać. Mamy jednak nowy miesiąc, więc nie ma co stać w miejscu. Ruszamy dalej.

Tym razem zajmuję się drugą częścią jednej z najlepszej trylogii, w HD i dostępną w ramach PlayStation Plus Premium za pomocą strumieniowania. Nie będę się tu rozpisywał czy warto grać w gry wideo w ten sposób, bo nieprzekonani i tak powiedzą, że jakość rozgrywki jest niezadawalająca. Napiszę więc tylko tyle, że da się grać, jeśli pominiemy okazjonalne spowolnienia.

Co do samej miodności kontynuacji mógłbym napisać oklepaną bzdurę w stylu, że gra jest większa, lepsza i bardziej kozacka. Nie zrobię jednak tego. Jestem bliżej stwierdzenia, że więcej nie znaczy lepiej. Wszystko jest tu niby na miejscu, a więc nowy wątek główny i postacie, nowy arsenał, nowe miejscówki i gadżety, ale pierwsza część jest wręcz idealnie skrojona pode mnie. Giwery były jakby bardziej śmiechowe, to samo z postaciami i wstawkami przed planszami. W dwójce wszystko jest na swoim miejscu. Wreszcie można biegać na boki, robiąc moje ulubione fikołki, pozwalające na unikanie ataków wrogów. Nie musimy też czekać do ukończenia gry, żeby odblokować usprawnienia broni. Robimy to poprzez ich używanie, a dodatkowe ulepszenia kupimy za platynowe śruby. Widać, że ludziom z Insomniac przyświecała idea natychmiastowej gratyfikacji gracza za jago wysiłki. To dobrze, to nawet bardzo dobrze. Gracz nie musi tym razem zbierać śrub, aby kupić ulepszenia zdrowia. Zdobywa je wraz ze zdobywanym doświadczeniem za pokonywanie przeciwników.   


Nie zmienia to faktu, że poprzez dodanie strzelby czy snajperki gra poszła trochę w kierunku sztampy znanej z setek innych strzelanek. Nowe gadżety takie jak elektrolizer, termonator służący do zamrażania i rozmnażania wody dają radę, ale te z pierwszej części są i tak lepsze. Dzięki Bogu, że twórcy nie powieli tego idiotycznego błędu z setek gier rpg, w których nasz bohater uczy się wszystkiego od nowa w kontynuacji. Tutaj mamy dostęp do gadżetów i części broni z pierwszej części niemal od razu. W kontynuacji nie musimy przecież zaczynać wszystkiego od nowa. Skoro jesteśmy bohaterami, którzy uratowali galaktykę nie przechodzimy drogi od zera do bohatera znowu. Czekamy jedynie na kolejną grubszą akcję, w której udowodnimy nasze bohaterskie umiejętności. Jeśli nauczymy się przy tym czegoś nowego, to tym lepiej.

W całej drugiej części i tak nie kręcą mnie najbardziej wspomniane wyżej nowości. Mi wystarczy, że twórcy wpadli na prze-genialny pomysł i podczas misji w pasie asteroidów można wlecieć w taki asteroid z jednej strony i wylecieć z drugiej. Rewelacja. Takich rzeczy nie ma nawet w Mario Galaxy, Metroid Prime, a nawet w trylogii Mass Effect, gdzie na Normandii dzieje się coś najwyżej podczas przerywników filmowych. 

Podsumowując, druga część Ratchet & Clank 2 trzyma bardzo wysoki poziom poprzednika i chociaż dalej wolę oryginał za jego świeżość pomysłów i za to, że twórcy pokazali jak rodzi się przyjaźń pomiędzy dwójką bohaterów, to wprost nie mogę się doczekać lądowania na jednej pustyni w poszukiwaniu kryształów przy akompaniamencie mojej ulubionej muzyczki z całej serii. Oj, znowu spędzę tam długie godziny.

Ode mnie to tyle na razie. Trzymajcie się ciepło i nie zapomnijcie odpalić od czasu do czasu waszych ulubionych gier. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty

W co graliście w 2023 roku?

O tym dlaczego warto mieć konsolę Xbox Series X