W co gracie w weekend? #430: FFXIV, Starfield, Fate Grand Order, Fate/stay night, Xenoblade Chronicles X i Resident Evil Revelations

Cześć wszystkim. Mam nadzieję, że humory Wam dopisują i ogrywacie swoje ulubione gry. Jeśli o mnie chodzi to czuję się wybornie na początku października i chcę pożerać gry jedna po drugiej. Zawsze się tak czuję po skończeniu produkcji, która przypadła mi do gustu. W ten weekend bawię się więc w grową ruletkę. Sprawdzam kilka tytułów i dopiero później skupię się na czymś na dłużej. Wszystkich zainteresowanych zapraszam do dalszej części tekstu.

Final Fantasy XIV: Endwalker - Growing Light (PS5). To czego nie zrobiliśmy wczoraj możemy zrobić dziś, wspólnie nad tym pracując

We wtorek wylądowała nowa aktualizacja Final Fantasy XIV. To pierwsza część tej mega-aktualizacji. Kolejna wyląduje w styczniu 2024 roku. Co tym razem czeka na graczy? Przede wszystkim możemy zobaczyć finał historii Zero. Nie ukrywam, że jako wielki fan Final Fantasy IV jestem wniebowzięty. Mój entuzjazm udzielił się chyba też i innym graczom, bo co prawda jeden z bossów szybko nas dwa razy wykończył, ale gdy ustaliliśmy z innymi wojownikami światłości czego musimy się wystrzegać, żeby nie zginąć, to poszło jak z płatka, tym bardziej, że autorzy odwalili taką akcję, że niemal popłakałem się z  radości. Wpadłem w taki trans, że nie pozwoliłem bossowi zrobić krzywdy naszej drużynie, raz po raz zasłaniając ją swoim paladynem, albo pomagając naszym healerom. Myślę, że wielu fanom Czwórki spodoba się ta historyjka pomiędzy kolejnymi wielkimi rozszerzeniami fabularnymi FFXIV.

Oczywiście to nie koniec nowych atrakcji, gdyż dokończenia doczekała się również historia zawarta w ostatnich Raidach Przymierzy, przeznaczona dla dwudziestu czterech graczy. Pierwsze co mnie zdziwiło to to, ze europejscy gracze FFXIV chyba nigdy nie śpią, bo udało mi się rozegrać z nimi partię gdzieś o czwartej nad ranem. Było warto, bo dzięki temu można naprawdę sporo dowiedzieć się o jednych z najważniejszych bohaterów, którzy zaszczycili swoją obecnością Źródło. Byłem przyjemnie zaskoczony zakończeniem tegoż wątku.

W nowym patchu dodano kolejne poziomy na naszej prywatnej wyspie do zdobycia, nowe lochy oraz trofea, które doprowadziły już do łez zwyczajnych zjadaczy finalowego chleba. Tak w zasadzie to, żeby zdobyć calaka w tym tytule to trzeba w niego grać najlepiej dziesięć lat bez przerwy i być mistrzem w niemal każdym aspekcie rozgrywki. Górnik, botanik czy rybak muszą teraz zdobyć niemal każdy przedmiot w grze, a żeby tego mało, to kolejne Głębokie Lochy czekają na solistów.

Życzę powodzenia każdemu, kto podejmie się tego karkołomnego wyczynu. 

Starfield (XSX) - Adam Jensen wśród gwiazd

Przez kilka ostatnich tygodni nie miałem czasu na to, żeby dotknąć chociażby na chwilę Starfielda, a co dopiero, żeby w niego pograć na poważnie. Zależało mi na tym, by do recenzji Fate/Samurai Remnant podejść w jak najbardziej profesjonalny sposób, co wiązało się m.in. z tym, iż muszę ukończyć ten tytuł przed oficjalną premierą. Temat jest już zamknięty, więc mogłem wreszcie wrócić do poszukiwań kolejnych artefaktów dla Loży.

Wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jednym z głównych bohaterów tej produkcji jest Adam Jensen, a raczej Elias Toufexis, bo tak nazywa się człowiek, który zrobił mi całego Deus Exa. Uwielbiam gościa, więc wątek wprowadzający Sama bardzo mi się spodobał, tym bardziej, że jego misja była związana z zakładnikami, którzy wpadli w ręce pospolitych rabusiów. W kosmicznego rpga eksploracyjnego Bethesdy gram jako osoba używająca perswazji do rozstrzygania różnych skomplikowanych sytuacji, dlatego cieszy mnie, że całą sprawę rozstrzygnąłem bez ofiar i wystrzału nawet jednego pocisku z broni.

Chwilę później znalazłem się w Neonie, gdzie również musiałem wykazać się talentami krasomówczymi i łapówkami, aby wyjść z trudnej sytuacji związanej z prostym z pozoru zakupem kolejnego artefaktu. 

Na razie skupiam się na wątku głównym, ale na pewno jeszcze wrócę do kilku odwiedzonych wcześniej miejscówek, w tym do neonowego miasta napędzanego piorunami. Bardzo przypomina mi ono klimaty Deus Exa właśnie z tymi wszystkimi migającymi reklamami. 

Fate Grand Order (And) - Komórkowy Fate z milionem Sług do wezwania

To musiało się tak skończyć. Gdy tylko odpadł kurz po przejściu przeze mnie Fate/Samurai Remnant, to wcale nie zabrałem się do zaliczania kolejnych jego zakończeń. Po tym, jak dowiedziałem się, że twórcy zamierzają wydać jeszcze trzy dodatki fabularne, w tym ostatni za rok, całkowicie odpuściłem sobie dalsze ogrywanie tego tytułu.

Z ciekawości chciałem sprawdzić Fate w wersji gacha, a więc Fate Grand Order na komórki, bo jest to tytuł darmowy (płacą zań tylko kasiaste wieloryby bez czasu na granie). Byłem ciekawy czy ten rpg turowy w ogóle ruszy na moim telefonie? Tnie, wywala do menu głównego, bardzo długo się wczytuje, a od czasu do czasu zdarza mu się działać bez zarzutów. Nie wiem czy jest to wina kiepskiej optymalizacji czy zbyt słabych bebechów w moim sprzęcie, ale nie działa to zbyt dobrze.

Nie zamierzam się tu rozpisywać nad głębią systemu rozwoju postaci FGO lub ilością różnego typu przedmiotów wymaganych do awansów Sług. Jak każda gacha jest to symulator jednorękiego bandyty, za pomocą którego losujemy kolejne Sługi i przedmioty powszechnego użytku. W przeciwieństwie jednak do gier takich jak Genshin Impact lub Honkai Star Rail twórcy nie zmuszają nas po kilku zadaniach głównych do wykonywania powtarzalnych dniówek w celu dalszego popchnięcia fabuły. Tej gry nie robili Chińczycy, więc niemal od razu możemy wciągnąć się w wir wydarzeń i zająć się wątkiem głównym, który podoba mi się od samego początku.

Jesteśmy tutaj jedynie postronnymi obserwatorami w superważnym ośrodku naukowym, który zajmuje się programem tworzenia Sług. Rzecz dzieje się w bardzo dalekiej przyszłości, gdzie takie technologie jak fuzje człowieka ze Sługami są na porządku dziennym, podobnie zresztą jak podróże w czasie. W wyniku wielkiego wybuchu w tym ośrodku przyszłości jesteśmy zmuszeni uciec zeń w przeszłość...do 2004 roku, do miasta Fuyuki, w którym rozgrywa się Fate/stay night, a więc pierwsza i zarazem najlepsza historia uniwersum Fate. 

Wiemy jedynie, że właśnie wtedy, podczas kolejnej Wojny o Świetego Graala, wydarzy się coś, co sprawi, że nawet ludzkość obdarzona w najnowsze nowinki technologiczne nie będzie w stanie spojrzeć w przyszłość dalej jak na sto lat. Naszym celem jest rozwikłanie tej zagadki, co jest oczywiście jedynie pretekstem do zabawy na dziesiątki, jeśli nie na setki, godzin z nowymi Sługami oraz z alternatywnymi wersjami tych starych.

Na razie jest zbyt wcześnie na to, by wypowiedzieć się szerzej na temat inwazyjnych metod wyciągania pieniędzy z kieszeni gracza podczas rozgrywki w FGO, bo staram się ich po prostu nie zauważać, a gdy ktoś wysyła mnie do sklepu w celu wydania prawdziwej kasy na pięciogwiazdkowych bohaterów, to szybko stamtąd wychodzę i dalej chłonę wydarzenia z gry.

Jeśli coś się zmieni w tej materii na gorsze, to po prostu skasuję ten tytuł z telefonu i o nim zapomnę. Na razie jednak nie mogę tego zrobić, bo w Grand Order występują też herosi, którym możemy spotkać w Samurai Remnant. Nie mogę się doczekać kiedy ich zobaczę.

Fate/stay night Realta Nua: Heaven's Feel (PC) - Dwadzieścia lat czekania na Sakurę jak jeden dzień

Tak się właśnie czuję ze świadomością, że ogrywam ścieżkę fabularną gry wideo, o której marzyłem przez wiele, wiele lat. Wszystko zaczęło się od momentu, kiedy w ręce wpadł mi kod recenzencki Fate/Samurai Remnant. Najpierw zapomniałem na dwa tygodnie, że świat istnieje. Później zapomniałem, że świat istnieje drugi raz, gdy wsiąkłem jak kamfora podczas ogrywania Fate/stay night: Unlimited Blade Works, a więc opowieści, która skupia się na Rin. Coś czuję, że teraz przepadnę trzeci raz, bo Heaven's Feel zapowiada się na najlepszą ścieżkę fabularną ze wszystkich trzech.

Na chwilę obecną ledwo ją ruszyłem. Chciałem jedynie zobaczyć filmik wprowadzający do ostatniej części tej przepastnej historii i wiem jedno: Będzie się działo. 

Bardzo podoba mi się to, że w poszczególnych historiach autor skupił się na przedstawieniu poszczególnych bohaterów, zupełnie ignorując wątki innych. Dopiero jednak po zobaczeniu wszystkich trzech czytelnik będzie miał pełny obraz Fate/stay night.

Jest to coś, co średnio się udało w pierwszej animowanej ekranizacji FSN, gdzie poszczególne wątki po prostu się mieszają, a historia i tak dotyczy tylko i wyłącznie Saber, zupełnie ignorując Rin i Sakurę. 

Teraz w końcu zobaczę jak to zawsze wyglądało.

Xenoblade Chronicles X (WiiU) - Xenoblade zapomniany przez wszystkich

Nintendo zapowiedziało w tym tygodniu, że w kwietniu 2024 roku zamknie wszystkie serwery gier z WiiU i 3DSa, dlatego też uznałem, że należy wrócić do porzuconego przeze mnie Xenoblade Chronicles X, gdyż owy jrpg posiada kilka funkcji sieciowych, z których nie będzie już można nigdy skorzystać. 

Trzeba kuć żelazo, póki jest gorące. Interakcje z innymi graczami, nawet jeśli są to jedynie interakcje na odległość, to coś co wyróżnia ten tytuł na tle innych tytułów przeznaczonych dla pojedynczego gracza. Narzekać na firmę hydraulika, która podjęła nie do końca dobrą decyzję, będę kiedy indziej. 

Kilka lat temu wbiłem w tym japońskim rpg sto godzin lekką ręką. Uwielbiam wszelkie rpgi w klimatach sf, więc ten też musiał mi się oczywiście spodobać. Problem w tym, że jak się chce grać w sto gier naraz, to rzadko którą z nich skończymy. A przecież ten ogromny świat doskonale nadaje się do eksploracji. Poznawanie go przy akompaniamencie muzyki Hiroyukiego Sawano, którego możecie znać dzięki Attack on Titan, Seven Deadly Sins lub Kill la Kill to doświadczenie jedyne w swoim rodzaju. Nie mam bladego pojęcia jak mogłem odłożyć tą produkcję na później?

Włączyłem ją na godzinę lub dwie, poszwendałem się trochę, dokończyłem misję fabularną rozpoczętą wieki temu i doznałem takiego szoku, że jedyny co mogę napisać to to, że dziesięć minut spędzone z Xenoblade Chronicles X sprawiło mi więcej frajdy niż cały Starfield. Dajcie mi w końcu polatać tym mechem. Błagam. 

Resident Evil Revelations (3DS) - Tryb Raid i wszystko jasne

Drugim tytułem, do którego chciałem wrócić ze względu na decyzję Nintendo jest Resident Evil Revelations na 3DSa. Troszkę się spóźniłem, bo w tą wersję już chyba nikt nie gra. Jeśli będę chciał sprawdzić tryb dla wielu graczy, to będę zmuszony sięgnąć po wersję na nowsze konsole.

Mogę za to sprawdzić tryb Raid, zdecydowanie najjaśniejszy punkt tej produkcji...którego nigdy wcześniej nie sprawdziłem. Myślałem, że kampania to jest to. Pomyliłem się i to bardzo. W tym trybie zdobywamy doświadczenie, co daje nam dostęp do przykładowo nowych strojów. Natomiast upgrade'y do broni, czy nowe pukawki zdobywamy rozgrywając misje. Im szybciej je przejdziemy, tym więcej kasy zostanie nam na zakupy przed kolejnymi misjami.

Myślę, że od czasu do czasu włączę sobie tą strzelankę, żeby zdobyć trochę doświadczenia,  wypróbować nową broń na przeciwnikach i może poprawić jakiś wynik z misji. Szybkie ukończenie misji daje dużo satysfakcji, podobnie jak jej ukończenie bez doznania żadnych obrażeń. Zdecydowanie łatwiej zdobywa się w ten sposób oceny S.

To tyle na dziś. Trzymajcie się ciepło. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty

W co graliście w 2023 roku?

O tym dlaczego warto mieć konsolę Xbox Series X