W co gracie w weekend? #486: Nobunaga's Ambition Awakening, Dynasty Warriors Origins, Honkai Star Rail, Monster Hunter Rise/Sunbreak, FFXIV, Nioh Remastered i Sakura Taisen

Witam wszystkich graczy. Zapraszam do kolejnego odcinka W co gracie w weekend?

Nobunaga's Ambition Awakening (PS5, 2025) - Samurajskie sojusze

Nobunagi na oczy nie widziałem od miesiąca. Nie oznacza to oczywiście, że zapomniałem o tym japońskim symulatorze historycznym. Szukałem wolnej chwili, aby przysiąść doń na dłużej i spróbować kolejny raz rozgryźć jego sekrety. 

Jestem od tego daleki. W dalszym ciągu jednak próbuję nowych zagrywek, które oferuje produkcja autorstwa Koei Tecmo.  

Udało mi się przede wszystkim zawrzeć pierwszy sojusz z sąsiednią prowincją. Wszystko po tym jak jeden z moich ataków na jeszcze inną prowincję zakończył się niepowodzeniem i straciłem pewną część swoich wojsk. 

Skoro nie mogę ich pokonać, to najpierw zdobędę sojuszników przed kolejną próbą. Nie wszystkie propozycje moich władców ziemskich są dobre, więc od teraz poważnie się zastanowię zanim bezmyślnie się na nie zgodzę, aby nie skończyło się to kolejnym fiaskiem militarnym lub politycznym. 

Jeśli wszystko dobrze pójdzie i zdobędę jeszcze większe zaufanie sojusznika, w dalszej kolejności spróbuję zawrzeć z nim jakieś małżeństwo polityczne, co mam nadzieję będzie podstawą długiej współpracy, na której skorzystają obie strony.

Taka to jest właśnie Nobunaga's Ambition. Wszystko dzieje się tutaj powoli. Nad wieloma sprawami trzeba się długo zastanawiać przed podjęciem jakichkolwiek decyzji. Gdy zaczyna brakować żołnierzy, to należy zadbać dla nich o jakieś jedzenie. Gdy zaczyna nam brakować złota w skarbcu, to należy tak rozbudowywać nasze włości, aby zwiększyć wpływy. 

Nie powinniśmy też zapominać o reformach, dzięki którym możemy nadawać nowe role naszym zamkom jak chociażby rola obronna czy zaopatrzeniowa. Dzięki nim możemy stawiać także nowe budynki a nasi daimyo i zarządcy stają się bardziej elastyczni, dzięki czemu mogą przykładowo zmieniać swoje miejsca pobytu.

To nie jest tytuł do opanowania w jeden weekend, więc pewnie spędzę z nim jeszcze niejedną końcówkę tygodnia.

Dynasty Warriors Origins (PS5, 2025) - Rozdział trzeci. Rozwidlenie głównej ścieżki fabularnej

Po wielkich trudach udało mi się dotrzeć do trzeciego rozdziału historii skupiającej się wokół najwybitniejszych oficerów wojskowych chińskiej epoki Trzech Królestw.

Drugi rozdział był niezwykle wciągający fabularnie, więc po prostu musiałem pokonać wszelkie przeciwności, żeby zobaczyć co wydarzy się dalej. W kilku misjach fabularnych miałem problem z utrzymaniem do końca kluczowych oficerów. koniecznością stało się powtarzanie aż do skutku większych ich części, a nawet żmudne levelowanie postaci, po tym jak zmierzyłem się z największą zmorą w całej grze i odniosłem sromotną porażkę. Nawet to jednak nie przynosiło pożądanych rezultatów. Okazało się bowiem, że muszę porzucić na polu walki adwersarza, którego po prostu nie da się pokonać i skupić się na pozostałych celach strategicznych, aby udało mi się doprowadzić tą misję do finału.

Teraz na spokojnie mogę się pobawić nowymi mechanikami, które autorzy dodają do Origins w drugim rozdziale tak jak chociażby wykonywanie prostych rozkazów wojakom, którzy tworzą oddział z głównym bohaterem. Uwielbiam nakazywać im ostrzeliwanie wroga salwą strzał z łuku lub szarżę dziesiątkującą oddziały przeciwników.

Nie ukrywam też, że świetnie się bawię podwójnymi pikami, które zdobywamy w ostatniej misji fabularnej drugiego rozdziału produkcji Omega Force. Bardzo fajne jest ciągłe walenie nimi o ziemię a gdy już trochę opanujemy władanie tym orężem, to zdobywamy możliwość wykonania szerokiego obustronnego wymachu każdej z nich, co skosi wszystkich po drodze a na końcu wytworzy jeszcze potężną trąbę powietrzną. 

Walka w Origins i animacje ataków to kawał solidnej roboty. Brawo Japończycy. Uwielbiam, gdy ogrywana przeze mnie gra wideo jest wymagająca i widowiskowa. Mogę biegać po tych lasach, polach, wioskach, zamkach i strażnicach w poszukiwaniu kolejnych wrogich oficerów bez końca.

Trzeci rozdział tego japońskiego h'n's to także kluczowy moment samej fabuły. To tu scenariusz rozwidla się w trzech kierunkach i od naszej decyzji zależy przyszłość starożytnych Chin. Wybieramy tu jedną z trzech najważniejszych dynastii i to punkt widzenia jednego z jej wodzów zadecyduje o przyszłości milionów Chińczyków, których trapiły w tamtych czasach susze, ustawiczny brak jedzenia i okrucieństwo tamtejszych przywódców, którzy bez przerwy toczyli między sobą wojny a jakiekolwiek sojusze pokojowe kończyły się szybciej niż się zaczynały.

Coś czuję, że nawet jeśli uda mi się kiedyś ukończyć mój pierwszy tytuł z serii Dynasty Warriors, to na jednym przejściu się nie skończy. Nie da się w taki sposób poznać całej historii zaoferowanej przez twórców i spotkać wszystkich sojuszników.

Honkai Star Rail (PC, 2023) - Kolaboracja z serią Fate

Kiedyś na łamach W co gracie w weekend? Pisałem o tym, że nie warto grać w tytuły chińskiego MiHoYo. Wspominałem wtedy m.in. że wszelkie spowalniające progres mechaniki gacha są nie dla mnie i lepiej w ogóle nie brać się za takie tytuły.

Szybko zmieniłem zdanie. Wystarczyło, że autorzy swojego kosmicznego jrpga turowego przypudrowanego zasadami działania podobnymi do działania jednorękich bandytów znanych z kasyn zapowiedzieli wydarzenie z postaciami z Fate/stay night i całkowicie zapomniałem o jakiejkolwiek krytyce.

W mig przypomniałem sobie Star Rail, zaktualizowałem go...i straciłem cały postęp w grze. Pogrzebałem trochę w internecie na ten temat i okazało się, że nie jestem jedynym graczem, którego to spotkało. Kilka godzin postępów w grze poszło się kochać, a jeśli czegoś bardzo nie lubię jako gracz, to bez wątpienia jest to utrata postępów w grze. Parę razy już mi się tak zdarzyło i każdy taki raz boli do dziś. 

Trochę z przekąsu postanowiłem napisać do działu obsługi klienta, pozbawiony nadziei na pozytywne rozwiązanie mojej sytuacji. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że udało im się odzyskać moje dane.

Aby odblokować event Fate trzeba zrobić pewne postępy w fabule. Przysiadłem więc na poważnie do tego tematu i nie ukrywam, że spodobało mi się to co zobaczyłem. Raczej już nie zdążę z dotarciem do punktu, który umożliwia mi poznanie wydarzeń, w których udział biorą Saber i Archer. Mówi się trudno. Postać tego ostatniego już udało mi się zdobyć, więc jakoś przeżyję.

Na razie ugrzęzłem na zimowej planecie z początkowej fazy tej chińskiej produkcji i uważam, że jest to jedna z najlepiej napisanych gaczcz tego studia. Raz nawet się wzruszyłem. Będę odpalał ten tytuł także po zakończeniu wspomnianej kolaboracji, bo z każdą kolejną kolejną godziną tytuł wciąga jak cholera, a najlepsze, że nic mnie nie kosztował.

Fajnie bawię się rozwijając swoich bohaterów. Wymaga to ogromnej ilości materiałów, ale przeszukuje każdy możliwy zakamarek zwiedzanych miejscówek, więc wszystko idzie jakoś powoli do przodu. 

Monster Hunter Rise/Sunbreak (PS5, 2023) - 23 korony do platyny

Nareszcie! Tysiąc dużych potworów z wersji podstawowej Monster Hunter Rise pokonanych. Od platyny dzieli mnie już tylko dwadzieścia trzy korony za pokonanie najmniejszych i największych z nich. Myślę, że niedługo powinienem się z tym uporać. Przez niedługo należy tu rozumieć pół roku albo rok. Na pewno nie zrobię tego w ten weekend. Mam jednak zamiar zrobić kilka kroków w tym kierunku. To już coś, a na pewno jest to więcej niż nic.

Rise dawkuję sobie z większymi lub mniejszymi przerwami od ponad roku. Inaczej bym nie mógł. Straciłbym resztki rozumu, gdybym grał bez przerwy w ten tytuł, polując na ciągle te same potwory. Wszystko robię tu powoli. Powoli wykonałem też wszystkie misje dla sojuszników. 

Do calaka w rpgu Capcomu brakuje mi już raptem dziewięciu ze stu trofeów. Na liczniku powoli dobija pięćset godzin. W dalszym ciągu bawię się przednio z produkcją polegającą na polowaniach na przerośnięte maszkary. 

Najlepiej lubię to robić z ogarniętymi graczami. Do tego została stworzona ta seria, która od dwudziestu lat bawi miliony graczy na całym świecie. 

Podczas gry w rozszerzenie do Rise zatytułowane Sunbreak nie zawsze jest kolorowo. Czasem potężny adwersarz potrafi wykończyć drużynę łowców żądnych przygód w kilka minut, ale wystarczy później zaliczyć inną misję, w której trzeba pokonać kilka potworów i uśmiech znów wraca na twarz.

Capcom może nie słynie z arcyciekawych fabularnie gier wideo. Za to miodność płynąca z samej rozgrywki w ich najlepszych produkcjach to istne Himalaje. Nawet przy dłuższych przerwach wystarczy przypomnieć sobie o co chodzi w danej grze i nawet nie wiesz kiedy mijają te wszystkie godziny spędzone na dobrej zabawie przy ich tytułach. 

Final Fantasy XIV (PS5, 2021) - Gra, która nie ma końca

Wreszcie zdobyłem trofeum za zdobycie trzystu osiemdziesięciu różnych przedmiotów botanikiem. Trwało to wieki. Wątpiłem już, że kiedykolwiek uda mi się doprowadzić do końca ten temat, ale się udało. Żeby tego dokonać musiałem w zasadzie zwiedzić ponownie niemal wszystkie miejscówki w Czternastce, nie mówiąc o czatowania na konkretne pory w świecie gry, bo część z botanicznych punktów wydobycia pojawia się tylko i wyłącznie o określonych porach dnia.

Co to oznacza? W zasadzie nic, bowiem FFXIV raz po raz dostaje jakieś mniejsze lub większe aktualizacje z nowymi walkami, lochami, wyzwaniami, miejscówkami, zadaniami pobocznymi, nowym ekwipunkiem i masą innych nowości i ciężko to wszystko ogarnąć. Mam znajomych, którzy mają wbite w tym MMORPGu Square Enix po kilkanaście tysięcy godzin i nawet oni nie wyrabiają.

Przez cały ten czas, który poświęciłem na zabawę w botanika nie miałem czasu na inne sprawy. Trzeba się jednak wziąć w garść. Już niedługo pojawi się zakończenie fabuły jednej z najważniejszych postaci z dodatku Dawntrail, więc Japończycy na pewno przygotują dla graczy sporo nowej zawartości.

Chcę zobaczyć przynajmniej jej część, no i jak zwykle trochę potankować, bo jak nie tankuję w FFXIV od czasu do czasu, to się czuję jakbym stracił rękę.

Nioh Remastered The Complete Edition (PS5, 2021) - 23 misje do podwójnego calaka

Za kilka miesięcy zadebiutuje trzeci Nioh. Żeby nie wypaść całkowicie z wprawy wróciłem po dłuższej przerwie do pierwszej części, w której wciąż walczę o podwójnego calaka. Zostały mi już w zasadzie tylko najtrudniejsze misje z końcówki gry oraz z dodatków. Te ostatnie są dla mnie za trudne z posiadanym przeze mnie ekwipunkiem, więc albo będę zmuszony zaliczać je w kooperacji, albo będę musiał przejść ponownie fabułę na poziomie trudności Droga Mędrca i zdobyć lepszy ekwipunek, żeby pożyć chociaż przez chwilę w ostatnich dwudziestu trzech misjach, których brakuje mi do calaka.

Niby tak blisko, a jednak tak daleko. 

W tym celu zaliczyłem nawet kilka misji w dojo, które można zaliczyć jedynie w pojedynkę. Niemal każda z nich była koszmarem, w którym ginąłem bez przerwy. Cieszę się, że przynajmniej ta kwestia jest już za mną. 

Teraz mogę się skupić na ostatnich zadaniach, bez oglądania się na wszystko. 

Nioh ma już swoje lata, ale uważam że jest to jedna z niewielu produkcji z gatunku soulslike o bardzo wysokim poziomie wykonania, którą można bez żenady postawić obok najlepszych tytułów Hidetaki Miyazakiego. Gier takiego typu jest dziś sporo, ale wiele z nich po prostu odstaje jakościowo od najwybitniejszych produkcji From Software. Nioh nie ma oczywiście tak dobrze zaprojektowanych lokacji, ale dynamika starć, płynność akcji, egzekucje wrogów czy sam system walki, w którym możemy odkrywać nowe rzeczy nawet po setkach godzin spędzonych z produkcją Team Ninja sprawia, że jest to wciąż jedna z najlepszych gier akcji, które pojawiły się na rynku gier na przestrzeni ostatniej  dekady. Pomimo licznych podobieństw do konkurencyjnych soulslike'ów i tak w dalszym ciągu uważam, że bliżej mu do Onimushy i Ninjy Gaiden niż do tytułów, z których słynie dziś From Software.

Sakura Taisen (Saturn, 1996) - Kwiecista Trupa Szturmowa kontra Ul Ciemności

Sakura Taisen to jedna z najlepszych gier wideo w historii Segi. Trzydzieści lat temu na próżno można szukać produkcji, która tak dobrze łączyła w sobie elementy powieści wizualnej, gry taktycznej i symulatora randkowego, która ma kilka zakończeń, masę animowanych filmików i kwestie mówione. 

Niewiele osób wie o tym, że zanim Atlus zaadoptował do serii Persona więzi społecznościowe, takie wybuchowe mieszanki były już od dawna na rynku elektronicznej rozrywki. Problem w tym, że niewielu graczy mogło się o tym przekonać, bo tytuł niebieskich nigdy oficjalnie nie opuścił Japonii, a fanowskie tłumaczenie do tego klasyka pojawiło się po ponad dwudziestu latach od jego oficjalnej premiery. 

Sakura Taisen trafiła na Zachód dopiero przy okazji piątej części.

Akcja pierwszej odsłony Sakury Taisen rozgrywa się w alternatywnej wersji lat dwudziestych ubiegłego wieku. Wcielamy się tu w członka Kwiecistej Trupy Szturmowej, która ma dwa cele: bawić publiczność na scenie teatru oraz pacyfikować siły Ula Ciemności, czyli armii demonów, która rozpanoszyła się w Tokio i chce skąpać cały świat w chaosie. 

W realizacji tych celów pomogą nam steampunkowe mechy, charakteryzujące się nadludzką siłą oraz rozwiązywanie problemów głównych heroin w tej historii, dzięki czemu pokonają one swoje słabości i staną na placu boju pełne odwagi. 

W tym tytule nie zdobywamy doświadczenia za walki, jednak jego niezwykle ważnym elementem jest utrzymywanie dobrych relacji z pozostałymi pilotkami. W ten sposób ich ataki podczas starć z siłami ciemności staną się silniejsze i o wiele ciężej będzie je pokonać.

Wybory, które podejmujemy w trakcie gry są ograniczone czasowo, więc są one zawsze obarczone ciężarem nieustannej presji. Na zastanowienie się nad tym, co powiedzieć lub zrobić w danej chwili mamy maksymalnie dwie lub trzy sekundy. Nie możemy więc sobie pozwolić na jakąkolwiek zwłokę, jeśli nie chcemy pozwolić na to, aby morale naszej załogi spadło jeszcze zanim staniemy do boju.

To tyle ode mnie. Dziękuję za uwagę. Do następnego razu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

NES, czyli jak przeżyć dwukrotnie własne dzieciństwo

W co gracie w weekend? #480: Mario Kart World, Jack Jeanne, Soul Hackers, Monster Hunter 3U, Radiant Historia, Trauma Center SO, F-Zero GX, Golden Sun, Pokemon Gold PL, Ogre Battle 64, Pokemon Red PL, Super Mario World i Final Fantasy PL

W co gracie w weekend? 478: Happiness! Sakura Celebration, DOOM The Dark Ages, Clair Obscur, Oblivion Remastered, Atelier Yumia, Dynasty Warriors Origins, Metaphor, Steins;Gate 0 PL, Monster Hunter Rise/Sunbreak, Full Metal Daemon Muramasa, Dies Irae i Kara no Shojo