W co gracie w weekend? #496: GoW Reloaded, Cyberpunk 2077 UE, Nobunaga's Ambition Awakening, Dynasty Warriors Origins, Kara no Shojo The Second Episode i Oblivion GOTY
Witam wszystkich graczy. Kolejny weekend, jeden z ostatnich w tym roku, powoli dobiega końca. Nie zapomnijcie więc odpalić ulubionych gier, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. U mnie, po skończeniu Atelier Resleriany, typowe w takim przypadku żonglowanie grami wideo w celu znalezienia tej jedynej. Po więcej zapraszam do dalszej części tekstu.
Gears of War Reloaded (XSX, 2025) - 7200 zabójstw do osiągnięcia Serio
Meksykańskie lagi, ciągłe rozłączenia, ucieczki graczy podczas meczów, które nie skończą się dobrze, słabi sojusznicy, pececiarze, z którymi nie da się rywalizować, czy czekanie kilka godzin na mecz, w którym strzały trafiają wrogów pojawiających się na ekranie tak jak trzeba to coś normalnego dla tej serii.
Do ostatniego osiągnięcia za 10000 pokonanych graczy sporo mi jeszcze brakuje i nie jestem pewien czy wytrzymam kilka kolejnych miesięcy z tą strzelaniną trzecio-osobową. Czasami męczę się przy tym tytule okropnie, zgrzytając zębami kiedy strzelam w przeciwnika dwa lub trzy razy a on dalej sobie biega po planszy jak gdyby nigdy nic.
Czasem myślę sobie, że w Gearsy gram już tylko z przyzwyczajenia oraz po to, żeby od czasu do czasu uciszyć kilku cwaniaków, którzy przechwalają się wygraną rundą w meczu, a w kolejnej rundzie nie mają już przewagi gospodarza meczu i kończy się ich cwaniakowanie.
Kiedy idzie w meczu, to idzie, a kiedy nie idzie, to nie idzie i nic z tym nie zrobimy. Nie lubię jednak, gdy ktoś dzieli skórę na niedźwiedziu. Poczekajmy do końca. Wtedy dopiero okaże się kto jest lepszy.
Cyberpunk 2077 Ultimate Edition (NS2, 2025) - Wstawaj samuraju, przenośny Cyberpunk czeka
Do tej pory Cyberpunk kojarzył mi się przede wszystkim z tragiczną premierą tej gry na platformach poprzedniej generacji. Nasza polska produkcja została wtedy usunięta na kilka miesięcy z PS Store. Gra szykowana na następcę Wiedźmina 3 i murowanego kandydata na kolejną grę generacji zawiodła niejednego fana studia CD Projekt RED.
Od tamtej chwili minęło sporo czasu. Cyberpunk 2077 doczekał się m.in. anime pt. Edgerunners oraz rozszerzenia Widmo Wolności. Wyszła też jego nowa wersja na konsole obecnej generacji. Wszystko to sprawiło, że gracze spojrzeli wreszcie przychylnym okiem na mocno krytykowaną wcześniej produkcję.
Cyberpunk 2077 doczekał się także wydania na najnowszy sprzęt Nintendo i jest to, jak do tej pory, jedyna wersja tej produkcji, której całość znajduje się na fizycznym nośniku. Nie byłoby to oczywiście możliwe bez odpowiedniej kompresji danych. Na najpotężniejszych konsolach obecnej nie ma po prostu jeszcze nośnika, który pomieściłby te niemal 170GB danych. Tytuł na Switchu 2 jest o połowę mniejszy.
Nie ma to dla mnie jednak żadnego znaczenia, gdyż możliwość poznawania historii V i zwiedzania Night City w trybie przenośnym jest czymś niesamowitym. Naprawdę trzeba było bardzo długo czekać, aż Deus Ex doczeka się prawdziwego konkurenta w klimatach cyberpunkowych. Chociaż uważam, że V bardzo daleko do charyzmy Adama Jensena i brak jakichkolwiek przerywników z jego udziałem mocno psuje imersję, tak wiele innych aspektów rozgrywki jak chociażby duża swoboda rozwoju postaci, te wszystkie neony w mieście oraz postacie drugoplanowe sprawiają, że chce się brnąć w ten świat. Takie akcje jak braindansy też robią swoje i miło jest patrzeć na to, że nasza rodzima produkcja oferuje w Cyberpunku coś więcej niż brud, smród, podłe korporacje i wszczepy, czyli wszystko to z czego słynie każde cyberpunkowe dzieło.
Nobunaga's Ambition: Awakening The Complete Edition (PS5, 2025) - Katastrofa w trzech aktach
Chciałem pochwalić się postępami, jakie poczyniłem z ostatnią odsłoną Nobunaga's Ambition. Nic z tego. Próba podboju Japonii w epoce samurajów skończyła się dla mojego klanu piękną katastrofą. Umizgi do sąsiadów, obdarowywanie ich skarbami, nadawanie im tytułów, nawiązywanie sojuszów i inne wysiłki polegające na pokojowym współistnieniu spełzły na niczym. Ogromna, pięciokrotnie większa, armia wypowiedziała mi wojnę po pięciu latach i sześciu miesiącach rządów mojego szogunatu i mój klan zniknął z kart historii.
Słabo mi poszło wcielenie się w rolę feudalnego japońskiego władcy. Z jednej strony to źle, bo przeżyłem na własne oczy klęskę rodu, o którego rozwój tak usilnie się starałem, a z drugiej to dobrze, bo mogę sprawdzić teraz inne scenariusze historyczne, no i przede wszystkim tym razem będę mógł korzystać z możliwości zawierania ślubów politycznych. Podczas pierwszej rozgrywki nie mogłem skorzystać z tej opcji, bo przez przypadek wyłączyłem kobiecych dowódców w opcjach. Taki stan rzeczy już więcej się nie powtórzy.
Nie wiem czy uda mi się przetrwać do końca scenariusza za drugim razem. Zobaczymy. Bez spróbowania na pewno nic się nie uda. Jedno jest pewne, nie ma co się nastawiać na pokój w Nobunaga's Ambition. Bez podbojów ciężko tu o największe laury dla naszych dowódców polowych.
Dynasty Warriors: Origins (PS5, 2025) - Sojusz z Cao Cao
W Dynasty Warriors Origins gram z mniejszymi lub większymi przerwami od kilku miesięcy. Mój cel pozostaje niezmienny: Chcę skończyć pierwszą grę z tej serii. Obecnie jestem w trzecim, bodajże najważniejszym akcie tego japońskiego rpga akcji, w którym wcielamy się w jednoosobową armię i walczymy z setkami a czasem nawet z tysiącami wrogów na jednym polu walki.
Dlaczego ten akt jest taki ważny? To w nim dokonujemy wyboru, który zaważy na losach starożytnych Chin, mieszkańców tego kraju, no i oczywiście na zakończeniu samej gry.
Postanowiłem sprzymierzyć się z Panem Cao Cao. Dlaczego akurat z nim? Czy to jego ambicje najbardziej przemawiają do mnie z wszystkich trzech potężnych chińskich generałów? Absolutnie nie. Mój wybór padł na niego, bo najszybciej można zdobyć jego względy i sympatię.
W ten tytuł gram przede wszystkim po to, by móc słuchać godzinami kapitalnej rockowej muzyki oraz po to, by próbować w walce nowo pozyskane typy broni oraz umiejętności.
Lubię też korzystać z pomocy moich wojaków, których liczbę stale powiększamy wraz z wykonywaniem kolejnych misji pobocznych. Oczywiście nie samą walką Strażnik Pokoju żyje, więc od czasu do czasu wypada lepiej poznać naszych sojuszników. Nigdy też nie rezygnuję z możliwości lepszego poznania historii głównego bohatera, w którego się wcielamy.
Kara no Shojo - The Second Episode (PC, 2015) - Skąpani we śniegu na jakimś zadupiu
Kara no Shojo to świetne połączenie kryminału, horroru i gry erotycznej. Wielowątkowa historia autorstwa Innocent Grey opowiada o detektywie na tropie seryjnego mordercy, który porywa i rozczłonkowuje na żywca swoje ofiary.
Drugi odcinek rozpoczyna się od próby samobójczej naszego protagonisty, a następnie przenosi się w przeszłość i koncentruje się na latach młodości matki jednej z głównych bohaterek z pierwszego odcinka.
Zabijanie jeszcze się tu nie zaczęło, ale to tylko kwestia czasu, wziąwszy pod uwagę to, że makabryczne sceny obok pięknej, nastrojowej i przygnębiającej muzyki to chleb powszedni tego cyklu.
Na razie jest zbyt wcześnie, żeby wypowiadać się o fabule KnS2, bo jestem na samym początku, ale już widać, że będzie to raczej zapychacz przed daniem głównym, a więc ostatnim odcinkiem, który ukazał się na Zachodzie na początku tego roku i chcę go chociaż zobaczyć przez chwilę zanim nadejdzie kolejny rok.
Krytykowałem system wyborów z pierwszego rozdziału i z tego co widzę, to autorzy kompletnie ignorują to co się wydarzyło na pobocznych ścieżkach fabularnych pierwowzoru, skupiając się jedynie na tej, którą uznali za tą główną. No nic to. Będzie trzeba zacisnąć zęby i jakoś to przeżyć. Nowi główni bohaterowie są tu i tak tylko w jednym celu.
The Elder Scrolls IV: Oblivion GOTY (PC, 2006) - Na tropie kultystów Mehrunesa Dagona
Komentarze
Prześlij komentarz