W co gracie w weekend? #40
[Blog opublikowany na ppe.pl 14 marca 2014r.]
Witajcie. Stęskniłem się za Wami. W ten weekend wracam do swojej ulubionej konsoli, czyli PS2. Dawno na niej nie grałem a okazja jest ku temu wyśmienita, o czym poniżej.
Tenchu: Wrath of Heaven (PS2).
Młoda kunoichi o imieniu Ayame została wysłana przez Pana Gohdę
w celu uratowania porwanych dziewcząt. Są one rzekomo przetrzymywane w
bambusowym lesie. Miejsce to pokryte jest śniegiem, który ciągle tutaj
prószy. To las pełen ukrytych przejść, przez które ledwo można się
przecisnąć, czujnych psów, zdradzieckich przepaści i pałętających się
wszędzie strażników. Owszem, Ayame mogłaby pomodlić się przy świątyni,
wykąpać się w znajdującym się w okolicy gorącym źródle, czy pobawić się z
córką swojego władcy przy bałwanie, ale nie takie są jej priorytety.
Nie może zawieść. Nie może zostać zauważona. Otaczający ją chłód to
żadna przeszkoda. Ona wie, że drogą do perfekcji jest cierpliwość i
jeszcze raz cierpliwość.
Kilka lat nie widziałem na oczy tej gry. Zapomniałem już o tak wielu rzeczach, że to szok. Nie mogę się doczekać zdobycia we wszystkich planszach najwyższych ocen, odkrycia trzeciej postaci, ukrytego poziomu, rozgrywającego się w teraźniejszości, walki z Onikage, no i tej pięknej muzyki japońskiej, która budowała znakomity klimat serii Tenchu.
Nie ma to jak zauważyć po kilku latach, że w T:WoH da się zmienić głosy
na japońskie. Tak czy siak, gra przez to dużo zyskuje. Cisi zabójcy
mają nowe umiejętności, a sterowanie w trzeciej odsłonie serii nie jest
już tak toporne jak wcześniej, no i Rikimaru nie pisze już blogów na ppe, tylko robi to, w czym jest najlepszy.
Nigdy więcej nie sprzedam tej gry.
Grand Theft Auto: Vice City (PS2).
Po zawodzie, jaki sprawiło mi GTAIV po znakomitym San Andreas, postanowiłem ograć kolejne GTA, żeby czwórka zmalała jeszcze bardziej w moich oczach. Padło oczywiście na Vice City. Coś musi być w tym tytule, że taki nintendowski maniak jak kubbu umieścił go na liście swoich ulubionych gier wyżej od wszystkich produkcji Nintendo. Cóż to takiego mogło być? To klimat lat osiemdziesiątych.Ta muzyka!!!
Wczoraj włączyłem VC i przez pięć godzin jeździłem bez celu. Fabuła,
rampage'e, znajdźki i skoki kaskaderskie? A olać to wszystko! Oj, ciężko
mi było się oderwać. Chciałem nawet dać swoje ulubione kawałki z tej
gry na bloga, ale ktoś mnie uprzedził, więc nie ma mowy, żebym powtarzał
to, co niedawno było w centrum zainteresowania tutejszej społeczności.
Dodam coś najwcześniej za tydzień lub możemy pobawić w pewną grę. Jeśli
mojego bloga czytają ludzie przepadający za muzyką z tamtego okresu, to
niech wymienią swojego ulubionego artystę lub artystkę i jego/ jej
utwór, później może zrobić tak kolejna osoba, i tak w kółko. Ciekawi
mnie, ile byśmy wymienili takich utworów. Do niczego nikogo nie zmuszam.
Zacznę pierwszy. Może nie będę ostatni.
Przez ostatnie parę miesięcy szukałem jednej piosenki. Kompletnie nie pamiętałem wykonawcy i tytułu tego przeboju. Pamiętałem tylko melodię, to jedna z takich melodii, które towarzyszyły mi od małego. Strasznie żałuję, że Savage ze swoim Only You nie załapało się do GTA:VC, bo na pewno na to zasłużyło. Jestem pewien, że ktoś to pamięta.
To tyle, jeśli chodzi o moją propozycję. Teraz mój blog zapamięta za mnie ten klasyk.
Wracając do tematu, to GTA VC powstało tylko dlatego, że pracownicy Rockstar North uwielbiali serial Miami Vice, w którym brylowali dwaj główni bohaterowie. Sam go uwielbiałem. Jeśli chodzi o mechanikę tej piaskownicy, to trzeba oczywiście zbierać gwiazdki, aby policja przestała ścigać głównego bohatera, zdrowie samo się nie regeneruje, warto też znaleźć kamizelkę kuloodporną redukującą obrażenia. Po każdym złapaniu nas przez policje tracimy wszystkie bronie, co bardzo boli.
Dopóki nie nasłucham się muzyki, to nie myślę nawet nad odzyskaniem kasy, którą stracił protagonista. Chce się nacieszyć trochę jedną z najlepszych części tej bardzo dochodowej serii. Żadnych trofeów, żadnego niepotrzebnego multipleyera, żadnych dlc, tylko ja i miód lejący się strumieniami z ekranu.
Mam pytanie (zawsze chciałem o to kogoś zapytać): Macie jakieś kody do GTA?
Witajcie. Stęskniłem się za Wami. W ten weekend wracam do swojej ulubionej konsoli, czyli PS2. Dawno na niej nie grałem a okazja jest ku temu wyśmienita, o czym poniżej.
Tenchu: Wrath of Heaven (PS2).
Kilka lat nie widziałem na oczy tej gry. Zapomniałem już o tak wielu rzeczach, że to szok. Nie mogę się doczekać zdobycia we wszystkich planszach najwyższych ocen, odkrycia trzeciej postaci, ukrytego poziomu, rozgrywającego się w teraźniejszości, walki z Onikage, no i tej pięknej muzyki japońskiej, która budowała znakomity klimat serii Tenchu.
Nigdy więcej nie sprzedam tej gry.
Grand Theft Auto: Vice City (PS2).
Przez ostatnie parę miesięcy szukałem jednej piosenki. Kompletnie nie pamiętałem wykonawcy i tytułu tego przeboju. Pamiętałem tylko melodię, to jedna z takich melodii, które towarzyszyły mi od małego. Strasznie żałuję, że Savage ze swoim Only You nie załapało się do GTA:VC, bo na pewno na to zasłużyło. Jestem pewien, że ktoś to pamięta.
To tyle, jeśli chodzi o moją propozycję. Teraz mój blog zapamięta za mnie ten klasyk.
Wracając do tematu, to GTA VC powstało tylko dlatego, że pracownicy Rockstar North uwielbiali serial Miami Vice, w którym brylowali dwaj główni bohaterowie. Sam go uwielbiałem. Jeśli chodzi o mechanikę tej piaskownicy, to trzeba oczywiście zbierać gwiazdki, aby policja przestała ścigać głównego bohatera, zdrowie samo się nie regeneruje, warto też znaleźć kamizelkę kuloodporną redukującą obrażenia. Po każdym złapaniu nas przez policje tracimy wszystkie bronie, co bardzo boli.
Dopóki nie nasłucham się muzyki, to nie myślę nawet nad odzyskaniem kasy, którą stracił protagonista. Chce się nacieszyć trochę jedną z najlepszych części tej bardzo dochodowej serii. Żadnych trofeów, żadnego niepotrzebnego multipleyera, żadnych dlc, tylko ja i miód lejący się strumieniami z ekranu.
Mam pytanie (zawsze chciałem o to kogoś zapytać): Macie jakieś kody do GTA?
Komentarze
Prześlij komentarz