W co gracie w weekend? #47
Jestem geniuszem. W końcu odkryłem jak uzyskać kolor w klasykach z PSone, które są w NTSC, na moim telewizorze crt. Służy do tego kabel rgb. Legend of Mana, Suikoden, Resident Evil 3, czy Spyro 3 jeszcze nigdy nie wyglądały tak pięknie. Grać będę oczywiście w co innego. Odpowiedź na to w co zainteresowani znajdą poniżej.
Borderlands 2 (PS3).
29. poziom.
Jeszcze tylko dwa poziomy dla zabójcy Zero, mistrza walki z zaskoczenia, i zdobędę swoją pierwszą platynę w tym roku. Z góry chciałbym podziękować Daaku za jego pomoc w tym przedsięwzięciu.
W celu zdobycia platyny muszę zdobyć trofeum za przebywanie w trybie Oszustwa przez dziesięć sekund. Oszustwo powoduje pojawienie się hologramu Zero, który odwraca uwagę wrogów, a on w tym czasie pozostaje niewidoczny i może ich atakować ciosami w plecy. Im dłużej pozostaje w tym trybie, tym mocniejsze będą jego ciosy mieczem, czy strzały z broni palnej. Sam dostęp do tej umiejętności jednak nie wystarczy do osiągnięcia mojego celu. Da się to zrobić tylko poprzez rozwijanie jego drzewka umiejętności o nazwie Rozlew Krwi. Trzeba dojść na jego koniec i nauczyć go zdolności Wielu Musi Polec, która po zabiciu wroga za pomocą miecza, wygeneruje kolejne hologramy zmylające wrogów, da mu na nowo niewidzialność i przedłuży czas działania Oszustwa. Wymagany jest do tego minimum trzydziesty pierwszy poziom. Warto odpowiednio się do tego przygotować, rezerwując sobie z tej okazji artefakt zwiększający poziom obrażeń zadawanych bronią do walki wręcz oraz jakiś mod klasowy o podobnych właściwościach.
Warto grać z innymi ludźmi w Borderlands 2. Nie ma to jak pójść postacią z dwudziestym szóstym poziomem na ostatniego bossa w grze (poziom trzydziesty drugi) i obić mu jego parszywą gębę. Dużo straciliśmy na to pieniędzy, śmierć w B2 swoje kosztuje, ale warto było. Jak każdy napotkany przeciwnik ma czaszkę i zostawia po 400pd, a badass constructor nawet 8000pd, to w grze są przynajmniej jakieś emocje. Na szczęście znajomy miał chyba ekwipunek z dodatków, bo był w stanie ożywić mnie bez podchodzenia do mnie.
Demon's Souls (PS3).
550 godzin gry, 331. poziom, jedenaste przejście.
Mój cel w DS na ten weekend jest dosyć skromny. Wbić jeden poziom duszy. Nic więcej. W tym momencie mam 331. poziom duszy a samej gry używam do sprawdzenia poprawności działania lasera w superslimce.
Crash Team Racing (PSone).
Gra ukończona w 81%.
Do niedawna stawiałem znak równości między Mario Kart 64 i CTR. Dziś, po spędzeniu sporej ilości czasu z trybem Przygody dla jednego gracza, którego nie ma w MK64 uważam CTR za lepszy, powiem więcej, uważam go za najlepszego Crasha, zaraz obok Crasha 3. Choć gra cierpi na syndrom nie tego power upa co trzeba, to ma historię, w której kosmita Nitros Oxide rzuca wyzwanie całej Ziemi. Wyścigi mają wyłonić najszybszego przedstawiciela planety. Wybraniec zmierzy się z nim w wyścigu, którego stawką jest los wszystkich mieszkańców Ziemi. Nawet bossowie z poprzednich części Crasha podejmują rękawicę.
CTR jest podzielony na cztery ogromne rejony: słoneczną plażę, ruiny, teren pokryty śniegiem i skuty lodem oraz cytadelę. W każdym z nich jest po cztery plansze, w których możemy się ścigać oraz jedna dodatkowa, gdzie zbieramy kryształy na czas. Nagrodą za zwycięstwa w wyścigach są trofea, niezbędne do odblokowania kolejnych torów. Po ukończeniu czterech wyścigów na pierwszym miejscu w jednym z czterech rejonów, stajemy do starcia z bossem. Są to najbardziej złośliwi przeciwnicy. Najlepszą taktyką na nich jest złapanie rakiet, trzymanie się za nimi do końca ostatniego okrążenia i odpalenie tych rakiet. W taki sposób nie zdążą się pozbierać ze wstrząsu po uderzeniu, a my bezpiecznie miniemy linię mety na prowadzeniu. Za pokonanie bossa otrzymujemy klucz, umożliwiający nam dostanie się do kolejnego z czterech wielkich rejonów.
Możemy też wziąć udział w Wyzwaniu CTR i Wyzwaniu, którego celem jest zdobycie reliktu.
Pierwsze z nich polega na zebraniu trzech liter C,T i R, ukrytych na danym poziomie i wygranie wyścigu. Niektóre z nich są perfidnie pochowane i byłem w niezłym szoku, ze do zebrania jednej litery potrzebna była maska Aku Aku, dzięki której rozsunęła się zamknięta ściana, po czym otworzył się skrót. Za ukończenie tego typu wyzwania otrzymujemy żeton CTR. Zdobycie ich odpowiedniej ilości da nam dostęp do plansz dodatkowych w Dolinie Klejnotów.
Drugie z wymienionych wyzwań polega na przejechaniu trasy poniżej określonego czasu. Pomogą nam w tym skrzynki zatrzymujące jego upływ na sekundę, dwie lub trzy, które są rozsiane wzdłuż danego toru.
Na wielką uwagę zasługuje zróżnicowanie torów. Są w miarę płaskie tory wyścigowe, jest trasa w ruinach, czy na pustyni, gdzie pozdrawiają nas wszędobylskie kaktusy, plansze śnieżne, gdzie przeszkadzają nam foki a wpadnięcie w poślizg na lodzie ma zazwyczaj opłakane skutki, jest laboratorium z gigantyczną wyskocznią, z której poszybujemy niczym ptak. Są także tory pagórkowate, pełne błota, do którego lepiej nie wjeżdżać. Są również plansze dodatkowe, stanowiące prawdziwe wyzwanie dla najlepszych graczy w CTR.
Power upy też zostały dobrze pomyślane. Przyśpieszenie, spowolnienie czasu, chmura zmieniająca power up przeciwnikowi, skrzynki tnt, wybuchające po krótkim czasie, skrzynki nitro, których lepiej unikać, wiązka energetyczna, kosząca wszystko z trasy, rakiety samonaprowadzające, butelki z kwasem, bomby, kuliste osłony, którymi możemy strzelać we wrogów, czy maska Aku Aku, dająca całkowitą niewrażliwość, pełniąca funkcję taranu na rywali oraz dająca lekkie przyśpieszenie. Jest w czym wybierać. Szkoda tylko, że ich losowe pojawianie się doprowadza czasem do złości. Dostawanie bomb zamiast przyśpieszenia, gdy musimy odrabiać straty strasznie irytuje.
Oprócz trybu Przygody, w CTR znajdziemy także: czasówki, gdzie powalczymy o najlepszy czas na torze, tryb versus, gdzie zmierzymy sie z innymi graczami oraz tryb zręcznościowy. Tutaj możemy wziąć udział w pojedynczym wyścigu lub w jednym z czterech pucharów (po cztery wyścigi każdy) na jednym z trzech dostępnych poziomów trudności. Do pucharu przystępujemy samemu lub z innym graczem, i dopiero wtedy CTR lśni w całej okazałości. Zemszczenie się na kimś, od kogo zbieramy cięgi w MK64, czy wygranie pucharu po strzeleniu rakietą w drugiego gracza na ostatniej prostej przed metą trzeciego okrążenia czwartego wyścigu to chwile, na które czeka się przez całe życie.
Pokemon FireRed Version (GBA).
8 godzin gry, jedna odznaka, 19 wpisów w Pokedexie.
Zlałem już Brocka, który wcale nie wygląda tak jak w anime. Używa on ziemnych Pokemonów. Największym jednak szokiem, oprócz jego zmyślonego imienia względem japońskiego oryginału, jest fakt, że on nie jest nawet czarny. A tak chciałem go przygarnąć do swojej ekipy. Myślałem, że jestem już tak dobrym trenerem, że będzie za mną chodził mój własny murzyn.
Z Misty miało mi pójść równie gładko. Dostałem jednak od niej takie bęcki, że musiałem się wycofać w celu lepszego rozwinięcia swojej drużyny Pokemonów. Szkoda, że nie mam żadnego Pokemona elektrycznego lub leśnego. Nieważne, jak teraz porozwijam swoją drużynę, to później nie będę musiał tego robić.
Dowiedziałem się też drugiego znaczenia odznak, zdobywanych za pokonywanie najlepszych trenerów. Każda z nich pełni jakieś funkcje. Jedna zwiększa siłę ataku wszystkich posiadanych przeze mnie stworów o 5%, inne sprawiają, że każdy Pokemon do trzydziestego, czy pięćdziesiątego poziomu będzie się mnie słuchać.
Powoli też pojawiają się nowe sposoby poszerzania grona moich podopiecznych. Ktoś chce sprzedać jednego stworka za 500 yenów, ktoś inny podaruje mi swojego, gdy dostarczę mu tego, którego on sam poszukuje. Uwielbiam takie zagrywki. Można przynajmniej odpocząć od ciągłego osłabiania Pokemonów w walce i łapania ich do pokepiłek.
To tyle ode mnie. Pozdrawiam i życzę wszystkim udanego weekendu.
Borderlands 2 (PS3).
29. poziom.
W celu zdobycia platyny muszę zdobyć trofeum za przebywanie w trybie Oszustwa przez dziesięć sekund. Oszustwo powoduje pojawienie się hologramu Zero, który odwraca uwagę wrogów, a on w tym czasie pozostaje niewidoczny i może ich atakować ciosami w plecy. Im dłużej pozostaje w tym trybie, tym mocniejsze będą jego ciosy mieczem, czy strzały z broni palnej. Sam dostęp do tej umiejętności jednak nie wystarczy do osiągnięcia mojego celu. Da się to zrobić tylko poprzez rozwijanie jego drzewka umiejętności o nazwie Rozlew Krwi. Trzeba dojść na jego koniec i nauczyć go zdolności Wielu Musi Polec, która po zabiciu wroga za pomocą miecza, wygeneruje kolejne hologramy zmylające wrogów, da mu na nowo niewidzialność i przedłuży czas działania Oszustwa. Wymagany jest do tego minimum trzydziesty pierwszy poziom. Warto odpowiednio się do tego przygotować, rezerwując sobie z tej okazji artefakt zwiększający poziom obrażeń zadawanych bronią do walki wręcz oraz jakiś mod klasowy o podobnych właściwościach.
Warto grać z innymi ludźmi w Borderlands 2. Nie ma to jak pójść postacią z dwudziestym szóstym poziomem na ostatniego bossa w grze (poziom trzydziesty drugi) i obić mu jego parszywą gębę. Dużo straciliśmy na to pieniędzy, śmierć w B2 swoje kosztuje, ale warto było. Jak każdy napotkany przeciwnik ma czaszkę i zostawia po 400pd, a badass constructor nawet 8000pd, to w grze są przynajmniej jakieś emocje. Na szczęście znajomy miał chyba ekwipunek z dodatków, bo był w stanie ożywić mnie bez podchodzenia do mnie.
Demon's Souls (PS3).
550 godzin gry, 331. poziom, jedenaste przejście.
Nexus, bezpieczna przystań dla boletariańskich łowców demonów.
Mój cel w DS na ten weekend jest dosyć skromny. Wbić jeden poziom duszy. Nic więcej. W tym momencie mam 331. poziom duszy a samej gry używam do sprawdzenia poprawności działania lasera w superslimce.
Crash Team Racing (PSone).
Gra ukończona w 81%.
Crash nie zawsze zajmuje się kartami.
Do niedawna stawiałem znak równości między Mario Kart 64 i CTR. Dziś, po spędzeniu sporej ilości czasu z trybem Przygody dla jednego gracza, którego nie ma w MK64 uważam CTR za lepszy, powiem więcej, uważam go za najlepszego Crasha, zaraz obok Crasha 3. Choć gra cierpi na syndrom nie tego power upa co trzeba, to ma historię, w której kosmita Nitros Oxide rzuca wyzwanie całej Ziemi. Wyścigi mają wyłonić najszybszego przedstawiciela planety. Wybraniec zmierzy się z nim w wyścigu, którego stawką jest los wszystkich mieszkańców Ziemi. Nawet bossowie z poprzednich części Crasha podejmują rękawicę.
CTR jest podzielony na cztery ogromne rejony: słoneczną plażę, ruiny, teren pokryty śniegiem i skuty lodem oraz cytadelę. W każdym z nich jest po cztery plansze, w których możemy się ścigać oraz jedna dodatkowa, gdzie zbieramy kryształy na czas. Nagrodą za zwycięstwa w wyścigach są trofea, niezbędne do odblokowania kolejnych torów. Po ukończeniu czterech wyścigów na pierwszym miejscu w jednym z czterech rejonów, stajemy do starcia z bossem. Są to najbardziej złośliwi przeciwnicy. Najlepszą taktyką na nich jest złapanie rakiet, trzymanie się za nimi do końca ostatniego okrążenia i odpalenie tych rakiet. W taki sposób nie zdążą się pozbierać ze wstrząsu po uderzeniu, a my bezpiecznie miniemy linię mety na prowadzeniu. Za pokonanie bossa otrzymujemy klucz, umożliwiający nam dostanie się do kolejnego z czterech wielkich rejonów.
Możemy też wziąć udział w Wyzwaniu CTR i Wyzwaniu, którego celem jest zdobycie reliktu.
Pierwsze z nich polega na zebraniu trzech liter C,T i R, ukrytych na danym poziomie i wygranie wyścigu. Niektóre z nich są perfidnie pochowane i byłem w niezłym szoku, ze do zebrania jednej litery potrzebna była maska Aku Aku, dzięki której rozsunęła się zamknięta ściana, po czym otworzył się skrót. Za ukończenie tego typu wyzwania otrzymujemy żeton CTR. Zdobycie ich odpowiedniej ilości da nam dostęp do plansz dodatkowych w Dolinie Klejnotów.
Drugie z wymienionych wyzwań polega na przejechaniu trasy poniżej określonego czasu. Pomogą nam w tym skrzynki zatrzymujące jego upływ na sekundę, dwie lub trzy, które są rozsiane wzdłuż danego toru.
Na wielką uwagę zasługuje zróżnicowanie torów. Są w miarę płaskie tory wyścigowe, jest trasa w ruinach, czy na pustyni, gdzie pozdrawiają nas wszędobylskie kaktusy, plansze śnieżne, gdzie przeszkadzają nam foki a wpadnięcie w poślizg na lodzie ma zazwyczaj opłakane skutki, jest laboratorium z gigantyczną wyskocznią, z której poszybujemy niczym ptak. Są także tory pagórkowate, pełne błota, do którego lepiej nie wjeżdżać. Są również plansze dodatkowe, stanowiące prawdziwe wyzwanie dla najlepszych graczy w CTR.
Power upy też zostały dobrze pomyślane. Przyśpieszenie, spowolnienie czasu, chmura zmieniająca power up przeciwnikowi, skrzynki tnt, wybuchające po krótkim czasie, skrzynki nitro, których lepiej unikać, wiązka energetyczna, kosząca wszystko z trasy, rakiety samonaprowadzające, butelki z kwasem, bomby, kuliste osłony, którymi możemy strzelać we wrogów, czy maska Aku Aku, dająca całkowitą niewrażliwość, pełniąca funkcję taranu na rywali oraz dająca lekkie przyśpieszenie. Jest w czym wybierać. Szkoda tylko, że ich losowe pojawianie się doprowadza czasem do złości. Dostawanie bomb zamiast przyśpieszenia, gdy musimy odrabiać straty strasznie irytuje.
Oprócz trybu Przygody, w CTR znajdziemy także: czasówki, gdzie powalczymy o najlepszy czas na torze, tryb versus, gdzie zmierzymy sie z innymi graczami oraz tryb zręcznościowy. Tutaj możemy wziąć udział w pojedynczym wyścigu lub w jednym z czterech pucharów (po cztery wyścigi każdy) na jednym z trzech dostępnych poziomów trudności. Do pucharu przystępujemy samemu lub z innym graczem, i dopiero wtedy CTR lśni w całej okazałości. Zemszczenie się na kimś, od kogo zbieramy cięgi w MK64, czy wygranie pucharu po strzeleniu rakietą w drugiego gracza na ostatniej prostej przed metą trzeciego okrążenia czwartego wyścigu to chwile, na które czeka się przez całe życie.
Pokemon FireRed Version (GBA).
8 godzin gry, jedna odznaka, 19 wpisów w Pokedexie.
Błękitne Miasto. Miejsce wodnych tortur wykonywanych na moich Pokemonach.
Zlałem już Brocka, który wcale nie wygląda tak jak w anime. Używa on ziemnych Pokemonów. Największym jednak szokiem, oprócz jego zmyślonego imienia względem japońskiego oryginału, jest fakt, że on nie jest nawet czarny. A tak chciałem go przygarnąć do swojej ekipy. Myślałem, że jestem już tak dobrym trenerem, że będzie za mną chodził mój własny murzyn.
Z Misty miało mi pójść równie gładko. Dostałem jednak od niej takie bęcki, że musiałem się wycofać w celu lepszego rozwinięcia swojej drużyny Pokemonów. Szkoda, że nie mam żadnego Pokemona elektrycznego lub leśnego. Nieważne, jak teraz porozwijam swoją drużynę, to później nie będę musiał tego robić.
Dowiedziałem się też drugiego znaczenia odznak, zdobywanych za pokonywanie najlepszych trenerów. Każda z nich pełni jakieś funkcje. Jedna zwiększa siłę ataku wszystkich posiadanych przeze mnie stworów o 5%, inne sprawiają, że każdy Pokemon do trzydziestego, czy pięćdziesiątego poziomu będzie się mnie słuchać.
Powoli też pojawiają się nowe sposoby poszerzania grona moich podopiecznych. Ktoś chce sprzedać jednego stworka za 500 yenów, ktoś inny podaruje mi swojego, gdy dostarczę mu tego, którego on sam poszukuje. Uwielbiam takie zagrywki. Można przynajmniej odpocząć od ciągłego osłabiania Pokemonów w walce i łapania ich do pokepiłek.
To tyle ode mnie. Pozdrawiam i życzę wszystkim udanego weekendu.
Komentarze
Prześlij komentarz