W co gracie w weekend? #48

Sony, Sega, Nintendo i Microsoft. Żeby wiedzieć cokolwiek o grach warto sprawdzić sprzęty tych firm. Granie na konsolach to naprawdę świetna sprawa, ale to dla mnie wciąż za mało. Ulubione serie ulubionym seriami, ale ja nie chcę umrzeć jako konsolowy ignorant.

 Jest jeszcze coś, o czym zawsze marzyłem. Nie, nie jest to wcale wydanie 8000zł na Tytana, żeby zagrać w multiplatformy w FullHD i ze stabilną ilością klatek na sekundę. To dziecinada dla frustratów, którzy muszą połechtać swoje ego.
  Ja mam prostsze marzenia. Chciałem poznać kiedyś legendarne gry pecetowe. Nie miałem jednak kompa. Kiedyś starczało mi samo PS2 i znikałem na setki godzin w jrpgach. Jestem jednak typem człowieka, który jest wiecznie niezadowolony z tego co ma i zawsze chce więcej. Kompa dostałem od siorki i szwagra, ale praktycznie do niczego się nie nadawał. Nawet Doom chodził na nim tylko w paru klatkach i był niegrywalny. Myślałem, że jest zepsuty, nadaje się jedynie do przeglądania internetu i pisania blogów od czasu do czasu. Myliłem się, bardzo się myliłem. Okazało się, że wystarczy wymienić jeden procesor na drugi (Duron na Semprona 2400+), zmienić kartę graficzna na minimalnie mocniejszą, a 1GB ramu zajmie się resztą.
  W ten sposób, po prawie dekadzie, po przejściu trylogii Mass Effect, po ukończeniu Dragon Age, po zwiedzeniu Jadeitowego Imperium i po totalnej miazdze fabularnej w Knights of the Old Republic, zagrałem w końcu w grę, o której zawsze marzyłem, czyli w Baldur's Gate. Jest to rpg oparty na systemie papierowej gry fabularnej o nazwie Dungeons & Dragons. BG dał sławę BioWare'owi i umożliwił powstanie wszystkich marek, które mam już za sobą.
  Gry takie jak BG przyczyniły się jeszcze do jednego. Otóż wyobraźcie sobie, że taki CD Projekt zarobił sporo kasy na wydawaniu gier komputerowych. Ktoś w tej firmie pomyślał wreszcie, że oni też powinni zrobić jakąś grę, no i tak powstał Wiedźmin. A że gra od CD Projekt RED trzymała poziom i dobrze się sprzedała, to powstała dwójka, trojka się zbliża, a potem przyjdzie czas na Cyberpunk 2077.
  Jedna z gier może mieć większy wpływ na branżę niż się może innym wydawać.

*SPOILERY*
  Czym w ogóle jest Baldur's Gate? To rpg komputerowy, w którym wybieramy sobie płeć postaci, rasę (np. człowiek, niziołek, elf, krasnolud), jej charakter (dobry, neutralny, zły), jedną z dostępnych klas (złodziej, mag, wojownik) i ruszamy w przygodę.
  Jesteśmy przybranym dzieckiem Goriona, który opiekował się nami przez cale życie. Mieszkamy w Candlekeep.
Sielanka nie trwa zbyt długo, gdyż nasz opiekun otrzymuje list, który skłania go do opuszczenia tego miejsca. Niestety, ale prosty z pozoru plan kończy się tragedią, po której zostajemy sierotą. Tak mniej więcej wygląda prolog BG, w którym nauczymy się kilku przydatnych elementów rozgrywki jak to, że w razie zaatakowania naszej drużyny, możemy zapauzować rozgrywkę i określić sposoby działania naszym podkomendnym, czyli wybierzemy m.in. czy mają oni atakować wrogie cele za pomocą broni białej, czy przy użyciu magii.
  Każdy mag może używać określonych czarów, ale po ich każdorazowym użyciu należy odpocząć, żeby zregenerować siły. Możemy odpocząć w dziczy, ale należy się liczyć z tym, że podczas odpoczynku w niebezpiecznym miejscu ktoś nas zaatakuje. Najlepiej jest zatem odpocząć w gospodzie, gdzie możemy nawet wybrać to, czy wynajmiemy pokoje dla jakichś wieśniaków, czy dla bogaczy. Im większy komfort odpoczynku, tym więcej utraconych sił odzyskamy. W gospodach zawsze możemy sprzedać niepotrzebny złom, kupić interesujące nas przedmioty ... albo spróbować je ukraść.

   Po samym ekranie ekwipunku widać, że to nie jest gra dla ludzi, którym się wydaje, że Mass Effect jest erpegiem. Mamy tu określony udźwig, którego nie warto przekraczać, a to jaką zbroje i broń możemy nosić określa klasa konkretnej postaci. Mag ciężkiej zbroi nie założy, podobnie jak wojownik nie użyje zaklęć, czy nie wykryje pułapek. W grze BioWare można mieć co prawda postacie dwuklasowe, ale przypomina to trochę czerwonego maga z Final Fantasy, ktierścióry chce być dobry we wszystkim a tak naprawdę, to nie jest dobry w niczym. W BG postacie mogą nosić naszyjniki, penie, mikstury różnej maści (np. uzdrawiające, szybkości, niewidzialności), strzały do łuku oraz zwoje z czarami, których mogą się nauczyć magowie. Każdy przedmiot jest opisany w najdrobniejszych szczegółach, w świecie gry jest pełno ksiąg do odnalezienia, których przeczytanie pomoże nam w lepszym poznaniu swiata i zagłębieniu się w jego atmosferę. W Zapomnianych Krainach nie tylko nasz bohater ma problemy. Nieźle się zdziwiłem, że używana broń może ulec uszkodzeniu, i nie jest to żadne widzi mi się twórców, tylko coś, co ma podłoże wytłumaczone fabularnie.
  Poza drobną niekonsekwencją związaną z brakiem tłumaczenia w niektórych nazwach własnych, polska wersja językowa stoi nie na wysokim a na mistrzowskim poziomie. Piotr Fronczewski jako narrator wprowadzający nas w kolejne rozdziały tej przepastnej historii jest niczym bajarz zajmujący się na co dzień opowiadaniem fascynujących opowieści. W BG nie czuć nawet przez chwilę, że to gra komputerowa. To mroczna baśń fantasy, w której wszystko od nas zależy, ale musimy działać wedle zasad określonych przez mistrzów gry, czyli Raya Muzykę i Jamesa Ohlena, oraz towarzyszącego im podróżnego grajka Michaela Hoeniga.
https://www.youtube.com/watch?v=Mgfwq5SBQ3Q&feature=player_detailpage

Pozdrawiam wszystkich i życzę upalnego weekendu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja gry Wo Long: Fallen Dynasty Complete Edition - Soulslike w klimatach starożytnych Chin

W co gracie w weekend? #205

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty