W co gracie w weekend? #29

[Blog opublikowany na ppe.pl 20 grudnia 2013r.]

To nasze ostatnie spotkanie przed zbliżającymi się świętami, więc chciałbym z tej okazji życzyć wszystkim Wesołych Świąt, wspaniałych prezentów pod choinkę, aby wszystkie wigilijne potrawy były smaczne, a także tego, żebyście spędzili trochę czasu z najbliższymi.

Zanim jednak nadejdą Święta Bożego Narodzenia, wypadałoby w coś pograć. Jeśli chcecie, to napiszcie w komentarzach w co zagracie w weekend? Ja na pewno w coś pogram.
W Mafii II jestem już w szalonych latach pięćdziesiątych i muszę przyznać, że ich żywiołowość, rock & roll
i mieniące się pięknymi barwami Empire Bay bardzo przypadły mi do gustu. Myślę, że świetnym pomysłem było pokazanie tego, że działania Vito mają konsekwencje. To uczyniło go jeszcze bardziej wiarygodnym niż był przez pierwsze rozdziały.

W Fallout: New Vegas mam już 100 godzin na liczniku i pierwszy poważny kryzys za sobą. Bugi w Oblivionie doprowadziły mnie kiedyś do niezłej furii, bo straciłem pięćset-godzinowego save'a. Na szczęście w trzecim Falloucie poza częstymi zwiechami konsoli, szczególnie w dodatkach, i w jednym przypadku, gdy jednemu sprzedawcy obróciło głowę do góry nogami, nie natrafiłem na poważniejsze błędy. Dlatego mocno zdziwiło mnie, gdy ostatnio po każdej próbie użycia RadAwaya zaczęła mi padać peestrójka. Nic nie mogłem z tym zrobić. Nawet ustawienie tego przedmiotu pod krzyżak i używanie go w ten sposób wieszało mi sprzęt. Wściekłem się tak, że skasowałem nawet instalkę w nadziei poprawy tej przykrej sytuacji. Nic z tego. Dopiero, gdy użyłem szybkiego transportu, to pomogło. Zobaczę w najbliższych dniach na jak długo.
Dobrze, że choć trochę humor poprawiła mi Veronica z Bractwa Stali, którą spytałem jak w ogóle do niego dołączyła, a ona mi na to, że wyświadczyła w tym celu tyle przysług seksualnych, że nie jestem w stanie tego pojąć. Jest ona zdecydowanie najzabawniejszą towarzyszką, która może nam pomagać na pustkowiach Mojave. Jeszcze ją odwiedzę. Najpierw jednak obiecałem pomóc w uleczeniu nightkinów od stealthboyowego uzależnienia w Jacobstown.

Mam też wielką ochotę przeżyć ponownie Spec Ops:The Line, tym razem podejmując zupełnie inne decyzje niż podczas pierwszego przejścia. Jeden-dwa rozdziały na dzień w zupełności mi wystarczą.

Fez był niedawno na Marketplace za mniej niż 9zł, więc nie mogłem sobie go odmówić. Od dawna chciałem sprawdzić tą niezależną perłę. Wzorowana na Echochrome oraz Paper Mario gra logiczna, pozwala na zabawę perspektywą. Pomimo tego, że poruszamy się jedynie na boki, do góry i do dołu a świat gry wydaje się dwuwymiarowy, to możliwość jego obracania wiele zmienia. To, czego nie widzimy na pierwszy rzut oka, dostrzeżemy dopiero po obróceniu świata.
Sama historia w Fezie jest banalna. Światu grozi zagłada, i żeby do niej nie dopuścić, to pikselowaty główny bohater musi zebrać 32. kostki. Każdą kostkę tworzy osiem sześcianów. Świat gry jest plątaniną połączonych ze sobą obszarów, więc żeby go ogarnąć, to otrzymujemy jego mapę. Napotkamy tu też na drzwi, które otworzymy jedynie, posiadając odpowiednią ilość kostek (np.4, 8, 16). Od czasu do czasu znajdziemy skrzynki zawierające mapy skarbów. Są też portale umożliwiające nam szybki transport z jednego rejonu świata do innego. Całości towarzyszy uspokajająca muzyka, z lekkim ośmiobitowym posmakiem.

W Final Fantasy X mojej Animie brakuje jeszcze tylko 10000HP do maksymalnego wskaźnika wytrzymałości, czyli 99999HP. Uda mi się to osiągnąć jeszcze w tym roku. Później dam odpocząć PS2 przez jakiś miesiąc lub dwa i biorę się za Shivę, bo jej 15000HP w żaden sposób mnie nie zadowala.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja gry Wo Long: Fallen Dynasty Complete Edition - Soulslike w klimatach starożytnych Chin

W co gracie w weekend? #205

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty