W co gracie w weekend? #32

[Blog opublikowany na ppe.pl 17 stycznia 2014r.]

Jest rok 2280. NCR wykryło, że Ashe jest Polką bez wizy i postanowiło wyrzucić ją z radioaktywnej Ameryki. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej wraz z rządem polskim są już jednak na ostatnim etapie negocjacyjnym w sprawie wprowadzenia przez Amerykanów wiz dla Polaków, więc za jakiś czas dodam nowe informacje o swojej bohaterce.

W międzyczasie przedstawię Wam bohaterów z The Last Story na Wii.
Zael, główny bohater. Posiada zdolność Zgromadzenia, która pozwala mu na odwracanie uwagi potworów od jego towarzyszy swoim kosztem. Poza tym, ma możliwość ożywienia każdego bohatera, biorącego udział na polu bitwy. Jest też strategiem, określającym przebieg bitew, m.in. poprzez wydawanie rozkazów współpracującym z nim najemnikom. Ktoś rozsiewa plotki na jego temat, że straszny z niego podglądacz. Inni zaś twierdzą, że jest mistrzem uwodzenia, posiadającym własny fanklub szalejących za nim kobiet. Jest także człowiekiem skorym do pomocy innym. Ma szlachetną naturę.
Dagran. Mentor głównego bohatera, traktujący go jak swojego młodszego brata. To właśnie on zrobił z Zaela najemnika. Jego przyjaciele są dla niego bardzo ważni i jest gotów do największych poświęceń na ich rzecz.
Syrenne. Pijaczka nie rozstająca się z karczmą. Jest duszą towarzystwa. Najważniejszą cechą jej charakteru jest szczerość. Urodziwa najemniczka zawsze mówi to, co właśnie myśli. Wali prosto z mostu, bez względu na okoliczności. Nieraz popada przez to w tarapaty, szczególnie wtedy, gdy sytuacja wymaga szczypty powściągliwości. Lowell ma u niej przerąbane.
Lowell. O wilku mowa. Niepoprawny flirciarz, który podrywa każdą piękna dziewczynę. Jego rozmowy z Syrenne bawią do łez. Lekkoduch, któremu jest wszystko jedno, byleby mógł pójść w jakieś miejsce, w którym będzie miał na czym oko zawiesić. Posiada umiejętność władania lodem.
Mirania. Uwielbiam ją, nawet pomimo tego, że scenarzyści rzadko dają jej pole do popisu. Kocha naturę i książki. Wygląda prześlicznie z tym kwiatem we włosach. Zdobyła moje serce swoją delikatną naturą i ciekawością świata. Czarodziejka posiadająca dar leczenia oraz umiejętność wykorzystywania sił natury wedle własnych potrzeb.
Yurick. To jest chłopak, jakby co. Milczący, stroniący od ludzi i zamknięty w sobie samotnik. Można odnieść wrażenie, że jest nawet opryskliwy. Na początku uważałem go za najmniej sympatycznego członka drużyny. Zyskuje dopiero wtedy, gdy poznamy jego losy. Ujarzmił ogień, którym pali wszelkie przeciwności, jakie staną na drodze drużynie.
Calista. Laska na gigancie, której wydaje się, że cały świat należy do niej. Hipokrytka, która ma pretensje do strażników o to, że prześladują straganiarzy, domagających się od nich pieniędzy za swoje dobra, a sama bierze jedzenie ze straganu i nic za to nie płaci. Poza tym, straszna z niej kłamczucha. Nie podaje nawet Zaelowi i jego przyjaciołom swojego prawdziwego imienia. Nie wiedzieć czemu, wpada w oko głównemu bohaterowi? No cóż, Zael to nie pierwszy główny bohater, nie mający gustu do płci przeciwnej. Mogą sobie podać rękę z Drakiem. Jest czarodziejką leczącą swoich towarzyszy, posiada także strzały usypiające do kuszy.

W The Last Story musiałem odpuścić sobie na jakiś czas fabułę, bo byłem zażenowany faktem powtórzenia dwóch zdarzeń, które miały już miejsce wcześniej.
To tak, jakby Aeris umarła dwa razy w FFVII, bo scenarzyści nie mieli pomysłu na to, co powinno być dalej, albo chodziłoby się ciągle po miejscach z pierwszej płyty na drugiej płycie, bo twórcy gry musieli śpieszyć się z jej wydaniem i nie zdążyli dodać do niej odpowiedniej ilości obszarów do eksploracji. Postanowiłem zatem pozwiedzać trochę Lazulis City.
Specjalnie wpadam tu na przechodniów, walę głową Zaela w różne znaki i przewracam się na ziemię, bo spotkałem ostatnio człowieka, który daje nagrody za taką formę spędzania wolnego czasu. Warto też odwiedzić handlarzy zajmujących się zdejmowanie klątw z broni, a także rzeczoznawców majątkowych, określających ich wartość. Lazulis pełne jest ukrytych skrzyń, zakamarków oraz ludzi potrzebujących naszej pomocy. Czasem chcą, abyśmy zdobyli dla nich jakąś cenną rzecz, czasem ukryli przed nami jakieś monety i wymagają od nas ich odnalezienia. Kto wie, przechodząc setny raz po tej samej okolicy może natkniemy się na jakąś drabinę, o istnieniu której nie mieliśmy pojęcia? Warto także pobawić się w znajdowanie pięciu przedmiotów na czas, bo dzięki temu możemy zdobyć nawet Srebro Gnoma, umożliwiające nam zwiększenie statystyk posiadanego przez nas ekwipunku. Warto poznać miasto jak własną kieszeń. Oczywiście gubienie klatek powodujące nawet krótkotrwałe spowolnienie muzyki zniesmaczyło mnie do takiego stopnia, ze postanowiłem powrócić do wątku głównego. Poznałem dzięki temu dzieciństwo Zaela, jego lęki, największe koszmary i muszę koniecznie dowiedzieć się, czy spełnią się jego marzenia, czy będzie na tyle wytrwały, aby zrealizować swoje obietnice?

Ze względu na wspomniane wcześniej problemy wizowe, postanowiłem również potowarzyszyć trochę Trip i Monkeyowi, głównym bohaterom Enslaved: Odyssey to the West (X360).
Bliżej nieokreślona przyszłość. Ludzie przegrali z siłami natury. Wszędzie są zabójcze maszyny. Świat popadł w ruinę. Wszystko porasta wszechobecna, nieujarzmiona zieleń.
W takich okolicznościach poznajemy bohaterów produkcji Ninja Theory, uciekinierów z Sony chcących pójść w multiplatformowość, aby zmaksymalizować zyski. Teraz już wiemy, że ich plan nie powiódł się. Enslaved i angielski Devil May Cry nie przyniosły im oczekiwanych pieniędzy. Czy słusznie? Moim zdaniem nie. NT zrobiło trzy gry, w tym dwie nowe marki (Heavenly Sword i Enslaved) w ciągu jednej generacji, i grając w te tytuły choć na chwilę zapomniałem o tym, że nie ma już z nami RareWare, twórców WipeOuta z Sony Liverpool, a pracownicy Sony Cambridge (MediEvil, Primal) zostali pewnie pogrzebani żywcem gdzieś w ogródku Shuheia Yoshidy albo Kaza Hiraia.
Jest mi smutno, że NT zmuszone jest dzisiaj robić jakieś gry na smartfony zamiast uczyć się dalej programować Unreal Engine. Jest mi smutniej tym bardziej, że Enslaved jest chyba pierwszą grą, która przypomina mi nieśmiertelne Ico.
Trip i Monkey są niewolnikami, ale udaje im się zbiec ze statku handlarzy niewolnikami w wyniku splotu sprzyjających wydarzeń. Rozbijają się na ziemi. Trip jest delikatną dziewczyną, która nie poradziłaby sobie we wrogim świecie. Wpada więc na pomysł, aby założyć na głowę nieprzytomnego Monkeya niewolniczą opaskę. W ten sposób zapewnia sobie bezpieczeństwo, gdyż brutalny osiłek nie może jej nic zrobić. Jeśli dziewczyna zginie, to samo czeka wygimnastykowanego wojownika, mistrza we władaniu zabójczym kijem.
Pomimo wielkiej niechęci do pomysłu Trip o powrocie do rodzinnej wioski, Małpa zgadza się jej pomóc. Nie ma innego wyjścia. Zbytnie oddalenie się od mistrzyni hakowania sprawi, że jego opaska wybuchnie, uśmiercając duet bohaterów.
On, uzbrojony w kij, jest w stanie pokonać każdego mecha. Jeśli wróg ma przewagę taktyczną, bo w okolicy znajdują się działka uniemożliwiające jej przejście w bezpieczny sposób, to Trip może zawsze odwrócić ich uwagę za pomocą hologramu, a Monkey w tym czasie podkradnie się do nich i zlikwiduje je z bliska.
Ona, choć bezbronna, to może wykorzystać swoją ogromną wiedzę techniczną i usprawnić parametry bojowe jej niewolnika. Poziom żywotności, regeneracja zdrowia, poziom wytrzymałości tarcz blokujących ciosy z bliska oraz ogień z broni zdalnej, szybkość regeneracji tarcz, zwiększenie ilości pocisków wystrzeliwanych z kija, pociski penetrujące lub obszarowe pociski ogłuszające? Żaden problem, wystarczy zdobyć odpowiednią ilość kul umiejętności (tech orbs), a Trip wszystkim się zajmie.
Podoba mi się, że gdy trafiłem na pole minowe, to Monkey wziął dziewczynę na barana, co ułatwiło obojgu bezpieczne przeżycie w tak niebezpiecznym miejscu. Innym razem trzeba rozdzielić skazanych na siebie sojuszników, aby przy pomocny zmyślnego systemu mostów mogli dotrzeć razem w wybrane miejsce. Dziewczyna robi w pewnym momencie mechaniczną ważkę, która służy do skanowania okolicy. W ten sposób można zawczasu oszacować siły wroga i zaplanować sposób działania w zaistniałej sytuacji.

Uciekam grać. Do następnego razu. Jeśli chcecie, to napiszcie w co gracie w weekend?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja gry Wo Long: Fallen Dynasty Complete Edition - Soulslike w klimatach starożytnych Chin

W co gracie w weekend? #205

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty