W co gracie w weekend? #30

[Blog opublikowany 3 stycznia 2014r. na ppe.pl]

Witajcie w nowym roku. Dziwnie się czuję, gdy nie gram na PS2, zupełnie tak, jak gdybym był bez ręki. Tak to jednak musi być, skoro przez ostatnie parę miesięcy czarnula działała dzień w dzień. Ciężko zapomnieć o przyzwyczajeniach. No nic, jak ją odstawię na jakiś czas, to później bardziej będzie mi się chciało bardziej grać. Tymczasem w ten weekend pogram w poniższe tytuły.

Luigi's Mansion (GameCube).
Z tą grą walczę już od dłuższego czasu. Luigi ma za zadanie uratować swojego brejdaka. W tym celu musi utemperować duchy, które rozpanoszyły się po tytułowej posiadłości. Niektóre z nich są przebiegłe, inne płochliwe, a jeszcze inne są na tyle potężne, że nawet chwila nieuwagi może doprowadzić do niezrealizowania celu, przed którym stoi wyższy z braci.
Luigi długo musiał czekać na produkcję, w której wystąpi jako główny bohater. Lepiej późno niż wcale. Wolę, żeby miał gry tylko jemu dedykowane od powtarzania nim dokładnie tego samego, co wyczynia jego sławniejszy brat. LM to zupełnie inna gra od przygód z Mario. Zdecydowanie bliżej jej do Pogromców Duchów i do pierwszego Resident Evil. Luigiemu do łapania duchów służy niesamowity odkurzacz  Poltergust 3000.
Nie jest to jednak takie proste, gdyż ze złapanymi duchami trzeba się mocować  do momentu, aż ich wytrzymałość spadnie do zera. Dopiero wtedy są nasze.
Wielką frajdę sprawia przyglądanie się niematerialnym mieszkańcom posiadłości. Duchy są bardzo różne. Są takie, które dbają o higienę, kąpiąc się w wannie, są pakerzy dbający o swój wygląd, obżartuchy zajmujące się jedynie swoim żołądkiem, tancerze, psotniki lubiące zabawę w chowanego i inne. Są nawet takie, które rzucają głównemu bohaterowi skórki od banana pod nogi, żeby utrudnić mu schwytanie innych duchów. Dopóki Luigi ich nie zaskoczy w jakiś sposób, to nigdy ich nie złapie.
Poltergust ma także zdolność absorpcji ognia, lodu i wody. Czasem bez użycia wybranego z żywiołów na konkretnym duchu, Luigi nie da im rady.
Dlaczego LM jest podobny do RE? Na początku gry wszystkie pomieszczenia są pozamykane. Po złapaniu bezcielesnych szkodniĸów otrzymujemy klucze, dzięki którym otwieramy zamknięte pomieszczenia. Od czasu do czasu trafia się jakiś boss.
Można powiedzieć, że Luigi z początku nie ma o niczym pojęcia. Dlatego też spotykamy tu Profesora E. Gadda, który zawsze służy nam pomocną radą.
Dosyć ciekawie przedstawiono tu mapę, bo możemy ją zobaczyć na Game Boy Horrorze.
To całkiem przydatne urządzenie ma jeszcze inne funkcje. Pozwala nam spoglądać na duchy, co ułatwia nam poznanie ich słabych punktów. Czasem dzięki niemu odkryjemy jakieś tajne przejście. Spoglądając przez GBH na dowolne lustro w posiadłości, możemy także przeteleportować się do hallu głównego w celu zapisania stanu gry u Toada. Toadów w posiadłości jest całkiem sporo, więc trzeba korzystać z każdej nadarzającej się okazji do zapisu stanu gry. GBH jest także wykrywaczem do złapania pięćdziesięciu dodatkowych duchów rozsianych po całym nawiedzonym domostwie. Im bliżej jesteśmy ducha w danym pomieszczeniu, tym szybciej mruga dioda na posiadanym przez nas wielofunkcyjnym urządzeniu.

Fallout: Nev Vegas (PS3).
Na pewno włączę Fallouta, ale nie mam pojęcia, z którą frakcją się sprzymierzyć?
Z jednej strony jest Mr. House, który przeniósł swoją świadomość do komputera. Otacza go armia zabójczych Securitronów. Nie uśmiecha mi się z nim współpraca, nawet pomimo tego, że zaprowadził jako taki porządek w Vegas. Jeśli zdecyduję się na współpracę z nim, to tylko dlatego, że jeden z jego podkomendnych uratował mnie przed pewną śmiercią.
Jest jeszcze Legion Cezara, który podbił już 46 okolicznych plemion. Fascynująca organizacja, używająca starorzymskiej nomenklatury. W ich szeregach można nawet spotkać pretorian i centurionów. Swoich rozmówców pozdrawiają "ave". Pod tym płaszczykiem kryje się jednak mroczna strona tej frakcji. Lubią sobie oni od czasu do czasu kogoś ukrzyżować. Na porządku dziennym są u nich tortury i wykorzystywanie niewolników.
Trzecią z wielkich frakcji jest NCR (New California Republic). Można powiedzieć, że to wojsko, wojsko, które nie cofnie się przed niczym. Jeśli zniszczenie miasta ma im pomóc w pokonaniu wrogów, to zrobią to bez wahania. Jeśli twój dom stoi na drodze ich marszu, to albo go zburzą, albo cię zabiją, albo wyrzucą na zbity pysk. Najlepiej scharakteryzował ich Benny, niedoszły zabójca głównego bohatera. Dla niego NCR są największymi przestępcami pustkowi Mojave. Zanim jednak popełnią jakieś przestępstwo, to sankcjonują je prawnie. Aż mi żal dupę ściska, że nie mogę przywrócić dawnego blasku Bractwu Stali. Oni by im pokazali, gdzie jest ich miejsce, tak jak zrobili to już wcześniej z Enklawą.
Cofam to, co napisałem. Nie pozwolę nikomu traktować Veroniki jak jakiejś rzeczy. A jak wyskoczą jeszcze do niej jacyś Paladyni, to gorzko tego pożałują.
Może powinienem pozbyć się Mr. House'a i rządzić stolicą hazardu zamiast jego? Nie wiem. Przejdę się jeszcze chyba po tytułowym mieście i poznam te trzy rodziny, o których tyle się nasłuchałem. Dopiero potem podejmę jakąś decyzję.

Spec Ops: The Line (PS3).
Tu plan jest prosty: Przejść grę na dwóch najwyższych poziomach i wbić platynę. Mam nadzieję, że dam radę. Oczywiście nie w ten weekend, bo gram poziom lub dwa dziennie.

Borderlands 2 (PS3).
W końcu doczekałem się drugich Borderlandów w Plusie i mogę ponownie odwiedzić Pandorę. Już po intrze wiadomo, że gra utrzyma absurdalny klimat poprzedniczki.
Nie mogę się doczekać spotkania z głównymi bohaterami z pierwszej części. Na razie spotkałem, piękną jak zawsze, Lilith i umieram ze śmiechu, wykonując zadania dla kultu oddającego jej cześć. Na początku musiałem wystrzelać jej wyznawców za pomocą ognistej broni, bo wszystko to, co wiąże się w jakiś sposób ze spaleniem jest dla nich czymś wspaniałym. Później musiałem pozbyć się fałszywego boga i poświęciłem jednego z jej wyznawców w ogniu.
Zabawny był też moment, gdy spotkałem znanego z poprzedniej części handlarza bronią. Jakiś klient przyszedł do niego, aby zareklamować broń. Żali się, że nie działa, po czym sprzedawca chwyta za pistolet, o którym mowa, strzela mu w kolano i stwierdza, że przecież broń działa poprawnie. Kocham ten klimat. W grze ponownie spotykamy Scootera, Zeda - sadystę udającego lekarza oraz Patricię Tannis, mającą za sobą nieudany związek z rejestratorem wiadomości osobistych. Jest nawet satelita, czuwający nad poszukiwaczami Skarbca. Tym razem używa slangu i nie jest drętwa tak, jak poprzednio. Jest jeszcze Handsome Jack, który ma nierówno pod sufitem i ma wielkie szanse na zostanie gwiazdą dwójki, tak jak Claptrapy w oryginale.

W co gracie w pierwszy weekend nowego roku?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja gry Wo Long: Fallen Dynasty Complete Edition - Soulslike w klimatach starożytnych Chin

W co gracie w weekend? #205

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty