W co gracie w weekend? #21

[Blog opublikowany na ppe.pl 18 października 2013r.]

Moja zeszłotygodniowa niechęć do grania minęła szybciej niż się tego spodziewałem. Wszystko za sprawą Gears of War 3, które totalnie mnie zszokowało. Od nocnej premiery gry w Padbarze minęły już ponad 2 lata z hakiem. Teraz nadszedł czas, abym uważniej przyjrzał się trzeciej części jednej z najlepszych serii, które ma do zaoferowania X360.

Planowałem przechodzić trzecie Gearsy, grając po jednym akcie na dzień, ale gra zabiła mnie ostrą jak żyleta grafiką, wartką akcją oraz świetnymi przeciwnikami do takiego stopnia, że ukończyłem ją w dwa dni. To tak na dobry początek. Próbowałem uciekać od tej serii przez prawie dwa lata, bo wiedziałem, że w chwili gdy uruchomię multiplayer, to przepadnę na parę miesięcy bez żadnych wieści. Teraz już jest za późno. W ten weekend w dalszym ciągu zamierzam poznawać tajniki Hordy, przy której dodany na siłę multiplayer w Mass Effect 3 wydaje mi się jakimś niesmacznym żartem, ale wiadomo, że Electronic Arts chciało trochę zarobić na online passach. Najbardziej w Hordzie podoba mi się taktyczny aspekt tego trybu. Budowanie coraz lepszych umocnień, zostawianie sobie pieniędzy na czarną godzinę w razie naszej śmierci lub trzymanie ich na wykupienie jakiejś potężnej broni, gdy zrobi się za gorąco to naprawdę doskonałe pomysły. Wystarczyło tylko parę razy potrzymać Boomshota w rękach, kilka strzałów oddanych na aktywnym przeładowaniu, które zakończyły się wykoszeniem kilku przedstawicieli Szarańczy naraz i przypomniały mi się moje wszystkie szaleństwa z Gridlocka z pierwszych Gearsów. Ńa szczęście X360 będzie trupem za dwa miesiące, więc za ponad 60 dni powinienem sobie przypomnieć o świecie.
To nie wszystko. Na konsoli Microsoftu odpalę również tryb wieloosobowy w Halo3, a może nawet skubnę kawałek kampanii dla jednego gracza. Choć to nie będzie mój pierwszy raz, to jednak muzyka w tym fpsie wciąż jest majstersztykiem.
Włączę również Bully Scholarship Edition, bo w trakcie wbijania platyny w Sleeping Dogs już prawie zapomniałem o tym tytule, a przecież piaskownica od Rockstara, w której nikogo nie mordujemy nie trafia się zbyt często.
Po hongkońskiej przygodzie na PS3 trwa bezkrólewie. Ten stan zmieni w najbliższych dniach baśniowy Kingdom of Amalur: Reckoning, albo postapokaliptyczny Fallout: New Vegas, w którym doczołgałem się jakoś do dziesiątego poziomu. Jeśli nic z tego nie wyjdzie, to będę potrzebował chyba pomocy jakiegoś peesjedynkowego klasyka.
Na PS2 bez zmian. Dalej rozwijam aeony w Final Fantasy X. Dziś już wszystkie siostry będą miały po 99999HP, przyjdzie więc zatem pora na rozwijanie Animy, która ze swoimi 27000HP jest przy nich niczym uboga krewna.
Jeśli wyżej wymienione tytuły nie zabiorą mi zbyt dużo czasu, to może wrócę także do Lucifer's Call, gdzie kolejny boss daje mi jak zwykle popalić. Tak, jrpg Atlusa chba powinien dołączyć do najtrudniejszych, jakie znam w tej dziedzinie, czyli do Vagrant Story, Shadow Hearts II oraz serii Souls. Dwa pierwsze wymagają doskonałego wyczucia czasu, dwa pozostałe oczu wokół głowy, chociaż chyba nawet to jest za mało. Alternatywą dla Shin Megami Tensei III jest Dark Chronicle, gdzie wielką frajdę sprawia mi robienie zdjęć w wiosce, dzięki czemu w głowie Maximiliana pojawiają się nowe pomysły, które w dalszej kolejności mogą przerodzić się w plan budowy jakiegoś wynalazku. Teraz już tylko wystarczy zakupić odpowiednie materiały i można nawet stanąć w szranki z olbrzymią słonicą, która była wcześniej nie do ruszenia.

Życzę wszystkim udanego weekendu, a jeśli chcecie, to podzielcie się ze mną tytułami gier, w które zagracie w weekend.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty

W co graliście w 2023 roku?

O tym dlaczego warto mieć konsolę Xbox Series X