Anime Corner #1

squaresofter 01.01.2017, 00:06 879V

Anime corner #1

Długo zastanawiałem się nad jakimś cyklem o anime na ppe. Sama muzyka z moich kącików muzycznych, wtrącenia do w co gracie informacji o tym co oglądam oraz występy w zakończonym Kąciku Otaku to było dla mnie za mało. Brakowało mi tylko nazwy. Dobermann wymyślił ją pośrednio za mnie, więc ten problem mam już z głowy. W pierwszym odcinku wspomnę o seriach, które obejrzałem w ub.r. a od następnego będę opisywał to, co oglądam na bieżąco. [Spoilery!]
Mamy już co prawda nowy rok, ale pozwolę sobie wrócić jeszcze na chwilę do poprzedniego. W 2016r. obejrzałem raptem sześć serii anime, czyli tyle, ile w 2015r. Różnica jest jednak taka, że zaliczyłem prawie trzystu-odcinkowego tasiemca zwanego Fairy Tail, którego poznałem dzięki Krzychowi.

Maho Shojo Madoka Magika (2011r.)

Jeden z najlepszych trolli w historii gatunku. Z początku wydaje się być to kolejna seria o słodkich magicznych dziewczynkach, które ratują świat. To tylko pozory. Jest to bowiem ponura historia o tym jak słabe potrafi być ludzkie serce. Nie jest to coś tak naiwnego jak mówienie dziecku o tym, że za czynienie dobra zawsze spotka Cię w zamian coś dobrego, wręcz odwrotnie, może się okazać, że Twoje dobre chęci i pomaganie innym to wyrok, który sprawi, że albo wyzioniesz ducha, albo spędzisz życie w poczuciu własnej bezsilności i świadomości, że praca nad sobą samym i tak nie zmieni Twojego losu, ani tym bardziej nie pomoże Twoim najbliższym.
Wielkim atutem tego horroru jest ending, do którego muzykę skomponowała Yuki Kajiura, znana z pracy przy Tsubasa Chronicles, drugim i trzecim epizodzie Xenosagi oraz przy Fate/Zero.
Moja ocena: 9

Fairy Tail (2009r.)

Krzysiek spamował Lucy w e w co gracie tak często, że aż nie wytrzymałem i sam sprawdziłem jeden z bardziej znanych shounenów i zupełnie tego nie żałuję. Pal go sześć fanserwis dla gimbusów i fillery, bo kiedy trzeba, to Fairy Tail potrafi pokazać dlaczego jest magiczne. Wystarczy sobie przypomnieć sobie historię Miryjane, Lisanny oraz Elfmana, rodzące się uczucia romantyczne pomiędzy niektórymi bohaterami, kozackie pojedynki i genialną muzyką metalową z domieszką folku. Nieraz wątpiłem w tą serię, w której wyśmiewane są jej bezsensowne power up'y, to,  że inne gildie zawsze przegrywają tytułową gildią Fairy Tail, albo, że wszystko da się załatwić przyjaźnią, ale ta seria to także świetny arc Tartarosa, to także momenty, gdy Erza lub Lucy a nawet ktoś tak niepozorny jak pijaczka Cana potrafią odwrócić losy całej historii. Niektórzy członkowie to zwykli statyści, ale bardzo się cieszę, że Natsu lub Gray mają jakąś swoją przeszłość, potrafią przyfasolić, ale też i oberwać.
Nie śledzę mangi, ale chciałbym kiedyś jeszcze poznać dalszą historię Fairy Tail, chociażby po to, by zobaczyć nowe openingi i endingi. Nie wiadomo jednak kiedy ekranizacja serii zostanie wznowiona.
Moja ocena: 9

Shigatsu Wa Kimi No Uso (Your Lie In April) (2015r.)

Tą wujątkową serię obejrzałem po rekomendacji Hienamasa i nigdy nie widziałem nic tak wzruszającego. Shigatsu Wa Kimi to nie tylko historia o przyjaźni, miłości i inspiracji, to przede wszystkim hołd złożony muzyce i kompozytorom klasycznym, łącznie z naszym Szopenem. 
To historia o bohaterach, którzy zżyli się z muzyką tak bardzo, że nie potrafią bez niej żyć, bo jest z nimi na dobre i na złe. To ona pozwala przetrwać im najcięższe chwile. To ona łączy ich ze sobą. To ona sprawia, że powstają między nimi silne, nierozerwalne więzi i to ona ich pociesza w obliczu tragedii, jakich nie szczędzi im proza życia.
Po obejrzeniu zakończenia jestem wśród tych widzów, którzy domagają się alternatywnego zakończenia tej historii, tak jak to miało miejsce przy okazji Mirai Nikki.
Moja ocena: 10

Boku Dake Ga Inai Machi (Erased) (2016r.)

Kolejne anime polecone mi przez Hienamasa...i kolejne, które bardzo mi się spodobało. Jest to kolejna opowieść o podróżach w czasie, która powstała na bazie popularności Steins;Gate. Jej głównym bohaterem jest Satoru, dwudziestodziewięcioletni mangaka, który dorabia jako dostawca pizzy. Odkrywa on w sobie zdolność przewijania czasu do tyłu. Gdy po kolejnym powrocie do domu znajduje ciało swej zamordowanej matki, przenosi się w czasie o 18 lat wstecz, aby zapobiec tej tragedii. Staję też przed szansą zmiany losu wielu osób. Ponieważ jest to anime o połowę krótsze od S;G, to wszystkie przedstawione w nim wydarzenia odbywają się bez zbędnej zwłoki.
Z początku wziąłem tą serię nieopatrznie za nieudolną próbę naśladownictwa bardziej znanej historii o członkach laboratorium z Akihabary, jednak wraz z rozwojem wydarzeń zrozumiałem, że jej twórcy postawili sobie za cel pokazanie widzom czym potrafi być przyjaźń i matczyna miłość.
Na wielki plus cyklu zasługuje także opening wykonywany przez Asian Kung Fu Generation, czyli zespół, który ma na swoim koncie także pracę przy serii Naruto.
Moja ocena: 9

Parasyte (2014r.)

Za horror pt. Parasyte odpowiada studio Mad House, które ma na swoim koncie anime Death Note i klimat z ich bardziej serii jest bardzo podobny w anime o pasożytach, które wylądowały na Ziemi, aby pożywić się jej mieszkańcami. Ten serial ma świetny rockowy opening oraz dubstepową muzykę, no i zapadających w pamięć bohaterów, że wymienię choćby Migiego, Kanę, Reiko, Gotou, czy protagonistę Shinichiego.
Historia o walce ludzi z obcą forma życia to jednak tylko pretekst do pokazania słabości i mocnych stron ludzkości, próba oceny człowieczeństwa z punktu widzenia etyki oraz widowiskowe walki, w których liczy się szybkie podejmowanie decyzji i strategiczne myślenie.
Z początku może wydawać się, że działania pasożytów są niedopuszczalne, ale gdy z biegiem czasu poznajemy także i tą drugą stronę medalu, to zaczynamy mieć wątpliwości. Po obejrzeniu tej serii pozostały mi pytania bez odpowiedzi. Zarzuty, które stawia się Mad House'owi za bezczelne przeciąganie Death Note po 25 odcinku tu też można postawić i przy okazji tej serii, bo parę wydarzeń i spraw zakończyłbym zupełnie inaczej i tak właściwie, to nie mogę pogodzić się z tym, że protagonista to kompletne kobiece bezguście. Nie będę wchodził w szczegóły, ale jeśli o mnie chodzi, to może sobie śmiało podać rękę z Drake'iem, który wybrał Elenę zamiast Chloe. 
Moja ocena: 8

Zankyo No Terror (2014r.)

O matko! Tylko znowu nie to! No cóż, nic nie poradzę, że The Law, który ciągle pisał o tej serii w komentarzach do w co gracie natchnął mnie do obejrzenia tego serialu, który z początku wydawał się być opowieścią o skrzywdzonych przez świat terrorystach, aby wreszcie okazać się rozprawą z japońską historią i głęboko zakorzenionymi kompleksami w tamtejszym społeczeństwie po porażce podczas II Wojnie Światowej. Szkoda, że to ledwo jedenaście odcinków, bo polubiłem bohaterów na tyle, że chciałbym oglądać ich perypetie zdecydowanie dłużej.
Moja ocena: 8

Tak przedstawiają się anime obejrzane przeze mnie w ubiegłym roku. Jeśli mało Wam czytania o anime, to zapraszam do ogromnej playlisty poniżej. Pierwsze trzydzieści pięć pozycji to muzyka i openingi z opisywanych dziś serii, ale zapewniam Was, że znajdziecie tam znacznie, znacznie więcej. Kto, wie, może i przypomnicie sobie własne dzieciństwo, jeśli dobrze poszukacie?

Tyle wystarczy na pierwszy raz. Jeśli chcecie dodać coś od siebie, to zapraszam do komentarzy i pamiętajcie, jeśli polecicie mi coś ciekawego, to postaram się nawet o tym kiedyś napisać. Teraz mam na tapecie Gosick, RE: Zero i One Piece, więc pewnie niebawem skupię się w Anime Cornerze na tych seriach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja gry Wo Long: Fallen Dynasty Complete Edition - Soulslike w klimatach starożytnych Chin

W co gracie w weekend? #205

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty