O braku porozumienia pomiędzy poszczególnymi pokoleniami graczy
squaresofter 03.01.2017, 00:06
452V
Dla kogoś takiego nie liczy się liczba ukończonych gier i posiadanych sprzętów, czyli szeroko pojęte doświadczenie, bo przecież zawsze można przyczepić się do ich braków w innej dziedzinie życia, żeby im dopiec.
Z graczami z pokolenia przeszłości wcale nie jest lepiej. Za wszelką cenę starają się oni udowodnić młodszym, że racja jest po ich stronie. Są arogantami przyjmującymi postawę wszystkowiedzących i nieomylnych autorytetów. Ich wszystkie wady widać jak na dłoni. Nikt tak jak oni nie potrafi wyśmiewać czyjejś niewiedzy o grach lub robienia wszystkich niepotrzebnych rzeczy, które nie mają żadnego wpływu na zdobywanie wiedzy o naszym ukochanym medium. Na takich ludziach wszelkie nowości rynkowe wywierają coraz mniejsze wrażenie a ogrywanie kolejnych tytułów z ulubionych serii to już nie pasja a przykry obowiązek lub zwykłe przyzwyczajenie, więc robią to tylko po to, żeby nie zostać wyobcowanym ze środowiska graczy. Tacy ludzie coraz rzadziej ryzykują i boją się żyć życiem pełnym pasji.
Pogodzenie tych dwóch pokoleń jawi się jako coś niemożliwego. Jak znaleźć nić współpracy, gdy jedna strona próbuje obrócić w nicość wszelkie dokonania pokolenia przeszłości i stara się napisać historię gier na nowo? Dla kogoś takiego Super Mario Bros. lub Final Fantasy VI nie mają żadnej wartości, ale czy ktoś z nich w ogóle odważył się je sprawdzić? A gdzie tam, przecież mają Pokemon Go i inne gry indie z grafiką rodem sprzed trzydziestu lat, których na konsolach ośmiobitowych było na pęczki. To pokolenie wymuskanych graczy, które wyrzuci każdą grę NESową do śmietnika za taki duperel jak brak sejwów. Smutno mi, gdy widzę jak męczą się przy emulatorach byle tylko nie pobrudzić swoich nieprzywykłych do grania rąk przez ciężką szkołą życia, jaką były dawne produkcje, zresztą nigdy ich nie poznają, bo do szczęścia im to niepotrzebne.
Oni zawsze będą wykrzykiwać, że to, co nowe jest najlepsze, płacąc kolejne abonamenty za grę przez internet, wykupując season passy i inne dodatki do ich ulubionych tytułów. Pewnie niektórzy z nich nie wiedzą, że istniały takie czasy, że gdy kupowałeś grę na PC, to miałeś ją na własność, bo nie było żadnych Steamów i Originów. Pewnie nie wiedzą nawet, że kiedyś gra na premierę była ukończona w stu procentach a do zabawy w kilku graczy służył split-screen. Dzisiejsze gry i tak są najlepsze! Nikt nie ma czasu na ogrywanie staroci! Platyny same się nie wbiją! Nie masz platyny to nie jesteś graczem!
Ci tak zwani retrogracze są jeszcze gorsi. Robią jakieś tajne listy na poszczególne platformy i udają, że wszystko wiedzą a niektórzy z nich nie doszli jeszcze nawet do ery hd w gamingu. W takiej sytuacji pozostaje tylko załamać ręce.
To raptem dwa pokolenia graczy a są niczym woda i ogień lub noc i dzień. Jak znaleźć rozwiązanie z takiej sytuacji? Takiego remedium nie ma i nie będzie, bo taka jest ludzka natura.
Jestem niezwykle zasmucony tym faktem, ale widzę w całym tym mroku nieporozumień jedno malutkie światełko w tunelu. Widzę gracza, którego wziąłem za kogoś, kim nie nie jest. Potraktowałem go obcesowo, bo jestem tylko przedstawicielem pokolenia przeszłości. Widziałem Twój lęk i wstyd, że grasz w starocie z dziesięcioletnim rodowodem. Nie bój się. W Tobie jest nadzieja. Uwierz w siebie. Skoro wiedzę stawiasz ponad wystawnym życiem i przypadkowymi znajomościami opartymi na fałszywych uśmiechach, nie martw się brakiem funduszy na spełnienie swoich marzeń. Większość starszych graczy też była kiedyś młoda i musiała kombinować jak zdobyć pieniądze na nowy sprzęt do grania i na nowe gry. To wcale nie jest tak, że nie popełnialiśmy błędów. Dalej je robimy, ale nawet ktoś taki jak Ty może Nas nauczyć czegoś nowego i otworzyć nam oczy na tajemnice, z których nie zdawaliśmy sobie sprawy. Znajdź kilku takich jak Ty a może uda się Wam w końcu pogodzić to, czego pogodzić się rzekomo nie da, bo jest wbrew ułomnej naturze graczy.
O braku porozumienia pomiędzy różnymi pokoleniami graczy
W swoim życiu spotkałem
niejednego gracza. Jedni byli młodzi, inni zaś starsi. Różnił ich nie
tylko wiek, ale również doświadczenie, stan finansów, podejście do gier i
do siebie samych. Postanowiłem wypowiedzieć się dzisiaj w kwestii
relacji, jakie panują pomiędzy nimi.
Zacznę tą
notkę od graczy młodych, czyli tak zwanego pokolenia przyszłości. Jak
większość młodych ludzi nie interesuje ich ani historia gier, ani wiedza
na ich temat. Tacy gracze zapatrzeni są w nowinki i w przyszłość,
zupełnie ignorując to, co było kiedyś. Spotkałem się kiedyś z opinią
takiej osoby, że stare gry nie miały dobrej fabuły. Kto tak mówił? Gracz
zafascynowany Watch Dogs. Czy ten przedstawiciel pokolenia przyszłości
skończył kiedyś Planescape Torment, Xenogears lub Knights of the Old
Republic. Nie. Po co? Przecież musi się uczyć. Musi pracować i zarabiać,
utrzymywać kontakty z bliskimi, chodzić na randki, jeździć na wycieczki
lub się bawić itd. Dla kogoś takiego wiedza o grach to zbyteczny
balast. Ktoś taki nie ma czym pochwalić się w dyskusji merytorycznej o
rach, więc przyjmuje postawę obronną i atakuje graczy z pokolenia
przeszłości.Dla kogoś takiego nie liczy się liczba ukończonych gier i posiadanych sprzętów, czyli szeroko pojęte doświadczenie, bo przecież zawsze można przyczepić się do ich braków w innej dziedzinie życia, żeby im dopiec.
Z graczami z pokolenia przeszłości wcale nie jest lepiej. Za wszelką cenę starają się oni udowodnić młodszym, że racja jest po ich stronie. Są arogantami przyjmującymi postawę wszystkowiedzących i nieomylnych autorytetów. Ich wszystkie wady widać jak na dłoni. Nikt tak jak oni nie potrafi wyśmiewać czyjejś niewiedzy o grach lub robienia wszystkich niepotrzebnych rzeczy, które nie mają żadnego wpływu na zdobywanie wiedzy o naszym ukochanym medium. Na takich ludziach wszelkie nowości rynkowe wywierają coraz mniejsze wrażenie a ogrywanie kolejnych tytułów z ulubionych serii to już nie pasja a przykry obowiązek lub zwykłe przyzwyczajenie, więc robią to tylko po to, żeby nie zostać wyobcowanym ze środowiska graczy. Tacy ludzie coraz rzadziej ryzykują i boją się żyć życiem pełnym pasji.
Pogodzenie tych dwóch pokoleń jawi się jako coś niemożliwego. Jak znaleźć nić współpracy, gdy jedna strona próbuje obrócić w nicość wszelkie dokonania pokolenia przeszłości i stara się napisać historię gier na nowo? Dla kogoś takiego Super Mario Bros. lub Final Fantasy VI nie mają żadnej wartości, ale czy ktoś z nich w ogóle odważył się je sprawdzić? A gdzie tam, przecież mają Pokemon Go i inne gry indie z grafiką rodem sprzed trzydziestu lat, których na konsolach ośmiobitowych było na pęczki. To pokolenie wymuskanych graczy, które wyrzuci każdą grę NESową do śmietnika za taki duperel jak brak sejwów. Smutno mi, gdy widzę jak męczą się przy emulatorach byle tylko nie pobrudzić swoich nieprzywykłych do grania rąk przez ciężką szkołą życia, jaką były dawne produkcje, zresztą nigdy ich nie poznają, bo do szczęścia im to niepotrzebne.
Oni zawsze będą wykrzykiwać, że to, co nowe jest najlepsze, płacąc kolejne abonamenty za grę przez internet, wykupując season passy i inne dodatki do ich ulubionych tytułów. Pewnie niektórzy z nich nie wiedzą, że istniały takie czasy, że gdy kupowałeś grę na PC, to miałeś ją na własność, bo nie było żadnych Steamów i Originów. Pewnie nie wiedzą nawet, że kiedyś gra na premierę była ukończona w stu procentach a do zabawy w kilku graczy służył split-screen. Dzisiejsze gry i tak są najlepsze! Nikt nie ma czasu na ogrywanie staroci! Platyny same się nie wbiją! Nie masz platyny to nie jesteś graczem!
Ci tak zwani retrogracze są jeszcze gorsi. Robią jakieś tajne listy na poszczególne platformy i udają, że wszystko wiedzą a niektórzy z nich nie doszli jeszcze nawet do ery hd w gamingu. W takiej sytuacji pozostaje tylko załamać ręce.
To raptem dwa pokolenia graczy a są niczym woda i ogień lub noc i dzień. Jak znaleźć rozwiązanie z takiej sytuacji? Takiego remedium nie ma i nie będzie, bo taka jest ludzka natura.
Jestem niezwykle zasmucony tym faktem, ale widzę w całym tym mroku nieporozumień jedno malutkie światełko w tunelu. Widzę gracza, którego wziąłem za kogoś, kim nie nie jest. Potraktowałem go obcesowo, bo jestem tylko przedstawicielem pokolenia przeszłości. Widziałem Twój lęk i wstyd, że grasz w starocie z dziesięcioletnim rodowodem. Nie bój się. W Tobie jest nadzieja. Uwierz w siebie. Skoro wiedzę stawiasz ponad wystawnym życiem i przypadkowymi znajomościami opartymi na fałszywych uśmiechach, nie martw się brakiem funduszy na spełnienie swoich marzeń. Większość starszych graczy też była kiedyś młoda i musiała kombinować jak zdobyć pieniądze na nowy sprzęt do grania i na nowe gry. To wcale nie jest tak, że nie popełnialiśmy błędów. Dalej je robimy, ale nawet ktoś taki jak Ty może Nas nauczyć czegoś nowego i otworzyć nam oczy na tajemnice, z których nie zdawaliśmy sobie sprawy. Znajdź kilku takich jak Ty a może uda się Wam w końcu pogodzić to, czego pogodzić się rzekomo nie da, bo jest wbrew ułomnej naturze graczy.
Komentarze
Prześlij komentarz