Anime Corner #8

squaresofter 19.02.2017, 21:29 775V

Anime corner #8

Cześć. Tym razem nie będzie nic nowego w anime cornerze. Wciąż kontynuuję oglądanie Kapitana Tsubasy oraz JoJo's Bizzare Adventure. Wróciłem też do Hyouki, bo potrzebowałem jakiejś serii, przy której będę mógł ruszyć głową.
[Wpis zawiera spoilery.]
 
Captain Tsubasa (1983r.)

Właśnie skończyłem oglądać niezwykle wyrównany pojedynek między Tsubasą a Kojirou. Tak jak pamiętałem, Nankatsu przegrało go z Meiwą F.C. 6-7. Główny bohater i jego koledzy z drużyny nie mogli się z tym pogodzić, ale Wakabayashi pocieszał przez telefon swoich kumpli, mówiąc im, żeby nie załamywali rąk, bo to jeszcze nie koniec ich występów na mistrzostwach.
Mocno rozśmieszył mnie fakt, że gracze Nankatsu kompletnie nie pamiętali, że grają w grupie a tak przecież jedna porażka nie przesądza jeszcze o być albo nie być w turneiju. Nie spodziewam się jednak zbyt wiele po zespole, w którym piłkarze są od ciągłym strat piłek a ich najlepszymi obrońcami jest pomocnik Misaki oraz napastnik Tsubasa.
W każdym bądź razie piłkarze Nankatsu wstali z kolan po bolesnej przegranej i zaczęli wygrywać mecze po meczu z jakimiś mało znaczącymi ekipami. Prawdziwe wyzwanie przyszło dopiero ze strony braci Tachibana, którzy we dwójkę rozmontowują przeciwne drużyny...podczas gdy ich koledzy z drużyny stoją w bezruchu na swojej połowie boiska.
Doskonała taktyka. Szkoda, że znani trenerzy jej nie stosują. Na pewno przyniosłaby skutek. Zresztą na co komu wpajać zasady ataku pozycyjnego, gdy masz w swojej drużynie piłkarzy odbijających się nad bramkę od słupków?
No nic, mówimy o serii, w której Tsubasa sam strzela 99% bramek w swojej drużynie a wymienność pozycji to koncept, o którym nikt nie słyszał.
Dobrze, że chociaż muzyka przywraca piękne wspomnienia z dzieciństwa a mecze z mocniejszymi rywalami trzymają w napięciu, bo poziom absurdu piłkarskiego w Kapitanie Tsubasie potrafi przysporzyć mnie o niezły zawrót głowy. Obiecałem sobie, że obejrzę te 128 odcinków, więc jakoś przeboleję pozostałe 100 z nich.

Jojo's Bizzare Adventure (2012r.)
Włączyłem JoJo z ciekawości, żeby zobaczyć jak będzie wyglądać dalsza walka Jonathana z Dio i przeżyłem niezły szok, bo po zaledwie dziesięciu odcinkach kończy się pierwszy arc tej serii zatytułowany Phantom Blood z jego udziałem.
Tego się nie spodziewałem. Myślałem, że każda seria JoJo to cały arc a tu taka niespodzianka.
Lubię być zaskakiwany, ale z tego co zaobserwowałem oglądając JoJo, nie ma co się przywiązywać zbyt długo do bohaterów tego anime, gdyż znikają oni z ekranu jeszcze szybciej niż się na nim pojawiają.
Nieźle uśmiałem się, gdy jeden z nowych bohaterów wtrącił się do walki Jonathana z Dio, mówiąc, że musi pomścić swojego długoletniego przyjaciela...i zginął po jednym ciosie. To tak jakby Krilin lub Yamcha chcieli pomścić śmierć Goku w Dragon Ballu.
Drugi arc w Jojo's Bizzare Adventure nazywa się Battle Tendency i opowiada o losach młodego Joshepa Joestara, który wyrusza w podróż do Nowego Jorku w latach trzydziestych dwudziestego wieku.
Wielkim ukłonem w stronę fanów JoJo jest występ paru postaci z poprzedniego arcu, tak aby zachować ciągłość historii.
Najlepszy w drugiej fazie anime jest jednak sam Joseph, który ma zupełnie inny charakter niż jego potomek. Speedwagon i babcia Erina są jego oczkiem w głowie i zrobi dla nich wszystko. Jednak najbardziej w nim lubię jego porywczość. Wystarczy zrobić coś, co go zdenerwuje a trzeba się liczyć z połamanym nosem lub palcami.
O ile w poprzednim arcu Jonathan był pokazany jako nieszczęśnik, nad którym uwziął się los i moce nadprzyrodzone, tak teraz te same moce nadprzyrodzone mają przesrane i muszą się liczyć ze srogim łomotem, jaki zbiorą.
Autorzy JoJo popisali się przenosząc serię opowiadającą o walce klanu Joestarów z wampirami i żywymi trupami do innej epoki, w której do walki można przykładowo wykorzystywać karabin maszynowy zamiast miecza.
Jestem zachwycony.

Hyouka (2012r.)

Zastanawiałem się nad rozpoczęciem Vampire Hunter D, które ostatnio polecała mi Pandora, ale zmieniłem zdanie, bo nie sztuką jest ponapoczynać dziesiątek serii anime i nie skończyć żadnej z nich.
Do Hyouki wróciłem, bo po kilku odcinkach Tsubasy bałem się już o to, że powoli wyparowuje mi mózg. Lubię absurd, szczególnie gdy stoi u podnóża jakiejś dobrej komedii lub wyśmiewa szaroburą codzienność jak robił to kiedyś Miś, ale co za dużo, to nie zdrowo.
Potrzebowałem czegoś do rozruszania obumierających szarych komórek a opowieść o czterech członkach Klubu Literatury Klasycznej pasuje do tego jak ulał.
Tym razem Hotaro, Chitanda, Satoshi i Ibara udali się na wycieczkę do gorących źródeł. Mogli tam przenocować za darmo dzięki powiązaniom rodzinnym Ibary z tamtejszym właścicielami.
Hotaro ledwo przeżył ich letnią eskapadę, bo nie cierpi upałów a od pary unoszącej się z nad gorących źródeł zakręciło mu się w głowie. A może to przez to, że jest po uszy zadurzony w Chitandzie i za bardzo dał się ponieść fantazjom z nią w roli głównej? Zakochajcie się kiedyś, to poznacie odpowiedź na to pytanie.
W każdym bądź razie, czwórka przyjaciół pojechała tam zrelaksować się i skosztować tamtejszych kulinarnych specjałów a jak zwykle musiała rozwiązać zagadkę. Tym razem dotyczyła ona ducha gościa, który kiedyś się tam powiesił.
Dziewczyny zaczęły panikować, że widziały w nocy ducha a znudzony Hotaro wprawił w działanie swój bystry intelekt, żeby to wszystko ogarnąć. Nie powiem Wam jak wyglądało rozwiązanie tej sprawy, ale dzięki temu epizodowi dowiedziałem się, że jedynaczka Chitana zawsze pragnęła mieć siostrę bliźniaczkę lub młodszego braciszka i to właśnie zalety i wady rodzeństwa były tak naprawdę treścią obejrzanego przez mnie odcinka.

I tym sposobem chciałbym zakończyć swój wpis, zapraszając Was jednocześnie do komentarzy. Jeśli oglądacie coś ciekawego, to dajcie znać. Do następnego razu drodzy animofile.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja gry Wo Long: Fallen Dynasty Complete Edition - Soulslike w klimatach starożytnych Chin

W co gracie w weekend? #205

Pięć powodów, dla których warto zagrać w Wo Long: Fallen Dynasty